Jacek Magiera
fot. Kasia Dzuchil

Jacek Magiera: Mieliśmy więcej sytuacji, by wygrać

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

26.08.2024 00:04

(akt. 26.08.2024 14:59)

– Uważam, że zaczęliśmy mecz od dobrego pressingu, wyglądało to obiecująco, przynajmniej w pierwszych minutach. Wykonaliśmy kilka skoków, które pozwoliły nam odebrać piłkę na połowie przeciwnika. Był to ciekawy kierunek, w którym chcemy dalej iść jako zespół – mówił po domowym spotkaniu z Legią Warszawa (1:1), w 6. kolejce Ekstraklasy, trener Śląska Wrocław, Jacek Magiera.

– Niestety, kilka razy straciliśmy piłkę na swojej połowie, poślizgnęliśmy się, Legia mogła oddać strzał.

– W pierwszej połowie mieliśmy bardzo dobrą okazję – Ortiz podawał do Musiolika, zabrakło niewiele, by strzelić gola. Była też druga szansa – Nahuel znalazł się w bardzo dogodnej sytuacji, by trafić do siatki, ale myślę, że naszemu zawodnikowi zabrakło przede wszystkim spokoju.

– W drugiej połowie przegrywaliśmy 0:1, mimo że mieliśmy pierwszą okazję, by trafić na 1:0 po strzale Żukowskiego z głowy, po stałym fragmencie, ale tego nie wykorzystaliśmy.

– Gol Kapustki? Przegraliśmy pojedynki w polu karnym. Musimy to robić zdecydowanie lepiej, jeżeli chodzi o grę w defensywie.

– Drużyna dobrze zareagowała, strzeliła gola na 1:1. Później mieliśmy znakomity moment, zdominowaliśmy Legię przez jakiś czas meczu. Szkoda, że wówczas nie zdobyliśmy bramki. Do siatki trafił Musiolik, ale był kilkunastocentymetrowy spalony. Ten fragment spotkania mógł się podobać ze strony Śląska.

– Z perspektywy meczu, uważam, że mieliśmy więcej klarownych sytuacji, by wygrać. Jest niedosyt.

O sędziowaniu

– Nie chcę oceniać sędziowania. Nie jestem od tego, to nie są moje kompetencje. Pragnę zajmować się drużyną.

– Nie mam żadnych zastrzeżeń do Szymona (Marciniaka – red.) za niedzielny mecz. Sędziował jak profesjonalista.

– Był spalony (przy nieuznanym golu Musiolika – red.). Faule? Wiadomo, czasami można przymknąć oko, puścić pewne sytuacje z duchem gry, ale inaczej widzi się to z boiska, a inaczej z boku. Nie zauważyłem, by w niedzielę sędzia zrobił coś takiego, że trzeba by było powiedzieć, że było nie tak.

O Rejczyku

– Czy myślałem, by wpuścić Rejczyka na boisko przeciwko byłej drużynie? Tak, ale takie same myśli były w kontekście innych piłkarzy, np. Ince, Bartolewskiego czy Szoty, gdyż w pewnym momencie Żukowski leżał na murawie. Pomysłów jest dużo, lecz wiadomo, że możemy zrobić pięć zmian, są na to trzy przerwy.

– Cały sztab uznał, że najlepszym rozwiązaniem na niedzielę będzie wprowadzenie Tudora Baluty, który bardzo dobrze wygląda w treningu. Filip musi pracować. Miał świetny początek, potem doznał kontuzji, która spowodowała, że wypadł na kilkanaście dni, nie było go z drużyną. Czasami tak jest w sporcie, że wyskoczenie z rytmu sprawia, iż zawodnicy, którzy dobrze się prezentują, wygrywają rywalizację i trudniej wejść z ławki.

– Rejczyk to młody chłopak, rocznik 2006, który i tak sporo występował na początku, ale ma dalej pracować, bo wierzę w niego. Przyszedł tutaj w konkretnym celu, ma grać, nabijać minuty jako młodzieżowiec. Jestem zadowolony z jego postawy.

– Nie chciałbym, byśmy mówili, by "sobie pograł". To Ekstraklasa. Mecz to przywilej dla danego zawodnika, trzeba go szanować. Oprócz występów piłkarzy, liczy się jeszcze wynik sportowy, za który drużyna jest rozliczana.

Polecamy

Komentarze (48)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.