Jan Urban: Oglądaliśmy dokładnie Pinto i Juniora
27.07.2013 10:00
- Chcielibyśmy być pewni na sto procent, że obaj się sprawdzą. Do testowanego na obozie w Austrii Raula Bravo nie byliśmy przekonani i nie podpisał kontraktu. W przypadku kupionego z Motherwell Estończyka Henrika Ojamy, czy sprowadzonego zimą Bartka Bereszyńskiego też nie byłem pewny, że od razu zaczną grać. To inwestycja na przyszłość, ale "Bereś" szybko przebił się do jedenastki. Super. Ale kiedy przychodził z Lecha, był ofensywnym zawodnikiem, a w Legii zaczął grać na prawej obronie. Nie mogłem być przekonany, że ten pomysł od razu się sprawdzi. Pinto, Junior, czy wcześniej Tomek Jodłowiec to zawodnicy, którzy od razu mają grać. To, że nie wystąpią w jednym czy drugim meczu, może wynikać z taktyki albo przemęczenia.
Często rotuje pan składem. Ma pan metodę na niezadowolonego piłkarza?
- Staram się być sprawiedliwy wobec zawodników. Tylko od nich zależy, czy w momencie, w którym przegrają rywalizację, nie zrezygnują z walki o miejsce w składzie. Jeśli widzę, że coś takiego się stało, próbuję przekonać piłkarza, że robi błąd. Staram się zdobyć zaufanie, żeby zawodnik nie bał się przyjść i powiedzieć także o problemach osobistych. Nie zawsze się przyznają, a ja muszę wiedzieć, co jest grane. Nie chcę się domyślać, o co chodzi, jeśli na boisku widzę innego piłkarza niż ten, którego znam. Zmiany w składzie to konieczność, nie mogą grać wszyscy i piłkarze muszą to rozumieć. Czasem pytam, jak ustawiliby Legię, gdyby byli jej trenerem.
Stresuje się pan przed meczami z Molde? To najważniejszy dwumecz w trenerskiej karierze.
- Gramy o Ligę Mistrzów, o taką stawkę jeszcze nie walczyłem. Wyeliminowanie Molde gwarantuje przynajmniej rundę grupową Ligi Europejskiej i minimum sześć meczów z poważnymi rywalami. Za sam awans do czwartej rundy Champions League UEFA płaci 2,1 mln euro. Nawet jeśli odpadniemy, dostaniemy większe pieniądze niż za awans do rundy grupowej LE. Na razie jednak nie ma presji, idziemy krok po kroku. Presja przyjdzie, dziś jesteśmy głaskani, ale jeśli się nie uda, na mnie i piłkarzy spadnie niesamowita krytyka.
Jak realny jest awans do Ligi Mistrzów?
- Nie myślę o tym. Na razie najważniejsze jest Molde. To nasz dwumecz prawdy. Jeśli wygramy, to w fazie play-off będziemy mieć spokojniejszą głowę, bo zapewnimy sobie grę w Europie do końca roku. I może wtedy zdarzy się coś miłego?
Odpadnięcie z Molde byłoby ogromną katastrofą?
- Katastrofą nie, bo to rywal na naszym poziomie. Molde nie jest od nas słabsze. Ale wiem, że wszyscy liczą, że może tym razem uda się awansować do LM. Że komu ma się udać, jak nie Legii?
Chciałby pan być trenerem Legii na lata?
- Nie zastanawiałem się. Miewam chwile, w których czuję się bardzo wyczerpany. Kiedy wszystko się udaje, jest satysfakcja. Do krytyki staram się podchodzić z dystansem, tłumaczę sobie, że tak po prostu się zdarza. Ale od wszystkiego nie da się odciąć.
Całą rozmowę z trenerem Janem Urbanem można przeczytać na Warszawa.sport.pl
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.