Kamil Kiereś

Kamil Kiereś: Legia wygrała zasłużenie

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

02.03.2022 23:25

(akt. 03.03.2022 02:30)

– Przyjechaliśmy do Warszawy w historycznym dla nas momencie. W 2001 roku Górnik Łęczna pierwszy raz dotarł do ćwierćfinału tych rozgrywek. My ten wynik powtórzyliśmy. Mimo że – moim zdaniem – nie byliśmy dziś faworytem, to mieliśmy apetyty na awans – mówił po meczu z Legią Warszawa (0:2), w 1/4 finału Pucharu Polski, trener zielono-czarnych, Kamil Kiereś.

– Zdawaliśmy sobie sprawę, że Legia, która ma niełatwy sezon ligowy, będzie chciała potraktować Puchar Polski jako odbicie od trudnego momentu. I rzeczywiście – w jej grze było widać determinację.

– Mogło by się wydawać, że to miejscowi podejdą do nas wysoko – wydaje mi się, że w pierwszej fazie to my częściej stosowaliśmy pressing. Uważam, że nieźle zaczęliśmy, ale im dłużej trwała pierwsza połowa, tym pojawiało się trochę złego w naszej grze – na połowie przeciwnika mieliśmy słabsze kontakty z piłką, łatwe straty, kilka razy nie potrafiliśmy ich zabezpieczyć kontrpressingiem. Legia otwierała grę penetrującymi podaniami do środka, najczęściej do Josue. Wspomnę o sytuacji, w której straciliśmy gola – było wybicie od bramkarza. Gdy golkiper decyduje się na dalekie podanie, to trzeba zebrać tzw. drugą piłkę. Niestety, nie zrobiliśmy tego. I Josue, z mojej perspektywy, miał bardzo dużo miejsca. Powstała dziura w środku, Portugalczyk wjechał, oddał strzał, który ustawił grę Legii. Po stracie bramki trudno było nam się odnaleźć. Warszawiacy solidniej prezentowali się wtedy, gdy trzeba było zawalczyć o futbolówkę, lepiej grali ciałem, co przekładało się na solidniejszą grę piłką. Było niebezpiecznie, miejscowi mogli podwyższyć rezultat. W szatni podbudowywaliśmy się tym, że w każdej rundzie Pucharu Polski w tym sezonie do przerwy przegrywaliśmy 0:1 i zwyciężaliśmy w drugich połowach. Liczyliśmy, że odmienimy grę wyjściowym składem, potem dokonaliśmy zmian.

– Legia miała więcej momentów na zamknięcie meczu, ale nie potrafiła tego wykorzystać. My, przy wyniku 0:1, szukaliśmy gola wyrównującego. Kilka razy było blisko, chodzi mi choćby o strzał Rymaniaka, dobry moment Gąski, gdzie nie podał dokładnie do Śpiączki, czy sytuację Michała Maka. I wtedy wrócilibyśmy do gry.

– Uważam, że Legia wygrała zasłużenie, miała więcej sytuacji, możliwości do zdobycia bramki. Marzyliśmy o awansie, ale trzeba było zagrać lepiej. To się nie udało. Bardzo chcieliśmy, lecz nie było to nasze najlepsze spotkanie. Zamykamy rozdział, który kończymy na ćwierćfinale Pucharu Polski. Teraz skupiamy się na lidze, jesteśmy na 14. miejscu, mamy 24 punkty i serię siedmiu gier bez porażki. Chcemy skoncentrować się na meczach z Wisłą Płockiem i rywalizacji z Legią, która odbędzie się w następny piątek.

– To trzeci rok mojej pracy w Górniku, za każdym razem traktowaliśmy Puchar Polski bardzo poważnie. Gdy byliśmy jeszcze II-ligowcem, to wygraliśmy dwa razy, a potem wpadliśmy na Legię i odpadliśmy. W tamtym sezonie też przeszliśmy dwie rundy i los skrzyżował nas z Arką Gdynia. Teraz doszliśmy do ćwierćfinału i trafiliśmy na stołeczny klub. Ścieżka bardzo wyjazdowa, bo 9 na 10 spotkań rozgrywaliśmy na terenach rywali.

ZOBACZ TAKŻE:

– Zapis relacji tekstowej na żywo

Konferencja trenera Vukovicia

Rozmowa z Pawłem Wszołkiem

Janusz Gol o meczu Legii z Górnikiem

– Wypowiedź Maika Nawrockiego

Kryspin Szcześniak o spotkaniu przy Łazienkowskiej

– Skrót meczu - wideo

– Komentarz Michała Maka

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.