Wnioski, spostrzeżenia

Kilka spostrzeżeń po meczu z Górnikiem - Bardzo dobre pół godziny, ale tylko jeden punkt

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

01.10.2024 17:45

(akt. 01.10.2024 17:51)

W sobotę piłkarze Legii zagrali z Górnikiem w zmienionym ustawieniu i składzie, ale dało to tylko jeden punkt. Czas na kilka pomeczowych spostrzeżeń.

Zaskoczenie składem — W tygodniu poprzedzającym mecz z Górnikiem Zabrze treningi piłkarzy Legii były zamknięte dla mediów. Można się było więc spodziewać, że nastąpi zmiana ustawienia. Kiedyś identycznie zachował się trener Czesław Michniewicz przed meczem z Rakowem Częstochowa. Sama zmiana ustawienia nie zaskoczyła jakość szczególnie, ale już ludzie wybrani do podstawowej jedenastki owszem. Na środku obrony zagrali Radovan Pankov i Steve Kapuadi — do tej pory grali w Legii jako półprawy i półlewy stoper w ustawieniu z trójką defensorów. Na prawej obronie wystąpił Paweł Wszołek, częściej widywany do tej pory na wahadle lub skrzydle, na lewej obronie ofensywnie usposobiony Ruben Vinagre. Największe zaskoczenie na pozycji numer „sześć” - nie Claude Goncalves czy Jurgen Celhaka, ale młody Maxi Oyedele. W środku pola Goncalo Feio znalazł miejsce i dla Bartosza Kapustki, Luquinhasa i Ryoyi Morishity. Był też Kacper Chodyna, który miał więcej swobody z przodu. W ataku zaś nie Marc Gual czy Jean Pierre Nsame, ale Tomas Pekhart. Widać było, że Goncalo Feio chciał sprawdzić inne rozwiązania, że szuka rozwiązań i wyjścia z sytuacji kryzysu, ale też było to postawienie wszystkiego na jedną kartę.

60 sekund Luquinhasa — Początek sezonu był dla Brazylijczyka świetnym czasem. Mówiło się, że wrócił do Legii lepszy niż gdy z niej odchodził. Był liderem zespołu, biegał, walczył, strzelił trzy gole, miał też asystę. Od pewnego momentu zalicza jednak nieprawdopodobny zjazd formy. Nadal biega, walczy, ale nie ma z tego korzyści dla zespołu, podejmuje mnóstwo złych decyzji, nie kreuje okazji kolegom, nie stwarza też zagrożenia pod bramką przeciwnika. W sobotę jego „wybitne” 60 sekund miało wpływ na przebieg całego spotkania. Najpierw przy samej linii bocznej sfaulował Faofeeka Ismaheela. Rywale wykonali rzut wolny, dogrywając piłkę w pole karne, a tam „Luqui” z niezrozumiałych przyczyn postanowił zrobić pajacyka — wyskoczył w powietrze, rozstawiając nogi i co gorsze ręce — powiększając dość znacznie obrys ciała — wyglądał trochę jak bramkarze w piłce ręcznej. Futbolówka trafiła go w rękę i sędzia musiał podyktować rzut karny. Naprawdę zachowanie Brazylijczyka było dla nas niezrozumiałe — w dobie VAR po prostu nie można przyjmować takiej postawy w polu karnym. W całym występie wygrał 7 z 16 pojedynków i 2 z 5 prób dryblingów. Miał 5 strat i 2 przechwyty. 56 procent kontaktów z piłką zakończyło się powodzeniem. W drugiej połowie zarobił jeszcze żółtą kartkę.  Nie wiemy, co się dzieje z Brazylijczykiem, ale być może rozwiązanie tej zagadki będzie kluczem do poprawy ofensywnej gry zespołu.

Naprawdę dobre pół godziny meczu — Legioniści po stracie gola mieli przewagę w posiadaniu, ale do 30. minuty spotkanie było raczej wyrównane z nieznaczną przewagą optyczną „Wojskowych”. Później jednak ta przewaga się powiększyła, legioniści zaczęli grać z polotem i odwagą. W 35. minucie Ryoya Morishita wywalczył rzut rożny. Z kornera odchodzącą piłkę, w stylu Josue, zagrał Ruben Vinagre. W polu karnym do piłki doskoczył Radovan Pankov i fantastycznym strzałem pokonał bramkarza Górnika. Piłka jeszcze odbiła się od słupka i zatrzepotała w siatce. Sześć minut później legioniści powinni objąć prowadzenie — ponownie Vinagre dogrywał z kornera, w polu karnym najwyżej wyskoczył Tomas Pekhart i oddał strzał głową, ale wprost w golkipera gości. Najlepsza akcja Legii miała miejsce dwie minuty później — rozpoczęła się od przechwytu Maxiego Oyedele, który oddał piłkę do Bartosza Kapustki. Po chwili „Mori” wymienił podania z Luquinhasem i przed szansą stanął Pekhart, który jednak nie trafił dobrze w piłkę, a poprawka „Kapiego” trafiła w ofiarnie interweniującego obrońcę. Legioniści dominowali, co dawało nadzieję na drugą połowę spotkania. Po zmianie stron piłkarze Goncalo Feio wciąż przeważali, kontrolowali środek pola, ale brakowało takich konkretów pod bramką zabrzan jak w pierwszej części meczu. Brakowało dokładności w ostatniej, decydującej fazie akcji lub ktoś dawał się złapać na spalonym. Po 60. minutach piłkarze Górnika nieco wyrównali poziom spotkania i starali się trzymać graczy Legii w bezpiecznej odległości od bramki. Wyjątkiem był bardzo dobry strzał Vinagre, który w niezłym stylu wybronił Szromnik. Sam Górnik poczuł się pewniej i starał też od czasu do czasu zagrozić bramce Legii. Ale nie zmienia to faktu, że Legia zagrała bardzo dobre pół godziny. Chcielibyśmy zobaczyć wkrótce cały taki mecz w wykonaniu Legii.

Oyedele odkryciem meczu — Największym zaskoczeniem była obecność i postawa Maxiego Oyedele. Młody zawodnik rozgrywał swój własny mecz, rozkręcał się z minuty na minutę. W 18. minucie kapitalnie zagrał w pole karne do Ryoyi Morishity, ale Japończyka odważnym padem pod nogi uprzedził Michał Szromnik. W 43. minucie od jego przechwytu rozpoczęła się akcja, w której szansę na gola miał Tomas Pekhart. Widać było u tego zawodnika duży luz, spokój, pewność siebie i odpowiednią dynamikę. Mimo młodego wieku podpowiadał kolegom, cały czas się komunikował. Podawał z 88-procentową skutecznością, zanotował 3 odbiory — najwięcej w zespole. Były zawodnik Manchesteru United udowodnił, że drzemie w nim duży potencjał. Pokazał się z o wiele lepszej strony niż we wcześniejszych spotkaniach Claude Goncalves czy Jurgen Celhaka. Jego postawę po meczu docenił selekcjoner reprezentacji Polski, Michał Probierz wysyłając do klubu powołanie na mecze z Chorwacją i Portugalią.  

Zmiany nie przyniosły spodziewanego efektu — Pierwsze zmiany w zespole Legii miały miejsce w 68. minucie i od tego momentu mecz siadł, głównie dlatego, że zmiennicy spisali się słabo. Mogouel Alfarela zepsuł większość kontaktów piłką — albo stracił futbolówkę, albo się zakiwał, albo próbował nabrać arbitra. W najlepszym wypadku wywalczył rzut rożny. Wygrał 3 z 9 pojedynków, miał 4 straty w tym 1 na własnej połowie. Marco Burch zastąpił Luquinhasa, ale zajął miejsce na prawej obronie i też nie był to dobry występ. W końcówce meczu stracił piłkę na własnej połowie i gdyby nie dobra asekuracja kolegów Górnik miałby znakomitą okazję do objęcia prowadzenia. W sumie miał 4 straty w tym 2 na własnej połowie boiska. Jurgen Celhaka wszedł na boisko 10 minut później i spisał się znacząco gorzej od Maxiego Oyedele. Plusik możemy postawić jedynie przy zmianie, jaką dał Wojciech Urbański, miał swoją szansę na gola po podaniu od Vinagre, ale uderzył wprost w bramkarza.

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.