Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Górnikiem – tył dobrze, przód bardzo słabo

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

02.10.2024 17:40

(akt. 02.10.2024 17:47)

W sobotę Legia w kolejnym meczu Ekstraklasy zremisowała przy Łazienkowskiej z Górnikiem 1:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż dwadzieścia minut nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (4,67 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Chcecie mieć czwórkę w obronie? Proszę bardzo. Chcecie mieć Oyedele od pierwszej minuty? Nie ma sprawy. Nie chcecie oglądać Guala i Nsame? Dobrze, zostaną poza kadrą meczową. Chcecie więcej swobody taktycznej dla zawodników? W porządku, będą biegać sobie w takich strefach, jak im pasuje. Można oczywiście ironicznie zauważyć, że wszystkie życzenia lepszych i gorszych ekspertów zostały przez szkoleniowca Legii spełnione, ale też nie było tak, że trener Feio podszedł do tych manewrów taktycznych bez żadnego przygotowania, nowe ustawienie na treningach ćwiczone było. Były w tym jednak chyba trochę desperacji czy też postawienia wszystkiego na jedną kartę. Czy to 4-1-4-1 sprawdziło się w sobotnim meczu? Naszym zdaniem pokazało przede wszystkim, że w piłkę grają jednak piłkarze, a nie ustawienia. W meczu z rywalem z dolnej połowy tabeli Legia była w stanie zdominować rywala tylko przez jedną trzecią meczu, a najlepsze okazje tworzyła sobie po stałych fragmentach gry. W sumie „Wojskowi” oddali w sobotę tylko cztery celne strzały. Choć trener Feio chwalił zespół po meczu twierdząc, że zagrał on bardzo dobre spotkanie, a być może nawet najlepsze w sezonie, to jego słowa są prawdziwe wyłącznie do tylnego 4-1, czyli obrońcy i defensywnego pomocnika. Rzeczywiście, piłkarze z tyłu zagrali dobry mecz, a niektórzy nawet bardzo dobry. Do poprawy gry obronnej przyczyniło się też większe zaangażowanie legionistów niż w poprzednich meczach, było więcej biegania w pressingu i zmuszania rywali do oddawania gospodarzom piłki za darmo. Przednie 4-1 grało jednak generalnie zdecydowanie gorzej od tylnego, boczni pomocnicy zagrali bardzo słabo, atak jak był bezzębny, tak pozostał, a środkowi pomocnicy nie tylko nie wracali na własną połowę po piłkę czy do obrony, ale też i z przeprowadzaniem piłki do przodu też mieli spory problem. Nie pierwszy raz Legia w takim ustawieniu wyglądała przy wyprowadzaniu piłki jak dwa zespoły nie powiązane ze sobą – osobno piątka z tyłu, osobno piątka z przodu, jeden defensywny pomocnik próbujący przy pomocy bocznych obrońców tą drużynę scalić to było za mało. Zmiany w końcowej fazie meczu przyniosły głównie chaos, niemal każda z nich była osłabieniem zespołu, wskutek czego mecz w końcówce się wyrównał. Wszystko to wystarczyło ledwie na remis na własnym boisku z ligowym średniakiem, którego część piłkarzy grała do tego w tygodniu 120 minut w Pucharze Polski. Szanse na walkę o mistrzostwo odjeżdżają coraz szybciej. Potrzebna jest po prostu poprawa w grze poszczególnych piłkarzy, bo wielu z nich przecież niejednokrotnie grało lepiej, niż w trzech ostatnich meczach. Bez tego kolejne mieszania taktyką niewiele dadzą.

Kacper Tobiasz 6 (5,28 - ocena Czytelników). Dwa celne strzały oddał Górnik – ten z gry Tobiasz bardzo dobrze złapał, przy rzucie karnym za utratę gola winić go nie można. Poza tym dzięki naprawdę dobrej grze obrońców raz musiał piąstkować piłkę po dośrodkowaniu i jedną wrzutkę złapać. Raz też dobrze wyszedł za pole karne asekurując obrońców, ale i tak był w tej sytuacji spalony, bo defensorzy Legii w sobotę dobrze trzymali linię. Do gry nogami też żadnych zastrzeżeń nie mamy. Mało miał pracy dzięki dobrej postawie kolegów, ocena wyjściowa.

Paweł Wszołek 5 (3,70). Na prawej obronie Wszołek grał nieraz, więc nie było to dla niego żadną nowością. I do jego gry obronnej żadnych zastrzeżeń nie mamy, nie popełniał błędów, choć specjalnego wsparcia od Chodyny przy ofensywnych wejściach Janży nie miał. Brakło natomiast jego wejść ofensywnych, ale tu też trzeba w dużym stopniu winić bocznego pomocnika – jeśli ten nie zostawi miejsca obrońcy przy linii, to nie ma wolnego korytarza, w który obrońca mógłby wejść. Wszołek próbował grać na prawej stronie z Chodyną, ale brakło zrozumienia. Generalnie na prawej obronie zagrał nieźle i dostałby od nas ocenę wyjściową, gdyby nie 20 minut gry w ataku. Może Łukasz Piszczek w swoich najlepszych latach dałby sobie radę w takiej sytuacji, ale Wszołek jako napastnik był kompletnie bezproduktywny, zwłaszcza że koledzy często grali mu długie podania na walkę powietrzną. Trudno nie mieć wrażenia, że trener nieco eksperymentuje z różnymi pomysłami. Ten naszym zdaniewm się nie sprawdził.

Radovan Pankov 8 (6,12). Trener mówił przed meczem o sprawiedliwości przy ustalaniu składu, że znaleźli się w nim piłkarze, którzy najbardziej na to zasłużyli. Od dłuższego czasu mamy wrażenie, że Pankov niesłusznie jest poza wyjściową jedenastką, bo za każdym razem, gdy wychodzi na boisko, to nie zawodzi. I Serb w sobotę udowodnił nam po raz kolejny, że na ten pierwszy skład zasługuje, pomimo silnej na papierze konkurencji w obronie. Nie popełnił jednego błędu w obronie (to nie do niego należało blokowanie Rasaka przy jedynym celnym strzale Górnika z gry, tam powinien być pomocnik, ale pomocnicy się często nie wracali). Do skutecznych i ważnych interwencji w defensywie dołożył dobre wyprowadzanie piłki (zapamiętaliśmy tylko dwie straty), a do tego, co najważniejsze, zdobył pięknego gola po rzucie rożnym. Można się tu zachwycić wszystkim – wyjściem na pozycję z urwaniem się obrońcy, wysokim wyjściem w powietrze i uderzeniem kierunkowym głową zamiast zwykłego strącenia – większość ligowych napastników nie zrobiłaby tego lepiej. Bardzo dobry mecz Pankova, był solidnym kandydatem do miana najlepszego legionisty meczu.

Steve Kapuadi 7 (5,17). Raz w pierwszej połowie nie zrozumiał się z Vinagre i pozwolił na podanie w pole karne do Rasaka – był to jedyny błąd Francuza w całym meczu. Po słabszym meczu w Szczecinie Kapuadi nawet poszedł w pole karne, dostał podanie, ale nie opanował piłki. Dobry, pewny występ wrócił do tego poziomu gry, który prezentuje od początku sezonu, bardzo solidnego, bez błędów. Bardzo dużo interwencji udanych, imponował ustawieniem, niejednokrotnie po prostu przestawiał słabszych fizycznie rywali. Ważny był zwłaszcza blok strzału Podolskiego w końcowej fazie meczu, doskonale wiemy, jak groźne są jego uderzenia lewą nogą i legionista wykazał się tu dużą czujnością. Poza jednym długim niecelnym podaniem grał dokładnie, raz poszedł nawet w pole karne, ale tam nie opanował piłki po zwrotnym podaniu od kolegów. Naprawdę dobry Francuza, który podobnie jak Pankov jest w tym sezonie naszym zdaniem nieco niedocenianym zawodnikiem.

Ruben Vinagre 7 (5,72). Po kiepskim występie w Szczecinie Vinagre szybko wrócił do dobrego poziomu gry, pojedyncze słabsze mecze będą się każdemu zdarzać, ważne by były rzeczywiście pojedyncze. Portugalczyk znów imponował aktywnością, to lewą stronę Legia najczęściej wyprowadzała piłkę, bo Vinagre się za każdym razem po nią zgłaszał. Mało jest niestety ostatnio w Legii piłkarzy, którzy nie boją się grać w piłkę i brać na siebie ciężaru gry. Mieliśmy w ten sposób dość dziwne sytuacje, że lewy obrońca biegał niekiedy po całej szerokości boiska wymieniając piłkę z kolegami czy przeprowadzając ją do przodu. Taka swoboda taktyczna na pewno jest ładna dla oka, ale wolelibyśmy, żeby do grania w piłkę w środku pola wzięli się pomocnicy, a nie lewy obrońca, bo przy stracie nikogo w jego strefie by nie było. Poza jednym złym ustawieniem się na początku opisanej wyżej akcji, gdy Ismaheel podawał do Rasaka, Vinagre nie popełnił żadnego błędu w defensywie. Nie było natomiast lepszego piłkarza przy budowaniu akcji i stwarzania zagrożenia pod bramką Górnika – Vinagre oddał dwa groźne strzały z dystansu, prostopadłym podaniem w końcówce dał okazję Urbańskiemu na gola, do tego znakomicie dośrodkowywał z rzutów rożnych. Gola strzelił po jego wrzutce Pankov, niewiele brakowało do kolejnego kilka minut później po uderzeniu Pekharta. Zastrzeżenia możemy mieć jedynie do jakości dośrodkowań z gry, ale też często zwyczajnie nie było do kogo wrzucać, przez większość meczu był w polu karnym tylko kryty szczelnie przez obrońców Pekhart, a w końcówce w ogóle nie było już nikogo, kto mógł wygrać powietrzny pojedynek z obrońcami Górnika. Dobry mecz Vinagre, zastanawialiśmy się nawet nad wyższą oceną.

Maximillian Oyedele 8 (7,45). Im dłużej trwał mecz, w tym większym byliśmy zdumieniu, jaki to młody talent na Łazienkowską pod koniec okienka transferowego trafił. Oyedele porażał wręcz łatwością, z jaką odbierał piłkę przeciwnikom, niekiedy doganiał nawet rywali, zabierał piłkę czystym wślizgiem, wstawał i wyprowadzał ją dalej. Nawet w dalszej perspektywie nie przychodzi nam do głowy nikt, kto by coś takiego robił i to w dodatku z taką swobodą. Wychowankowi MU do tego nie przeszkadzała piłka, potrafił się z nią obrócić, wyprowadzić ją, a nawet podać prostopadle do wychodzącego na pozycję Morishity, gdyby nie błąd techniczny Japończyka, Oyedele miałby asystę. Nawet jeśli piłkę przy dużej fantazji stracił, to natychmiast wracał po nią, by ją odzyskać. Selekcjoner reprezentacji Michał Probierz po obejrzeniu gry Oyedele w sobotnim meczu otworzył szeroko oczy i wysłał mu natychmiast powołanie do kadry – po pierwszym meczu w seniorach w pierwszym składzie! Trener Feio zmienił w końcówce młodego Polaka, dając mu odpocząć – intencje rozumiemy, ale niestety poziom gry środka pola w końcówce na tej zmianie bardzo ucierpiał. Najlepszy piłkarz na boisku, a przypomnijmy jeszcze raz – to był pierwszy występ od pierwszej minuty dziewiętnastolatka w seniorskiej piłce.

Kacper Chodyna 3 (3,90). Pochwaliliśmy w mniejszym lub większym stopniu piątkę z tyłu, niestety o piątce z przodu niemal nic dobrego powiedzieć nie możemy. Chodyna na razie nie przekonuje. Grający w tym meczu na boku pomocy zawodnik w pierwszej połowie raz dobrze odegrał z pierwszej piłki i wywalczył jeden rzut rożny, z wolnego uderzył nad bramką. Na początku drugiej polowy dwa razy dobrze wymienił piłkę z kolegami, po czy zniknął na długie minuty. Nie oddawał strzałów, nie podawał dokładnie w pole karne, nie tworzył sytuacji kolegom, nie zostawiał przy linii miejsca do wejścia prawemu obrońcy na obieg, a do tego jeszcze niespecjalnie pomagał Wszołkowi w obronie i nie wracał na czas do defensywy nawet wtedy, gdy do ataku włączał się lewy obrońca Górnika. Naszym zdaniem został zmieniony zdecydowanie zbyt późno, bo był to niestety słaby mecz Chodyny. Na razie ani na wahadle, ani na boku pomocy nie pokazał nam nic pozytywnego.

Bartosz Kapustka 4 (4,53). W pierwszej połowie zaskakująco rzadko cofał się po piłkę, by ją wyprowadzać, raczej biernie na nią czekał z przodu – zdecydowanie nie lubimy takiej gry środkowych pomocników. Co gorsza gdy już dostał piłkę w środku pola, najczęściej grał ją do tyłu, z powrotem do obrońców, co raczej do Kapustki niepodobne. Po zmianie stron więcej było z jego strony zaangażowania w defensywie, i tylko ten element w jego grze nam się podobał, bo gry do przodu nadal było niewiele, a w polu karnym widywaliśmy go bardzo rzadko. Słabszy mecz Kapustki, z pewnością to nie sobotnim występem zapracował sobie na powołanie do kadry narodowej, tylko raczej tymi sprzed miesiąca.

Ryoya Morishita 4 (4,67). Najaktywniejszy z tej piątki z przodu, bardzo dużo kontaktów z piłką, ruchu, wychodzenia na pozycję, próby gry z pierwszej piłki. Niestety, za aktywnością nie szła jakość. Morishita bardzo dużo piłek stracił, często brakowało odpowiedniej techniki, by dobrze przyjąć sobie podanie, jak w polu karnym po podaniu Oyedele. W końcowej fazie meczu był już bardzo zmęczony, bo wcześniej biegał bardzo dużo, choć głównie w ataku, z wracaniem do obrony było już gorzej. Z tego też powodu końcowa faza mecz w jego wykonaniu była najgorsza - szkoda, bo przecież była jeszcze jedna zmiana do wykorzystania i ktoś mógł Japończyka zastąpić. Słaby mecz Morishity – wiatru dużo, efektów poza dwoma wywalczonymi stałymi fragmentami gry brak.

Luquinhas 3 (3,41). Zawalony gol, najpierw faul przed polem karnym, potem absurdalne zachowanie w murze, które dało gościom „jedenastkę”. Co gorsza Brazylijczyk nie zrehabilitował się za tego gola dobrą postawą na połowie rywali. Parę razy dobrze wyprowadził piłkę, w końcówce pierwszej połowy poklepał sporo z pierwszej piłki, w sumie dobrze grał tylko przez te dziesięć minut przed przerwą. Grając na boku pomocy schodził do środka robiąc miejsce dla Vinagre, ale nie wprowadzał Portugalczyka prostopadłym podaniem wzdłuż linii do gry. W drugiej połowie miał bardzo dużo strat, do tego nie radził sobie w obronie, nie wracał pod własną bramkę, żółtą kartkę zarobił za faul taktyczny. Luqinhas dobrze sezon zaczął, ale w ostatnim czasie gra słabo. A sobotni mecz był jego najgorszym w tym sezonie, bo do bardzo kiepskiej gry dołożył zawalnego gola.

Tomas Pekhart 4 (3,45). Nsame nie znalazł się w składzie, bo według trenera (i nie tylko jego zresztą, bo mamy podobne zdanie na ten temat) za mało biegał. Czecha nigdy nie można było o brak chęci do biegania w pressingu posądzać. Również i w sobotę był bardzo aktywny pod tym względem, tyle że był jedynym napastnikiem. Gdy on szedł do pressingu, wszyscy pozostali byli z tyłu, Pekhart bezskutecznie biegał między obrońcami i bramkarzem i tracił siły, a koledzy z pomocy podchodzili zbyt późno. Było to ewidentnie niedopracowane w nowym ustawieniu i jak trener Feio chce tak grać, to coś musi zmienić, by jedyny napastnik nie biegał w obronie samotnie. O ile przykładanie się do zadań defensywnych było na plus, to jednak głównym zadaniem napastnika jest strzelanie goli i wypracowywanie sytuacji kolegom. Pekhart ze trzy razy utrzymał się przy piłce, oddał jeden bardzo dobry strzał głową po rzucie rożnym, drugie jego uderzenie w dobrej sytuacji zostało zablokowane przez obrońcę. W drugiej połowie tylko za pomoc w defensywie można go pochwalić, sił starczyło mu zresztą na niespełna godzinę, a w końcowej fazie meczu opuścił boisko. Nie miał go za bardzo kto zmienić, bo decyzją na ławce żadnego napastnika o wzroście choćby średnim. To rzecz, którą ciężko było zrozumieć, na ławce mógł przecież zasiąść Jordan Majchrzak, który do ataku pasowałby bardziej od Wszołka.

Marco Burch 4 (3,64). Dawno go nie widzieliśmy na boisku, niestety po tych nieco ponad dwudziestu minutach nie jesteśmy przekonani, czy chcemy szybko oglądać go ponownie. Aż trzy błędy w dosłownie kilka pierwszych minut - dwa złe ustawienia i strata pod własnym pole karnym. Potem było nieco lepiej, był jeden odbiór, ale i tak była to zła zmiana w wykonaniu Szwajcara. Nie dał w sobotę podstaw, by na niego stawiać w kolejnych meczach, a akurat obrońców w Legii przecież nie brakuje.

Migouel Alfarela 3 (3,64). Najpierw miał być „ósemką”, potem napastnikiem, teraz wszedł na lewą pomoc. Alfarela jedną piłkę przechwycił, wywalczył jeden rzut rożny, resztę akcji zakończył stratami w dryblingach. Nie ma na razie Goncalo Feio dobrego pomysłu na Alfarelę, a sam piłkarz na razie też swoich szans nie wykorzystuje. Bardzo nieudana zmiana.

Jurgen Celhaka i Wojciech Urbański grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy i redaktorzy wybrali Maximilliana Oyedele.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

7.45 Maximillian Oyedele

6.12 Radovan Pankov

5.72 Ruben Vinagre

5.28 Kacper Tobiasz

5.17 Steve Kapuadi

4.67 Ryoya Morishita

4.53 Bartosz Kapustka

3.9 Kacper Chodyna

3.7 Paweł Wszołek

3.64 Marco Burch

3.64 Migouel Alfarela

3.45 Tomas Pekhart

3.41 Luquinhas

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.