Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Ajaksem
25.02.2017 22:07
Ajax wciąż lepszy - Dwa lata temu walkę z Ajaksem nawiązaliśmy tylko w pierwszym spotkaniu w Amsterdamie, pechowo przegranym 0:1. W Warszawie rywale zabawili się z Legią, a w rolę kata wcielił się Arkadiusz Milik. Tym razem było inaczej. Legioniści w Warszawie bezbramkowo zremisowali, zaś na wyjeździe przegrali 0:1, choć przy odrobinie szczęścia mogli pokusić się o trafienie wyrównujące. Po ostatnim gwizdku trener Jacek Magiera powiedział, że zdecydowała jedna bramka. To prawda, ale trzeba przyznać, że wygrała drużyna lepsza. Piłkarze Ajaksu byli nie tylko lepiej wyszkoleni technicznie, ale też szybciej myśleli i szybciej grali piłką. Z przyjemnością patrzyło się jak Amin Younes panuje nad futbolówką i jak radzi sobie z kolejnymi legionistami. Tak naprawdę w Legii nie odstawali tylko Michał Pazdan, Vadis Odjidja-Ofoe i Thibaul Moulin. Pozostali starali się nadrabiać walecznością, zadziornością i ogromnym momentami zaangażowaniem.
Powrót Moulina - Trener Jacek Magiera początkowo ustawił zespół defensywnie, z dwoma defensywnie usposobionymi pomocnikami. W zamyśle Michał Kopczyński i Tomasz Jodłowiec mieli rozbijać ataki rywali i rozpoczynać grę z kontry. Niestety co innego teoria, a co innego praktyka. "Kopa" nie nadążał często z asekuracją, choć kilka piłek przejął. W ofensywie był bierny. Z kolei "Jodła" dwa razy udanie interweniował w defensywie i potem gdzieś przepadł. Po niespełna godzinie gry zmienił go Thibault Moulin i trzeba przyznać, że od razu było widać, ile Francuz znaczy dla tego zespołu. W tyłach zaliczył sporo ważnych przechwytów, uspokoił grę, regulował jej tempo. Włączał się do przodu, rozgrywał piłkę z Odjidją-Ofoe. Próbował strzałów z dystansu. W końcówce wyglądał na zmęczonego, ale nie ma się co dziwić. W okresie przygotowawczym nie mógł przecież pracować z zespołem z powodu urazu. Jego powrót na boisko cieszy najbardziej i jest bardzo ważnym wzmocnieniem w kontekście meczów o ligowe już punkty. Jeśli będzie zdrowy, to Vadis czy Miro Radović będą mogli się skupić na tym, co potrafią robić najlepiej.
Słuszna taktyka - Początkowo taktyka Legii wyglądała na postawiony autobus w bramce, ale po kwadransie legioniści nie bronili się już tak kurczowo, zaczęli wyprowadzać kontry. Z czasem zespół podjął walkę, a w drugiej połowie nawet przejął inicjatywę i był bliski strzelenia upragnionego gola. Brakowało skuteczności, ale założenia były słuszne. Z przodu zaczął Kucharczyk, co wydawało się najrozsądniejszym rozwiązaniem. Za nim Odjidja Ofoe - na bokach Kazaiszwili oraz Guilherme. Obaj skrzydłowi starali się pomagać, jak potrafili bocznym obrońcom czyli wspierali Brozia i Hlouska. Trzeba też przyznać, że trener Jacek Magiera odpowiednio reagował na wydarzenia na boisku. W miejsce Jodłowca, który zaginął w akcji, wpuścił Thibaulta Moulina, który wniósł do gry wiele ożywienia. Swoją szansę dostali też Tomas Necid i Daniel Chima Chukwu. Wzmocnienie ofensywny, gdy musieliśmy zdobyć bramkę, wydawało się naturalne. Nie wyszło, zabrakło jakości i skuteczności. Teraz można jedynie gdybać co by było gdyby cały czas zdrowy był Moulin, gdyby mógł zagrać Radović, gdyby przepisy zezwoliły na grę Jędrzejczykowi...
Zimowe okna transferowe nie pomagają Legii - Niestety, ale mecze Legii na przestrzeni ostatnich miesięcy pokazały, jak trudno jest stawiać sobie i osiągać tzw. cele długofalowe w Polsce. Legia z drużyny, która miała problemy w defensywie, ale była groźna dla każdego w ofensywie, dziś jest drużyną solidnie grającą z tyłu, ale mającą ogromne kłopoty z kreowaniem akcji. Wszystko przez okienka transferowe i wyprzedaż kluczowych graczy. Tak samo jak potrzeba czasu na wymianę dwóch podstawowych zawodników w defensywie, tak samo potrzeba czasu na zastąpienie dwóch napastników, którzy we wszystkich rozgrywkach przez półtora roku zdobyli 79 bramek. Tomas Necid potrzebuje czasu by zrozumieć się z zespołem, a Daniel Chima Chukwu by dojść do odpowiedniej formy. Niestety, ale nawet jeśli uda się to zrobić, to nie wiadomo czy w letnim oknie transferowym nie dojdzie do kolejnych osłabień, wszak Legia nie jest jeszcze klubem, który stać na odrzucenia atrakcyjnych ofert. Zadanie będzie o tyle łatwiejsze, że w pierwszych rundach czekać nas będą w pucharach łatwiejsi rywale. Ale w ten sposób nie da się przejść żadnej rundy na wiosnę. Rywale są w gazie, a my dopiero zaczynamy i potrzebujemy czasu na zgranie. Tak się po prostu nie da.
Czekając na przebudzenie lwa - Po tym jak z Legii odeszli Nemanja Nikolić i Aleksandar Prijović wszyscy czekamy na przebudzenie lwa. Do tej pory pewniakiem do gry w ataku i osobą, która cieszyła się największym zaufaniem sztabu szkoleniowego był Tomas Necid. Ale Czech ma jeszcze problem z pełną aklimatyzacja i adaptacją do zespołu. Z tego powodu oraz dlatego, że jest piłkarzem stworzonym do gry z kontry, od pierwszej minuty w Amsterdamie obejrzeliśmy Michała Kucharczyka. Jak zawsze starał się robić sporo zamieszania, to on wyłożył fantastyczną piłkę do Odjidji-Ofoe w 41. minucie meczu. Było dużo walki i zaangażowania. Kwadrans przed końcem meczu na boisku pojawił się Tomasz Necid zastępując Guilherme. Miał wzmocnić siłę ognia, ale wyszło średnio. Jak zwykle miał swoją sytuację i jej nie wykorzystał. W innej mógł zachować się lepiej, odgrywając do partnera. W końcówce spotkania zadebiutował Daniel Chima Chukwu - ale również, nic pozytywnego nie pokazał. Trenerzy, włodarze klubu i kibice wciąż czekają na przebudzenie lwa, na to aż któryś z atakujących przełamie się i zacznie zdobywać bramki. Na razie słabo to wychodzi i wygląda.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.