News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Cork - Kuchy King!

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

12.07.2018 11:16

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii mają za sobą pierwszy, oficjalny mecz w tym sezonie. Pokonali irlandzkie Cork City na wyjeździe. O losach rywalizacji przesądził fantastyczny strzał Michała Kucharczyka z ponad 30 metrów. Czas na kilka uwag i pomeczowych spostrzeżeń.

Cork – Byliśmy bardzo zaskoczeni tym miastem. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie – można było pozwiedzać, było też gdzie się zabawić. O każdej porze można było też coś dobrego zjeść.  Miejscowi ludzie byli bardzo przyjaźnie nastawieni do Polaków, wielu z nich ma przyjaciół wśród naszych rodaków, trudno było usłyszeć coś negatywnego o naszym kraju. Po meczu kibice Cork zapraszali Polaków na piwo, choć odgrażali się, że to nie koniec, że po rewanżu to oni będą się cieszyć. W Cork nie brakowało też świętujących do białego rana Francuzów, którzy zapowiadali, że w finale mistrzostw świata rozjadą Anglików. Jak się okazało, w finale będą musieli zmierzyć się z Chorwatami.


Pierwsze koty za płoty – Nie było to jakieś wielkie widowisko. Ale pamiętamy, jak Legia wchodziła w poprzednie sezony. Słabo to wyglądało, zawsze były problemy. Tym razem, mimo nienajlepszej gry, było zwycięstwo. Trener Dean Klafurić jeszcze nie przegrał z Legią meczu - nawet sparingowego. A wynik 1:0 na wyjeździe stawia nas w bardzo komfortowej sytuacji przed spotkaniem w Warszawie. Legioniści zagrali w stawieniu 3-5-2. Do tej pory ta taktyka pozwalała legionistom na duży wachlarz możliwości z przodu. Z Irlandczykami tak nie było, był za to ogromny kłopot z kreowaniem sobie jakichkolwiek sytuacji. Te nieliczne powstawały po stałych fragmentach gry – jak strzał Sebastiana Szymańskiego. W obronie za to zdarzały się błędy i gospodarze mieli swoje sytuacje. Wszystko jest analizowane przez sztab, błędy są potem omawiane z zawodnikami. Z każdym meczem powinno być lepiej. Na pewno na to, by wszystko działało jak w zegarku, potrzeba jeszcze sporo czasu.


Na kłopoty Kucharczyk – Naprawdę imponującą serię notuje Michał Kucharczyk. W meczu ze Stalą Mielec zdobył bardzo ładną bramkę zza pola karnego, w spotkaniu z Górnikiem Łęczna popisał się fenomenalnymi nożycami, po których piłka zatrzepotała w siatce, trafił też w ładny sposób z Viitorulem Konstanta, a we wtorek zdecydował się na strzał z ponad 30 metrów i trafienie było niesamowite. Ileż to już razy „Kuchy” był krytykowany, uważany za najsłabsze ogniwo zespołu, widziany w innych klubach, a jak są kłopoty to ratuje Legii skórę, przesądza o zwycięstwach, o zdobytych trofeach. Kiedy Legia ma kłopoty, gdy mecz się nie układa, zawsze można na niego liczyć. Naprawdę cieszy to, że jego serce i ambicja są nagradzane. W sumie ma na koncie już pięć mistrzostw Polski, sześć Pucharów Polski, grę w fazach grupowych Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Kucharczyk jest symbolem i współtwórcą najlepszego czasu Legii w historii. I to pomimo faktu, że wciąż nie gra na pozycji, na której się widzi. Aktualnie zamiast napastnika pełni rolę skrzydłowego i jest niezastąpiony!


Malarz też w formie – Drugim piłkarzem, na którego w ostatnich latach zawsze można liczyć, jest bramkarz Legii, Arkadiusz Malarz. W Cork popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami. Wybronił m.in. sytuację sam na sam już przy prowadzaniu Legii, popisał się świetnym refleksem w zamieszaniu w polu karnym i wygarnął piłkę rywalowi spod nóg. Raz zderzył się w na przedpolu w powietrznym pojedynku i długo nie podnosił się z murawy. Wydawało się, że stało się coś poważniejszego, ale to twardziel i póki mu nogi nie urwie, to wstanie i będzie grał. Tak było i tym razem. To właśnie głównie dzięki jego grze i postawie wspomnianego Michała Kucharczyka, legioniści przywieźli z Irlandii cenne trzy punkty.


Nie ma słabych drużyn, ale… - Trener Dean Klafurić po meczu mówił o tym, że dziś nie ma już słabych drużyn i gorsze zespoły są w stanie sprawiać niespodzianki, co najlepiej obrazują trwające mistrzostwa świata. Pełna zgoda, między Cork i Legią na murawie nie było widać różnicy, zdecydował jeden strzał. Ale między mistrzem Polski, a zespołem z Irlandii jest jednak przepaść - głównie finansowa. Po spotkaniu legioniści chcieli się wymienić koszulkami z gospodarzami. Do wymiany nie doszło, gracze Cork odmówili. Nie było to jednak spowodowane niechęcią. – Nie stać nas na takie gesty. Budżet Legii wynosi 60 milionów euro, a nasz milion – tłumaczył po spotkaniu trener Cork, John Caulfield.

Polecamy

Komentarze (46)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.