Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Cork
18.07.2018 12:00
Wsparcie dla Malarza – Trzy dni temu zmarł ojciec bramkarza Legii, jego prywatny autorytet. Gdy piłkarze Legii wyszli na boisko i już ustawili się w kółeczku na swojej połowie, z trybun poniosło się: „Jesteśmy z Tobą, hej Malarz jesteśmy z Tobą!”. Bramkarz Legii lekko się wzruszył, odwrócił w stronę trybuny wschodniej, gdzie przeniosła się „Żyleta” na to spotkanie i podziękował podnosząc ręce i klaszcząc. Prosty ale bardzo piękny gest kibiców. Po decyzji o rzucie karnym fani domagali się, by to Malarz uderzał z jedenastu metrów. Ostatecznie zrobił to Miro Radović, który przebiegł całe boisko w kierunku bramkarza Legii, wyściskał go i jemu zadedykował gola.
Mądra i wyrachowana gra – Piłkarze Legii nie grali porywająco, nie rzucili się na rywala, ale grali mądrze. Zdobyli bramkę i później kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Nie forsowali tempa, ale grali tak, bo mieli już zapewniony awans, a wynik nawet przez moment nie był zagrożony. Oczywiście pojawiały się błędy w ustawieniu czy kryciu, lepszy rywal mógłby to wykorzystać, ale spotkanie służyło do przetestowania i przećwiczenia pewnych zachowań. Legia w dwumeczu odniosła dwa zwycięstwa i pewnie awansowała do kolejnej rundy.
Debiutanckie gole – W spotkaniu z Cork najpierw swojego pierwszego gola w barwach Legii strzelił Jose Kante. Akcję rozpoczął Mateusz Wieteska, piłkę spod linii końcowej zgrał w pole karne Cafu, a do siatki uderzeniem z woleja trafił nowy napastnik Legii. Pod koniec spotkania pierwszą bramkę z „eLką” na piersi zanotował też Carlitos. Hiszpan dobrze przyjął piłkę zagraną od Miroslava Radovicia i z zimną krwią posłał futbolówkę do siatki. Oba trafienia były ważne nie tylko ze statystycznego punktu widzenia, ale też z psychologicznego. Teraz obaj będą mieli łatwiej.
Powrót Rado – Kapitan Legii mocno pracował w Warce, chciał za wszelką cenę nadrobić zaległości i wrócić do formy. Niestety pod koniec zgrupowania przytrafił się uraz przeciążeniowy. Mimo to wystąpił w sparingu, tego jednak plecy nie wytrzymały. Musiał odpocząć, odpuścić mecz w Irlandii. Wrócił do gry w Superpucharze z Arką, ale nie był to udany występ. Wczoraj początek spotkania z Cork też nie był obiecujący, ale „Rado” się rozkręcił. Było kilka fajnych prostopadłych piłek, dobra gra tyłem do bramki. Zrobił rzut karny w identyczny sposób, w jaki oszukał w Madrycie obrońcę Realu. „Jedenastkę” wykonał pewnie i zdobył bramkę. Później mógł dołożyć dwie kolejne ale stojąc przed pustą bramką nie doczekał się podań od Kante i Vesovicia. W końcu sam podał do Carlitosa i do gola dołożył asystę. Nie jest to jeszcze forma optymalna, ale widać postęp i to cieszy. Krok po kroku...
Kolejny dobry mecz Cafu – Ale jeśli miałbym wskazać na najlepszego piłkarza Legii we wtorkowy wieczór to zdecydowanie byłby to Cafu. Grał bardzo dojrzale i odpowiedzialnie przez cały mecz, pracował na całej długości i szerokości boiska, zanotował ważną asystę przy golu Kante na 1:0. Już w końcówce poprzedniego sezonu było wiodać, że to piłkarz nietuzinkowy, który potrafi zrobić różnicę. Pokazuje to też już na początku nowego sezonu. Tak dalej!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.