News: Kilka spostrzeżeń po meczu z Zagłębiem Lubin

Kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Cork

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

18.07.2018 12:00

(akt. 21.12.2018 15:36)

Piłkarze Legii wygrali we wtorek 3:0 z irlandzkim Cork City i pewnie awansowali do II rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Cieszą pierwsze gola strzelone przez Jose Kante i Carlitosa oraz lepsza niż ostatnio postawa Miroslava Radovicia. Czas na kilka pomeczowych uwag i spostrzeżeń.

Wsparcie dla Malarza – Trzy dni temu zmarł ojciec bramkarza Legii, jego prywatny autorytet. Gdy piłkarze Legii wyszli na boisko i już ustawili się w kółeczku na swojej połowie, z trybun poniosło się: „Jesteśmy z Tobą, hej Malarz jesteśmy z Tobą!”. Bramkarz Legii lekko się wzruszył, odwrócił w stronę trybuny wschodniej, gdzie przeniosła się „Żyleta” na to spotkanie i podziękował podnosząc ręce i klaszcząc. Prosty ale bardzo piękny gest kibiców. Po decyzji o rzucie karnym fani domagali się, by to Malarz uderzał z jedenastu metrów. Ostatecznie zrobił to Miro Radović, który przebiegł całe boisko w kierunku bramkarza Legii, wyściskał go i jemu zadedykował gola.


Mądra i wyrachowana gra – Piłkarze Legii nie grali porywająco, nie rzucili się na rywala, ale grali mądrze. Zdobyli bramkę i później kontrolowali przebieg wydarzeń na boisku. Nie forsowali tempa, ale grali tak, bo mieli już zapewniony awans, a wynik nawet przez moment nie był zagrożony. Oczywiście pojawiały się błędy w ustawieniu czy kryciu, lepszy rywal mógłby to wykorzystać, ale spotkanie służyło do przetestowania i przećwiczenia pewnych zachowań. Legia w dwumeczu odniosła dwa zwycięstwa i pewnie awansowała do kolejnej rundy.


Debiutanckie gole – W spotkaniu z Cork najpierw swojego pierwszego gola w barwach Legii strzelił Jose Kante. Akcję rozpoczął Mateusz Wieteska, piłkę spod linii końcowej zgrał w pole karne Cafu, a do siatki uderzeniem z woleja trafił nowy napastnik Legii. Pod koniec spotkania pierwszą bramkę z „eLką” na piersi zanotował też Carlitos. Hiszpan dobrze przyjął piłkę zagraną od Miroslava Radovicia i z zimną krwią posłał futbolówkę do siatki. Oba trafienia były ważne nie tylko ze statystycznego punktu widzenia, ale też z psychologicznego. Teraz obaj będą mieli łatwiej.


Powrót Rado – Kapitan Legii mocno pracował w Warce, chciał za wszelką cenę nadrobić zaległości i wrócić do formy. Niestety pod koniec zgrupowania przytrafił się uraz przeciążeniowy. Mimo to wystąpił w sparingu, tego jednak plecy nie wytrzymały. Musiał odpocząć, odpuścić mecz w Irlandii. Wrócił do gry w Superpucharze z Arką, ale nie był to udany występ. Wczoraj początek spotkania z Cork też nie był obiecujący, ale „Rado” się rozkręcił. Było kilka fajnych prostopadłych piłek, dobra gra tyłem do bramki. Zrobił rzut karny w identyczny sposób, w jaki oszukał w Madrycie obrońcę Realu. „Jedenastkę” wykonał pewnie i zdobył bramkę. Później mógł dołożyć dwie kolejne ale stojąc przed pustą bramką nie doczekał się podań od Kante i Vesovicia. W końcu sam podał do Carlitosa i do gola dołożył asystę. Nie jest to jeszcze forma optymalna, ale widać postęp i to cieszy. Krok po kroku...


Kolejny dobry mecz Cafu – Ale jeśli miałbym wskazać na najlepszego piłkarza Legii we wtorkowy wieczór to zdecydowanie byłby to Cafu. Grał bardzo dojrzale i odpowiedzialnie przez cały mecz, pracował na całej długości i szerokości boiska, zanotował ważną asystę przy golu Kante na 1:0. Już w końcówce poprzedniego sezonu było wiodać, że to piłkarz nietuzinkowy, który potrafi zrobić różnicę. Pokazuje to też już na początku nowego sezonu. Tak dalej!

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.