Domyślne zdjęcie Legia.Net

Kontrowersje: Górnikowi należał się karny, a Legii nie

Marcin Szymczyk

Źródło:

23.03.2009 13:47

(akt. 18.12.2018 01:00)

W 16 minucie meczu Legia - Górnik <b>Robert Szczot</b> upadł w polu karnym Legii po starciu z <b>Inakim Astizem </b>. Sędzia <b>Hubert Siejewicz</b> nie dopatrzył się faulu legionisty i nakazał grać dalej. Po ostatnim gwizdku dyskusje na temat spornej sytuacji nie ustawały. - To trudna w ocenie sytuacja, wszystko działo się bardzo szybko. Chyba nie było karnego, choć pewny do końca nie jestem - mówił Hiszpan. - Zostałem wytrącony z równowagi i należała się nam jedenastka. Może nie był to upadek godny amerykańskich filmów, ale był wynikiem kontaktu z obrońcą Legii - twierdzi z kolei Szczot.
Sprawę w studiu Canal+ rozsądził Sławomir Stępniewski. - Należał się rzut karny dla Górnika. Zawsze staram się dojść do genezy błędu arbitra, który w tej sytuacji był doskonale ustawiony. Sędzia musi mieć absolutne przekonanie co do danej sytuacji by podyktować jedenastkę. Robert Szczot jest znany z padów i znajduje się u arbitrów na tzw. cenzurowanym. Piłkarz Górnika zostawił nogi i rzucił się do przodu. Gdyby próbował do końca, zrobił to pół tempa później to zapewne faul byłby odgwizdany. Nie mniej Astiz spowodował upadek Szczota i należał się zabrzanom rzut karny - ocenił Stępniewski. Wtórował mu Grzegorz Mielcarski. - Po obejrzeniu kolejnej już powtórki stwierdzam jednoznacznie, że karny był ewidentny. Astizowi zabrakło centymetrów aby trącić piłkę. Nie mniej jednak nie udała mu się ta sztuka, spowodował upadek i decyzja powinna być jedna - rzut karny. Zachowanie Astiza o tyle dziwne, ze obok stał Choto i Szczot byłby w bardzo trudnej sytuacji. W spotkaniu z Górnikiem również i piłkarze Legii domagali się rzutu karnego. Po jednym z dośrodkowań Piotra Gizy piłka trafiła w rękę Adama Dancha. - Nie ma mowy o rzucie karnym. Piłka rzeczywiście trafia w rękę Dancha, ale po pierwsze z bardzo bliskiej odległości, po drugie zawodnik Górnika robi ruch do tyłu i stara się schować rękę za plecami. Nie zdążył, ale zagranie nie było celowe. Piłkarz za wszelką cenę stara się uniknąć kontaktu - tłumaczy Stępniewski. - Wiem, że w tej sytuacji przykro było zarówno piłkarzom jak i kibicom Legii, gdyż piłka zmierzała w pole karne w kierunku Rogera. Jednak zagranie przypadkowe, Danch nie miał czasu na reakcję i nie należał się rzut karny - komentuje Mielcarski. W studiu Canal+ poruszono jeszcze sytuację z 73 minuty meczu, kiedy to Radović w walce o piłkę fauluje Szczota, a po chwili dochodzi do przepychanki pomiędzy Banasiem a Chinyamą. - Faul Serba jest ewidentny, sędzia powinien przerwać grę i ukarać go żółtą kartką. Był to nierozważny wymach ze strony Radovicia. W przepychance nie widzę winy Banasia, jest natomiast wina napastnika Legii. Banaś więc powinien pozostać bez napomnienia, a Chinyama zobaczyć żółty kartonik - ocenił Stępniewski.

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.