Domyślne zdjęcie Legia.Net

Korona Kielce – najbliższy rywal Legii

Robert Balewski

Źródło: Legia.Net

29.03.2008 22:17

(akt. 20.12.2018 21:18)

Po zwycięstwie na trudnym terenie odwiecznego łódzkiego rywala, w niedzielę Legia przystąpi do meczu z Koroną Kielce. „Złocisto-Krwiści” przystąpią do meczu bez kilku kontuzjowanych bądź zawieszonych piłkarzy oraz wyrzuconych za korupcję drugiego trenera i kierownika drużyny. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w Koronie dla kielczan sam mecz zszedł zapewne nieco na drugi plan, jednak podopiecznych doskonale znanego legionistom <b>Jacka Zielińskiego</b> w żadnym wypadku nie można lekceważyć, zwłaszcza, że Korona wygrała swoje dwa ostatnie spotkania ligowe. Warto jednak zauważyć, że nawet w tych meczach kielczanie zaprezentowali się co najwyżej przeciętnie.
Popularny „Zielu” nie stosuje już ulubionej niegdyś przez siebie taktyki z jednym napastnikiem i ustawia Koronę w systemie 4-4-1-1 z jednym napastnikiem wysuniętym i jednym cofniętym oraz jednym ofensywnym i jednym defensywnym środkowym pomocnikiem. Korona stara się atakować w urozmaicony sposób, choć główny ciężar ofensywy przesunięty jest na skrzydła. Kielczanie znacznie lepiej czują się w ataku szybkim niż pozycyjnym. Gra defensywna, znacznie poprawiona przez Zielińskiego w stosunku do jego poprzednika, opiera się na niezbyt wysoko ustawionej linii obrony, gdzieś około dwudziestego metra oraz aktywnym odbiorze dopiero na własnej połowie, gdzie duże zagęszczenie piłkarzy w środku pola połączone z pressingiem mają dać Koronie możliwość odzyskania piłki i wyprowadzenia szybkiego kontrataku. W bramce Korony stoi kolejny dobry znajomy stołecznych kibiców, Wojciech Kowalewski. „Gibon” to z pewnością jeden z najlepszych golkiperów w lidze, choć na pewno nie jest w formie z czasów, gdy grał w Lidze Mistrzów. Atuty Kowalewskiego to przede wszystkim ustawienie, refleks, szybkość, sprawność, a zwłaszcza umiejętność obrony w sytuacjach jeden na jeden. Zdecydowanie gorzej „Gibon” gra w powietrzu, często niepewnie wychodząc do górnych piłek i źle oceniając ich lot – im dalej od linii bramkowej tym mniej pewnie czuje się bramkarz Korony. Przy zestawianiu obrony „Zielu” nie ma zbyt dużego pola manewru. Kontuzja Hernaniego i zawieszenie, notabene również kontuzjowanego Sławomira Rutki sprawia, że tylko czterech klasowych obrońców może przyjechać do stolicy. Na środku obrony zagrają więc Marcin Drzymont i Andrius Skerla. Pierwszy wyróżnia się przede wszystkim twardą grą i siłą, będąc mocno na bakier z techniką użytkową, szybkością i zwrotnością, Litwin z kolei jest znacznie szybszy i sprawniejszy, ale słabszy od Drzymonta fizycznie. Ważne jest natomiast to, że Zieliński, będąc niegdyś sam świetnym stoperem, potrafił doskonale przekazać defensorom Korony umiejętność ustawiania się i gry w linii, przez co obrońcy kieleccy nie są łatwi do przejścia. Tym bardziej, że na prawej stronie gra Marcin Kuś (zagra ostatecznie, gdyż żółtą kartkę z poprzedniego meczu zapisano w końcu Drzymontowi), który jest również bardzo dobrze przygotowany pod względem taktycznym. Były polonista niewątpliwie wiele stracił w ostatnich latach ze swojej dynamiki i coraz częściej mówi się o konieczności przesunięcia go do środka obrony, bo w odbiorze i kryciu spisuje się bardzo dobrze, ale walorów ofensywnych ma coraz mniej. Jego rajdy prawą stroną należą już do zamierzchłej przeszłości i rzadko włącza się do akcji ofensywnych. Jego przeciwieństwem jest Robert Bednarek, zdecydowanie najsłabszy pod względem defensywnym i często mający problem z właściwą asekuracją swojej strefy, ale za to potrafiący dynamicznie włączyć się do akcji ofensywnej i mocno dośrodkować lewą nogą w pole karne. W rezerwie „Zielu” ma tylko bardzo niedoświadczonego stopera z drużyny ME, Pawła Króla, któremu zapewne cały mecz przyjdzie spędzić na ławie. Wszyscy obrońcy poza Bednarkiem dobrze radzą sobie w powietrzu, choć żaden z nich nie ma 190 centymetrów wzrostu. W drugiej linii Zieliński ma potężny ból głowy w postaci konieczności zastąpienia zawieszonego przez zarząd Korony Hermesa. Rolę defensywnego pomocnika będzie więc pełnił zapewne Tomasz Nowak, gracz bardzo waleczny, aktywny, chętnie szukający gry. Nowak nie jest typowym defensywnym pomocnikiem, chętnie włącza się do akcji ofensywnych, potrafi rozegrać piłkę oraz uderzyć celnie z kilkunastu metrów. W defensywie nadrabia brak umiejętności i doświadczenia głównie bieganiem, co z pewnością nie przyczyni się do lepszej niż zazwyczaj gry drużyny w odbiorze. Rolę ofensywnego pomocnika pełni Mariusz Zganiacz, zawodnik zwinny, nieźle wyszkolony technicznie, mający przyzwoity przegląd pola i specjalizujący się w rozgrywaniu piłki ze szczególnym upodobaniem do prostopadłych podań. Wad ma jednak Zganiacz całe mnóstwo – brak uderzenia z dystansu, upodobanie do holowania piłki, wrażliwość na walkę kontaktową i nieumiejętność gry w defensywie. Choć Zganiacz stara się walczyć i być agresywnym w odbiorze, to zazwyczaj kończy się to z jego strony bezmyślnym faulem. W odwodzie jest jeszcze bardzo przeciętny młody Cezary Wilk, typowy ligowy kopacz, który brak umiejętności stara się nadrabiać walecznością. Siłą Korony są skrzydła. Prawa strona zarezerwowana jest dla Grzegorza Bonina, wysokiego, ale dość sprawnego i dobrze wyszkolonego technicznie. Atutem Bonina na pewno nie jest ani szybkość, ani zwinność, potrafi jednak minąć zwodem rywala, dośrodkować lub uderzyć z narożnika pola karnego. Podstawowym problemem dla „Ziela” jest jednak fakt, że prawoskrzydłowy Korony robi mniej więcej jedną akcję na 20-30 minut, a przez pozostałe fragmenty meczu ginie z oczu obserwatorów. Po lewej stronie gra zwykle niesamowicie szybki i zwinny Marcin Kaczmarek. Chętnie wykonuje on efektowne rajdy swoim skrzydłem, mijając rywala szybkością, zwykle jednak nie stanowi zbyt dużego zagrożenia dla bramki przeciwnika. Kaczmarek bowiem rzadko dostrzega partnerów, zwykle nie potrafi precyzyjnie dośrodkować, a do tego łatwo przewraca się w starciu z silniejszym obrońcą. Zmiennikiem jego jest Paweł Sobolewski, nieco groźniejszy zawodnik, obdarzony niezłym przeglądem pola i zmysłem do gry kombinacyjnej, potrafiący dośrodkować lub złamać akcję do środka i uderzyć z szesnastu metrów. Sobolewski jest jednym z niewielu pomocników w Polsce, któremu słabsza noga nie służy tylko do podpierania się i warszawscy defensorzy muszą zwracać na to uwagę. Jest on jednak aktualnie w bardzo kiepskiej formie i jeśli pojawi się na boisku, to zapewne tylko z ławki. Paweł Sasin z kolei zapewne w ogóle nie zagra, gdyż dopiero wznowił treningi po długim leczeniu kontuzji. „Zielu” znacznie zmienił rolę skrzydłowych w Koronie, zwiększając im ilość zadań defensywnych, przez co kielczanie tracą znacznie mniej bramek niż kiedyś, ale również dużo mniej ich zdobywają. Klucz do gry ofensywnej kielczan stanowi cofnięty napastnik, którego rolę pełni oczywiście Edi Andradina, prawdopodobnie najbardziej kreatywny zawodnik polskiej ligi. Edi umie wszystko – przytrzymać piłkę, rozegrać na małej przestrzeni, czy zagrać długie prostopadłe lub krzyżowe podanie. Doskonale dośrodkowuje i silnie uderza z lewej nogi, również ze stałych fragmentów gry, jest też znakomicie wyszkolony technicznie. Brazylijczyk jest silny, dobrze zastawia piłkę i potrafi grać z rywalem na plecach, choć nie za bardzo to lubi i lepiej czuje się mając kilka metrów wolnej przestrzeni. Edi nie imponuje natomiast szybkością i przyspieszeniem, zazwyczaj wolno też składa się do strzału, przez co często marnuje sytuacje podbramkowe, zdecydowanie lepszy więc z niego asystent niż snajper. Ważne jest też to, że Brazylijczyk ma zdecydowanie słabszą prawą nogę i rzadko decyduje się nią nawet podawać, o oddawaniu strzałów nie mówiąc. Rolę najbardziej wysuniętego napastnika pełni natomiast Marcin Robak, zawodnik imponujący przede wszystkim umiejętnością walki w powietrzu, grą głową oraz zastawianiem piłki. Technicznie wyszkolony jest marnie, nadrabia to jednak siłą i agresją, często uciekając się w walce polu karnym do brutalnych fauli na obrońcach lub bramkarzu, przez co żaden defensor rywala nie może zakończyć meczu z jego udziałem bez kilku solidnych siniaków. Skutecznością nie imponuje, podobnie zresztą jak jego zmiennik, Krzysztof Gajtkowski. Były gracz Lecha również dobrze zastawia piłkę i potrafi przepchnąć się w polu karnym, jednak stylem gry znacznie różni się od Robaka. Jest lepiej wyszkolony technicznie, jednak niespecjalnie nadaje się do walki o górne piłki, stąd przy tym ustawieniu Korony rzadko można go oglądać w pierwszym składzie. Inny zmiennik, Jakub Zabłocki, został zawieszony przez klub z tych samych przyczyn co Hermes i do Warszawy nie przyjedzie. Atutem kielczan są stałe fragmenty gry. Przy rzutach rożnych zagrożenie w polu karnym stanowią wysocy Kuś, Skerla i Bonin, a przede wszystkim bardzo silni Drzymont i Robak. Jeszcze większe zagrożenie stanowią oni przy centrach z rzutów wolnych, wykonuje je bowiem kapitalnie Edi Andradina. Brazylijczyk potrafi również uderzyć bezpośrednio z rzutu wolnego, ale z rzadka tylko kończy się to golem, natomiast przy wszelkiego rodzaju dośrodkowaniach defensorzy Legii muszą zachować szczególną czujność. Osłabiona Korona nie wydaje się już tak groźna, jak choćby jesienią. Nie najlepsza forma części piłkarzy, braki kadrowe i krótka ławka rezerwowych kielczan stawiają w niedzielę Legię w roli zdecydowanego faworyta. Pytanie czy ostatnie wydarzenia w kieleckim klubie rozbiją psychicznie piłkarzy, czy wręcz przeciwnie, zmotywują zawodników Korony do walki. Pamiętać też trzeba, że nawet będąc w słabszej formie przynajmniej kilku piłkarzy Korony ma wciąż duży potencjał i może rozegrać „mecz życia”, wskutek czego kieleckiej drużyny na pewno nie można lekceważyć. Inny wynik niż zwycięstwo Legii na Łazienkowskiej byłby jednak na pewno sporą niespodzianką.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.