Legia na "piątkę"!

• 1. Radosław Majecki

• 29. Marko Vesović

  76'

• 55. Artur Jędrzejczyk

• 4. Mateusz Wieteska

• 14. Michał Karbownik

• 22. Paweł Wszołek

• 7. Domagoj Antolić

• 8. Walerian Gwilia

  68'

• 17. Mateusz Cholewiak

• 82. Luquinhas

• 9. Tomas Pekhart

  68'

• 1. Pavels Steinbors

• 33. Damian Zbozień

• 23. Luka Marić

• 26. Adam Danch

• 17. Adam Marciniak

• 15. Michał Kopczyński

• 14. Michał Nalepa

• 18. Kamil Antonik

  55'

• 10. Marko Vejinović

• 19. Santi Samanes

  45'

• 9. Davit Skhirtladze

  80'

Rezerwy

• 19. Wojciech Muzyk

• 5. Igor Lewczuk

• 16. Luis Rocha

• 24. Andre Martins

  68'

• 27. Vamara Sanogo

  68'

• 31. Piotr Pyrdoł

  76'

• 34. Inaki Astiz

• 41. Paweł Stolarski

• 77. Mateusz Praszelik

• 97. Marcin Staniszewski

• 6. Frederik Jensen

• 7. Maciej Jankowski

• 11. Rafał Siemaszko

• 29. Oskar Zawada

  80'

• 31. Dawid Markiewicz

• 35. Mateusz Młyński

  45'

• 46. Jakub Wawszczyk

• 77. Nemanja Mihajlović

  55'

- Zapis relacji tekstowej "na żywo" 

- Skrót meczu Legii z Arką

Czy w tym sezonie Legia zagrała przy Łazienkowskiej ze słabiej dysponowaną drużyną niż Arka? Do tego miana aspirować mogła tylko Wisła Kraków, choć ekipa z Małopolski miała w sobie więcej wiary i walki. Gdynianie zdobyli bramkę w Warszawie w pierwszej akcji spotkania. Celny strzał Adama Dancha pozwolił na objęcie prowadzenia. Ale był to też na dobrą sprawę jedyny akcent w ofensywie przyjezdnych. Arka grała źle, nie chciała atakować, była pozbawiona woli walki. Za to doskonale podrażniła legionistów strzelonym golem. 

Pierwsza akcja meczu należała do Arki. Ostatnia sytuacja w pierwszej połowie, do Legii. Warszawiacy wyrównali tuż przed przerwą za sprawą dośrodkowania Marko Vesovicia oraz wykończenia Pawła Wszołka. „Wojskowi” cały czas dominowali i próbowali kolejnych strzałów. Statystyki były po stronie gospodarzy. Brakowało tylko gola. Rewelacyjną pracę na prawej stronie boiska wykonywali architekci pierwszej bramki. Obaj przez całe spotkanie byli aktywni pod bramką Pavelsa Steinborsa. Czarnogórzec i Polak byli niczym motory napędowe Legii. Do tego dochodziła skuteczna gra w środku pola oraz wsparcie między innymi Mateusza Cholewiaka. 

Do przerwy było 1:1, ale po niej warszawiacy zagrali dwójką napastników. 4-4-2 to ustawienie, które dawno było niewidziane przy Łazienkowskiej. Cholewiak tworzył duet atakujących wraz z Tomasem Pekhartem, który w pierwszej połowie oddał uderzenie w poprzeczkę. W drugiej połowie liderzy PKO Ekstraklasy jeszcze mocniej kontrolowali przebieg rywalizacji i narzucali tempo zabójcze dla Arki. Gdynianom pozostawało bronienie się przed własnym polem karnym. Regularnie szczęścia szukał Michał Karbownik, lecz młody obrońca nie zdołał zdobyć pierwszej bramki w Ekstraklasie. 

W 51. minucie Legia wyszła na prowadzenie za sprawą dogrania z prawej strony i samobójczej bramki Adama Marciniaka. Nie minęło wiele czasu, a Luquinhas podwyższył wynik na 3:1. Akcję rozpoczął Vesović, a udział miał także Pekhart, który dotknął piłki w polu karnym. Gola doczekał się też Cholewiak, bohater spotkania w Krakowie. Dobrą asystą obsłużył go Wszołek. Szansę przy pewnym prowadzeniu dostali między innymi Vamara Sanogo i Piotr Pyrdoł. Francuz wrócił na boisko po blisko rocznej przerwie. Drugi z wymienionych zadebiutował w barwach „Wojskowych”. 

Sanogo doczekał się powrotu idealnego, bo tuż przed końcem spotkania strzelił gola po podaniu Wszołka. Francuz skutecznie zachował się w polu karnym. Legia wygrała 5:1 i przez zdecydowaną większość spotkania udowadniała, że zasługuje na wysoką wygraną. Wiele mówi statystyka strzałów 24 – 1. Stołeczna ekipa wygrała i jeszcze bardziej odskoczyła ligowej stawce. „Wojskowi” mają już dziesięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Piastem Gliwice.