News: Łukasz Broź: Wreszcie powalczę o sukcesy

Łukasz Broź: Wreszcie powalczę o sukcesy

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

04.07.2013 18:26

(akt. 09.12.2018 15:56)

- Chciałem grać w zespole, który walczy o najwyższe cele w Polsce, o wszystkie trofea. To jest budujące i pozwala człowiekowi złapać wielką chęć do gry. Będę chciał zaistnieć - zapowiada w rozmowie z Legia.Net Łukasz Broź - były piłkarz Widzewa, który latem trafił do stolicy i o miejsce w składzie będzie walczył z Bartoszem Bereszyńskim i Jakubem Rzeźniczakiem.

Już zimą miałeś trafić do Legii. Co się odwlecze, to nie uciecze?


- Można tak powiedzieć. Zimą było zbyt mało czasu, żeby zrealizować ten transfer i wszystko było robione na szybko. Nie chciałem podejmować pochopnych decyzji. Mimo że chciałem odejść, to jednak zdecydowałem poczekać się do lata i przez pół roku pograć jeszcze w Widzewie.


Od dawna chciałeś odejść z Widzewa.


- Myślę, że co najmniej od roku chciałem zmienić klub. Czasami człowiek czuje w środku potrzebę zmiany otoczenia. Każdy ma inne ambicje… Chciałem powalczyć o coś więcej niż utrzymanie, czy miejsce w środku tabeli. Chyba wszyscy zawodnicy w Polsce, marzą o tym, żeby zdobyć mistrzostwo lub wystąpić w europejskich pucharach.


Już dawno interesowała się tobą Wisła Kraków czy też Zagłębie Lubin, a ty cały czas tkwiłeś w Widzewie.


- Dostawałem oferty, ale wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Szczerze mówiąc to… nie chcę do tego wracać. Mam za sobą ten etap kariery, z którego mimo wszystko mam fajne wspomnienia. Moje życie zmieniało się tam o 180 stopni i tam dorosłem jako piłkarz. Kiedy trafiłem do Łodzi miałem 20 lat i wchodziłem w świat futbolu. Powinienem odejść dużo wcześniej, ale tak potoczyło się życie i cieszę się, że jestem już w Legii. W tym momencie, kiedy w Widzewie doszło do wielu zmian, pod względem piłkarskim oba kluby dzieli przepaść. Organizacyjnie to już  inny świat. Stadionów nawet nie ma co porównywać...


Domyślam się, że jednym z powodów, przez które chciałeś się wyrwać z Łodzi, były warunki panujące w Widzewie. Nie kusiło cię by spróbować sił w Europie, bo ostatnio była tobą zainteresowana portugalska Braga.


- Faktycznie było jakieś zainteresowanie, ale byłem już umówiony na rozmowy w Warszawie. Już wcześniej kilka spraw było ustalonych. Uznałem, że jeśli dogadamy się, przyjadę na Łazienkowską i zostaję tutaj. Legia była pierwsza i najkonkretniejsza. Naprawdę szybko porozumieliśmy się z prezesem Bogusławem Leśnodorskim z czego się bardzo cieszę.


Prezes robił na tobie wrażenie w czasie rozmów? W końcu przez pół roku zrobił więcej w klubie, niż inni przez parę lat.


- Podobał mi się jego spokój i duży luz w rozmowach. Nie czułem się jak piłkarz negocjujący kontrakt z klubem, a jak ktoś, kto po prostu przyszedł pogadać.


Może ci być ciężko o wywalczenie miejsca na prawej obronie, bo w klubie jest Bartosz Bereszyński i Jakub Rzeźniczak.


- Przychodzę do Legii żeby jeszcze mocniej wzmocnić rywalizację. Będziemy mieli do rozegrania wiele meczów, a to taki zespół, w którym walka o miejsce w składzie jest mocna. Nie da się tez uniknąć kontuzji i kartek.


Skoro jest taka rywalizacja, to może warto powalczyć o miejsce na lewej stronie defensywy?


- Grałem i z prawej i z lewej strony obrony. Trenerzy mogą mnie tam wystawiać. Wszystko jest kwestią treningu, na którym trzeba się przyzwyczaić do nowej pozycji, która nie byłaby dla mnie kłopotliwa. Rywalizacja na pewno przyniesie plusy całej drużynie. Na razie powinniśmy jednak skupić się na przygotowaniu do sezonu i na każdym treningu pokazywać się z jak najlepszej strony.


Jakie masz wrażenia po dwóch tygodniach pobytu w Legii.


- W drużynie panuje bardzo fajna atmosfera. Kilki kolegów znam z ligi, kilku z reprezentacji, a z dwoma występowałem w Widzewie. Z każdym powoli się poznaję i wierzę, że komunikacja będzie coraz lepsza.


Na razie trzymasz się najbliżej „Rzeźnika” i „Wawrzyna”.


- Z nimi grałem w Widzewie i to normalne, że tak na razie jest. Na pewno nie skończy się na tym, że będę rozmawiał tylko z jednym czy drugim zawodnikiem. Większość kolegów mówi po polsku i ze wszystkimi łapię już kontakt.


To jednak pomocne, że przychodzi się do nowej drużyny i jest tu ktoś kto może cię do niej wprowadzić.


- Na pewno jest to wielkim plusem. Kuba Rzeźniczak pokazuje mi zasady czy sposób zachowywania się w drużynie, dzięki temu szybciej się z takimi sprawami zapoznam.


Nie boisz się, że walka o miejsce w składzie może trochę popsuć waszą znajomość?


- Nie wiem jak „Rzeźnik”, ale mi się wydaje, że rywalizacja jest na boisku. Poza placem gry, każdy jest normalnym człowiekiem i jeden drugiemu powinien pomagać. W końcu wszyscy razem tworzymy drużynę.


Wspomniałeś w którym wywiadzie, że chcesz się rozwinąć w Legii. Masz 28 lat i mam wrażenie, że możesz stać się lepszy głównie dlatego, że tu masz rywali, których w Widzewie brakowało.


- Motywuje mnie jeśli ktoś depcze mi po piętach. Sport to rywalizacja, która pomaga w podnoszeniu swoich umiejętności.W Widzewie gra wielu dobrych zawodników lecz wartość Legii jest wyższa. Będę mógł zaprezentować większe możliwości, zarówno w defensywie, jak i w ofensywie.


A co masz do poprawy?


- Na pewno gra na boku łączy się z podłączaniem do ofensywy. Mogę poprawić dośrodkowania, dzięki którym jest szansa na asysty. Zawsze można być lepszym w defensywie. Chcę być nieustępliwy i nie do przejścia.


W zeszłym sezonie strzeliłeś kilka bramek, głównie z karnych. W Legii ostatnio bywało, że nikt nie chciał uderzać jedenastek.


- Strzeliłem w Widzewie sześć goli z rzutów karnych i dołożyłem do tego dwa trafienia po akcjach. Wiadomo, że „jedenastka”, to jeszcze nie bramka, dlatego cieszę się, że udawało mi się kierować piłkę do bramki. W Legii są dobrzy wykonawcy stałych fragmentów gry. Jeżeli jednak ktoś mi powie, żebym podszedł do karnego, to to zrobię.


Nie było żadnej rozmowy żebyś to ty zaczął wykonywać te rzuty karne?


- To chyba nie jest jeszcze ten etap. Każdy na razie chce się przygotować do meczów pucharowych i do ligi. Wyznaczanie piłkarzy do stałych fragmentów gry będzie się pewnie odbywało przed samymi spotkaniami. Dużo też zależy od formy dnia, bo czasami jest tak, że ktoś nie czuje się pewnie, a twój kolega już tak i to on podchodzi do futbolówki.


Uważasz, że jeśli Legia nie awansuje do Ligi Mistrzów, to będzie dramat? Może jednak wychodzisz z założenia, że faza grupowa Ligi Europy, to też dobre osiągnięcie?


- Wiadomo, że najlepiej byłoby awansować do najbardziej elitarnej Ligi Mistrzów. Czymś pięknym byłby występ w tych rozgrywkach. Jeżeli się nie uda, to trzeba będzie się postarać o Ligę Europy, ale to nie będzie jakaś tragedia.


Na sam początek dostaliście rywala, którego musicie przejść – walijskie New Sainst.


- Jeżeli chce się grać w Lidze Mistrzów, to trzeba wygrać ten dwumecz. Czekają nas spotkania walki. Drużyny z Walii czy Szkocji, często grają tak, że posyłają długie piłki i wiele dośrodkowań w pole karne. Musimy być gotowi na taką konfrontację.


Póki co, wystąpiłeś w dwóch sparingach Legii. Towarzyszyły temu jakieś emocje?


- Wiadomo, że chciałem się dobrze zaprezentować w tych sparingach. Okres przygotowawczy jest krótki i na każdym treningu oraz w każdym meczu trzeba łapać formę. Niedługo rusza sezon i trzeba będzie walczyć o zwycięstwa.


Nie będziesz miał kłopotów z przestawieniem się na to, że trzeba wygrywać z każdym? Wiadomo, że w Łodzi nikt nie liczył na same wygrane…


- To inna presja. Chciałem grać w zespole, który ciągle walczy o wszystkie trofea. Takie cele są budujące i pozwalają człowiekowi złapać wielką chęć do gry. Każdy chce wtedy zaistnieć.


Zmienia się też twoje życie, bo choć Łódź nie jest daleko od Warszawy, to jednak spora zmiana.


- Dokładnie. Nie ma wielkiej odległości pomiędzy tymi miastami, ale jest duży przeskok. Mam w głowie inne cele. Wiele słyszałem o klubie będąc w kontakcie z Kubą Rzeźniczakiem. Prasa także się rozpisywała na temat Legii. Chyba nic mnie nie zaskoczyło.


Był jakiś kontakt z „Rzeźnikiem” w czasie negocjacji? Przyciągał cię do Legii?


- Nie. Prasa wiele pisała, po czym zdarzało się, że Kuba pisał sms-a jak to wreszcie jest. W tym czasie pojawiały się artykuły, że podpisałem już kontrakt, a w rzeczywistości byłem jeszcze w Łodzi.


Dobra grą w Legii chcesz powrócić do kadry?


- Na pewno będę miał większą możliwość walki o powrót do reprezentacji. Na razie rozegrałem tam dwa mecze – w tym jeden oficjalny. Z Legii jest bliżej do kadry. Jeżeli dostaniemy się do europejskich pucharów, to będziemy mogli zbierać doświadczenie w walce z silniejszymi przeciwnikami.


Nie będziesz miał kłopotów z tym, że utożsamiano cię jako widzewiaka?


- Myślę, że stosunki pomiędzy oboma klubami i tak pozmieniały się w ciągu kilku lat. Spędziłem tam siedem lat, ale takie jest piłkarskie życie. Nie jestem pierwszym, ani ostatnim zawodnikiem, który dokonuje transferu pomiędzy dwoma zantagonizowanymi zespołami. Zrobię wszystko, żeby jak najlepiej prezentować się w Legii.


W pierwszej kolejce – na dzień dobry – rywalem będzie Widzew.


- Wiedziałem to już przed podpisaniem kontraktu i trochę się śmiałem z tego, że tak wyszło. Będę to miał szybciej za sobą. Myślę, że wszelkie okrzyki mogłyby mnie tylko zmotywować, bo chcę jeszcze bardziej pokazać, że na boisku jestem dobrym zawodnikiem.


W Łodzi mieli cię za wygadanego i bystrego piłkarza. Legia po odejściu czołowych postaci będzie potrzebowała w szatni nowych liderów.


- Nie lubię się oceniać – zarówno na boisku jak i w życiu normalnym. Generalnie lubię gadać i motywować – zawszy wydzieram się na boisku i na treningach. Staram się podpowiadać kolegom. Jestem emocjonalny i tego nie zmienię. Chcę podbudowywać kolegów na murawie, żeby jeszcze lepiej wykonywali swoją pracę.


A jaki jest Łukasz Broź prywatnie?


- Przede wszystkim rodzinny. Wiele czasu spędzam z rodziną – na spacerach, czy na placach zabaw. Im staram się poświęcać wiele uwagi. Czasem jednak trzeba odpocząć od pewnych spraw i umawiam się na obiad z kolegami. Mam w domu trzy, najważniejsze na świecie kobiety – żonę i dwie córki.


Czyli Legia zyskała trzy nowe fanki?


- Pewnie, że tak. Legia ma teraz kolejne trzy kibicki. 

Polecamy

Komentarze (14)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.