Luquinhas

Luquinhas. Skarb Legii z charakterem i sercem do gry

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

16.02.2022 18:04

(akt. 11.03.2022 16:10)

Z Legią pożegnał się czołowy zawodnik ekstraklasy, Luquinhas, który przeszedł do New York Red Bulls (MLS). Brazylijczyk opuścił warszawski klub po 2,5 roku. W tym czasie często imponował zarówno na boisku, jak i poza nim. W trakcie obozu w Dubaju został nowym kapitanem "Wojskowych", ale wyprowadził drużynę w zaledwie jednym spotkaniu (z FK Krasnodar).

To szybki, dobrze prowadzący piłkę zawodnik, którego ultraofensywny profil odpowiada naszym oczekiwaniom co do roli skrzydłowego. W Legii może jeszcze rozwinąć swój potencjał. Mam nadzieję, że będzie ważną częścią drużyny i pomoże nam w walce o tytuł – mówił ówczesny dyrektor sportowy, Radosław Kucharski.

Podobał się od początku

Luquinhas przeszedł do "Wojskowych" w lipcu 2019 roku, z portugalskiego Desportivo Aves. Miał też inne opcje, choć niezbyt przychylnym okiem patrzyła na nie Benfika, która posiadała 50 procent jego karty zawodniczej i jej zdanie nie było bez znaczenia w kontekście transferu. – Tak, chodziło o Łudogorec Razgrad, ale nie żałuję, że trafiłem do Legii. Dostawałem także zapytania z krajów arabskich, gdzie pracował jeden z moich byłych trenerów. Wszystko było jednak ukierunkowane na Legię, brakowało na dobrą sprawę tylko podpisów i interesowała mnie finalizacja tylko tego tematu – opowiadał Brazylijczyk, w rozmowie z Legia.Net.

W Warszawie podoba mi się to, że mogę spokojnie wyjść na ulicę, zadzwonić do mamy, wyciągnąć telefon bez skrępowania i nie czuć przy tym niepotrzebnej presji. Dla kogoś to oczywiste, ale niekoniecznie na ulicach, na których się wychowywałem. Kiedyś ktoś we mnie i w kolegę wycelował pistoletem i krzyknął: "Ściągajcie buty i oddawajcie telefony, szybciej". Tam nie możesz wyjść na ulicę z telefonem komórkowym ze swobodą. Po dziewiątej, gdy się ściemnia, nie zobaczysz nikogo na ulicy. Tylko odważnych albo szemrane towarzystwo. Gdy dzwonię do mamy, ona tylko zdaje mi raport: „Kochanie, ktoś został zastrzelony kilka ulic dalej, sąsiadkę okradli, a w okolicy doszło do rozróby". Okropne. Gdy wróciłem, przedstawiałem Europę jako raj. Zarówno w Lizbonie, jak i Warszawie ludzie są znacznie bardziej wyedukowani, nie ma tego problemu drastycznej biedy – dodał Luquinhas, cytowany przez "Przegląd Sportowy".

Zadebiutował w przegranym 1:2 meczu z Pogonią Szczecin. Już wtedy pojawił się na boisku w wyjściowym składzie, którego nie oddał praktycznie do końca gry przy Łazienkowskiej. Mógł się podobać od samego początku. Potem zmieniono mu pozycję (ze skrzydła na "dziesiątkę"), a zawodnik popracował nad skutecznością i wszyscy mieli z niego pociechę. Lubił dryblować i szukać miejsca do podania albo strzału. Trudno było go powstrzymać z piłką przy nodze. Jeśli już udało się to zrobić, to część takich akcji kończyła się faulami.

Luquinhas

Skarb zespołu

W kolejnych miesiącach również potwierdził niezłą dyspozycję. Był skarbem drużyny. Zdaniem piłkarzy Legii, przerastał umiejętnościami polską ligę. Znów okazał się najczęściej faulowanym graczem w ekstraklasie. – Zawsze starał się ciągnąć drużynę – zarówno w lidze, jak i w pucharze – poprzez pojedynki jeden na jednego i grę do przodu – opowiadał były zawodnik "Wojskowych", Jerzy Podbrożny. – Lubię graczy przebojowych, dynamicznych – kimś takim jest Luquinhas. Brazylijczyk za dużo nie strzela, lecz w ofensywie jest – tak, jak wspomniałem – dynamiczny, niełatwo gra się przeciwko takim piłkarzom. Teraz, w dzisiejszym futbolu, tacy zawodnicy często robią różnicę – dodał Daniel Łukasik, który w przeszłości występował przy Łazienkowskiej.

Luquinhas został – według czytelników oraz redakcji Legia.Net – najlepszym zawodnikiem Legii w 2020 roku i w sezonie 2020/21. – Jest mały, silny na nogach, ma świetny drybling, naturalną, niesygnalizowaną zmianę kierunku biegu. Dryblingi go nie męczą, zmiany kierunku są u niego naturalne. To zabójstwo, zwłaszcza dla wyższych obrońców, którzy bazują na kontakcie, a nie zwrotności. To cicha gwiazda naszej ligi. Atakuje z drugiej linii. (…) Na pewno nie jest to typowy skrzydłowy, który pójdzie po linii, będzie się ścigał z obrońcą. Ciągnie go do środka, z tej strefy stara się rozgrywać piłkę. Ten chłopak ma ogromną szansę, by za kilka lat, gdy go już w klubie nie będzie, był nazywany jednym z najlepszych Brazylijczyków w historii Legii. Jeśli ściągamy obcokrajowców, to właśnie takich – chwalił Luquinhasa, w PS-ie, Jakub Wawrzyniak.

W którymś momencie, w rundzie jesiennej, próbowaliśmy Luquinhasa jako fałszywą „dziewiątkę”, ale wówczas nie wyglądało to dobrze. Myślę, że zdecydowanie lepiej wygląda na obecnej pozycji (jedna z dwóch „dziesiątek” – red). Wcześniej grywał jako skrzydłowy, stamtąd robił przewagę, mijał jednego czy drugiego zawodnika, ale w dalszym ciągu nie było widać strzelonych goli. Teraz uczestniczy w niemalże każdej akcji – sam wprowadza piłkę w pole karne, uderza albo ktoś inny do niego podaje. Ma sytuacje, ale wynika to z tego, że jest ustawiony bliżej bramki opowiadał w lutym 2021 roku ówczesny trener Legii, Czesław Michniewicz.

Profesjonalista i nowy kapitan

Luquinhas wszedł z przytupem w obecny sezon. W dwumeczu z Bodo/Glimt strzelił dwa gole i pomógł w awansie do kolejnej rundy el. Ligi Mistrzów. Gorzej sytuacja wyglądała w lidze, bo nie doczekał się bramki w ekstraklasie, a asystował zaledwie raz – w meczu z Piastem Gliwice (1:4). Obniżył loty w porównaniu do poprzedniego sezonu, lecz na tle innych wciąż wyglądał dobrze.

Josue grał mecze na świeżości, ale im dłużej, tym było coraz gorzej. Podobnie było z Luquinhasem, który nie miał zmiennika. Musiał grać, a był to najczęściej faulowany zawodnik. Cały czas wchodził w drybling, fantastycznie to robił, ale kosztowało go to mnóstwo sił. Po każdym meczu był poobijany, pozdzierany, czasami trzeba było go cerować. Był bardzo zmęczony, bo musiał ciągle grać – opowiadał ostatnio, w programie "Hejt Park" w Kanale Sportowym, Michniewicz.

Luquinhas

Pod koniec 2021 roku autokar wracający z piłkarzami Legii Warszawa po meczu z Wisłą Płock został zatrzymany przez kibiców. Doszło do przepychanek, ucierpieli Mahir Emreli i właśnie Luquinhas. Azer nie wrócił już do klubu, nie stawił się na zbiórce, nie poleciał z zespołem na zgrupowanie. Brazylijczyk postąpił inaczej, jak profesjonalista. Takie zachowanie postanowił docenić "Vuko". – To zmiana przemyślana – Luqui będzie naszym kapitanem na nadchodzącą rundę. Zdaję sobie sprawę, że to piłkarz rozchwytywany, może otrzymywać oferty z różnych klubów, w tej kwestii coś może się zmienić. Ale póki jest z nami, to do końca sezonu będzie naszym kapitanem, będzie nosił opaskę – mówił szkoleniowiec "Wojskowych", który podjął tę decyzję podczas zgrupowania w Zjednoczonych Emiratach Arabskich.

W szatni rozległy się brawa. – Luquinhas, Luquinhas – krzyczeli koledzy. Okazało się jednak, że Brazylijczyk nosił opaskę tylko w jednym spotkaniu (sparing z FK Krasnodar). Trener Vuković liczył się z możliwością odejścia tego piłkarza. – Zdaję sobie sprawę, że Luquinhas jest takim zawodnikiem, który opaskę kapitańską może nosić krótko – choćby z tego względu. Kilka klubów na pewno się nim interesuje – powiedział. 

Rozstanie z klubem

Luquinhas… Ma charakter, na który wpływ z pewnością miało środowisko w jakim się wychował. A charakter ma wpływ na to, jakim się jest piłkarzem. Czesław Michniewicz mu pomógł, dał mu więcej swobody. Wcześniej wszyscy próbowali go wsadzać w jakieś ramy. Choć nawet w tych ramach dobrze sobie radził. Byłem zdziwiony, jak go zobaczyłem, że wciąż gra w Polsce mówił w tamtym roku bramkarz Legii, Artur Boruc.

W styczniu Brazylijczyk otrzymał bardzo dobrą ofertę z MLS – od New York Red Bulls. Amerykanie złożyli też propozycję władzom Legii, którą potem podwyższali. Odejście 25-latka było przesądzone od kilkunastu dni. W ostatnim czasie zawodnik czekał jedynie na ostateczną decyzję właściciela klubu i wizę pracowniczą. Podpisał 3-letni kontrakt z opcją przedłużenia. 

Luquinhas

Luquinhas zagrał w barwach Legii 110 meczów, zdobył 12 bramek. Był najczęściej faulowanym zawodnikiem w lidze, rywale nie przebierali w środkach by zatrzymać Brazylijczyka. Razem z zespołem wywalczył dwa tytuły mistrza Polski (w 2020 i 2021 roku), awansował z drużyną do fazy grupowej Ligi Europy. Legia otrzyma od Amerykanów kwotę nieco przekraczającą 3 mln euro.

Jak informowaliśmy, Legia szuka piłkarza, który zastąpi Brazylijczyka, ale nie jest to proste. Do sprawy odniósł się dyrektor sportowy, Jacek Zieliński, w rozmowie przed meczem z Zagłębiem Lubin (3:1). – Jeżeli Luquinhas nas opuści, a wszystko na to wskazuje, to z pewnością będzie to – na ten moment – jakieś osłabienie dla naszego zespołu. Ale drużyna, tak jak przyroda, nie znosi próżni, w miejsce jednych zawodników pojawiają się drudzy. Myślimy nad uzupełnieniem tej pozycji, lecz w takim momencie, zimą, to nie jest prosta sprawa, żeby znaleźć piłkarza, który mógłby już teraz zastąpić Luquinhasa 1 do 1. Tacy gracze nie są łatwi do znalezienia. Jeśli w rundzie wiosennej nie wykreuje nam się zawodnik, to latem sprowadzimy piłkarza, który będzie spełniał nasze oczekiwania i wypełni lukę po Luquinhasie - powiedział.

Średnia ocen Luquinhasa według redakcji: 6,07
Średnia ocen Luquinhasa według czytelników: 6,16

Polecamy

Komentarze (91)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.