News: Plotki transferowe: Pazdan łączony z Galatasaray

Michał Pazdan: Zeszło z nas ciśnienie

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

25.08.2016 08:53

(akt. 04.01.2019 13:57)

- Za mną cztery miesiące, w których każdy kolejny mecz był tym najważniejszym. Rozpoczynając od finału Pucharu Polski z Lechem, przez walkę o mistrzostwo kraju i ćwierćfinał mistrzostw Europy, aż po spotkanie z Dundalk. Do każdego z tych spotkań musiałem podejść maksymalnie skoncentrowany, było to trudne pod względem psychicznym. Starałem się, aby nie przesadzić z motywacją. Udało się. Po to gram w piłkę, czekałem tyle lat i w końcu doszedłem do tego momentu, w którym teraz jestem - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" obrońca Legii Warszawa, Michał Pazdan.

Nieco ponad rok temu kończył pan sezon z Jagiellonią, nie miał na koncie sukcesów. Dziś jest pan mistrzem Polski i zdobywcą pucharu, ćwierćfi nalistą EURO 2016 i uczestnikiem fazy grupowej Ligi Mistrzów. Brzmi jak bajka.


- To nie jest bajka, a tylko i wyłącznie efekt mojej ciężkiej pracy. Sukcesów nie zawdzięczam nikomu innemu, tylko sobie. Wiem, jaką drogę musiałem przejść, ile swego czasu się nasłuchałem, ile przeżyłem. Zawziąłem się i są efekty. I z tego niesamowicie się cieszę.


W szatni po meczu rewanżowym z Dundalk była radość czy jednak poczucie niedosytu?


- Wielka radość. Widać było, że ze wszystkich zeszło ciśnienie. Teraz musimy zacząć grać ładniej dla oka. Nie tylko kibice mogą narzekać, my także doskonale zdajemy sobie sprawę, że nasza postawa na boisku nie wygląda tak, jak powinna. Powie to każdy, kto choć trochę zna się na futbolu. Jednak już sama organizacja gry jest na niezłym poziomie. Teraz musimy zrobić kolejny krok do przodu i zacząć prezentować się efektownie.


- Najważniejszy jest awans. W bólach, bo w bólach, ale jest, cel osiągnęliśmy. Ja się cieszę z postawy obrony, bo to od niej zaczyna się budowa drużyny. Straciliśmy dwie bramki w sześciu meczach eliminacyjnych, to dobry wynik, zwykle udawało się kończyć spotkanie na zero z tyłu. Wiemy, jesteśmy przekonani, że teraz wszystko pójdzie do przodu. Pamiętajmy, że doszło kilku nowych zawodników, ja i inni uczestnicy EURO nie mieliśmy okresu przygotowawczego z drużyną. Teraz są mecze co 3–4 dni, nie ma czasu na treningi i wszystko nie funkcjonuje tak, jak należy, ale pchaliśmy ten wózek i dopchaliśmy. Można się uśmiechać, wybrzydzać, ale nieważne jak, ważne że awansowaliśmy i z tego należy się cieszyć.


Zapis całej rozmowy z Michałem Pazdanem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (31)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.