News: Michał Żewłakow: Nagy przypomina mi Dudę

Michał Żewłakow: Ciągle mamy nad czym pracować

Maciej Ziółkowski

Źródło: TOK FM

24.09.2015 08:29

(akt. 04.01.2019 12:42)

- Przez wiele lat przyzwyczailiśmy się, że Legia z drużynami – z całym szacunkiem – pokroju Piasta praktycznie zawsze wygrywa. W sezonie zdarzają się różne momenty, a sytuacja Legii i Lecha potwierdza, że zarządzanie zespołem grającym co trzy dni na trzech frontach wcale nie jest takie proste. Patrząc na tabelę i statystyki w jakiś sposób można się wybronić, natomiast są też rzeczy, z których nie jesteśmy zadowoleni i trzeba to mówić konkretnie, głośno i twardo – mówi Michał Żewłakow w audycji "TOK gra Legia".

Rola dyrektora sportowego


- Jest to dla mnie coś przyjemnego, aczkolwiek w praniu – problemów przybyło. Cieszę się, że właściciele mi zaufali. Będę próbował wizję klubu zbliżyć z koncepcją trenera. Zakres mojej pracy rozwija się oczywiście na różne wątki: transfery, kadra szkoleniowa, czy współpraca z pionem młodzieżowym. Trzecią osobą, która w ostatnim czasie zmieniła swoje stanowisko jest Radek Kucharski, który będzie odpowiadał za skauting. My wszyscy się znamy, rozumiemy się bez słów i mam nadzieję, że współpraca będzie owocna – komentuje „Żewłak”.


Henning Berg


- Czy rozmawiałem z Bergiem po meczu w Danii? Tak, mieliśmy trochę czasu na lotnisku (śmiech). Po meczu z doświadczenia wiem, że pewne rzeczy po dwóch-trzech dniach nie są wcale aktualne. Gdyby po Superpucharze Polski z Lechem zrobić ankietę wśród kibiców to podejrzewam, że poparcie w stosunku do trenera Berga byłoby bardzo małe. Po tej porażce wygraliśmy siedem meczów z rzędu. Sezon piłkarski jest pasmem pewnych dołków i wzlotów. My patrzymy na to jak Norweg radzi sobie w sytuacjach, w których drużyna zawodzi i słabo się prezentuje. Patrząc po meczu z Duńczykami – pokonaliśmy na wyjeździe Ruch Chorzów, przed nami pucharowe starcie z Lechią i niedzielna potyczka z Termaliką przy Łazienkowskiej. Wcale nie jest powiedziane, że tych dwóch spotkań nie wygramy i wtedy ocena powinna się poprawić – twierdzi Michał Żewłakow.


- My już się przyzwyczailiśmy, że media chciały zmiany trenera. W klubie nic takiego nie miało miejsca. Zgadzam się z tym, że Berg nie ma idealnych relacji z mediami. Doprowadziło to do sytuacji, w której dziennikarze są krytyczni w stosunku do Norwega, ale jest to również jakiś sposób funkcjonowania z nimi, czy prowadzenia drużyny – mówi Bogusław Leśnodorski.


- Ja w rozmowach z Bergiem przedstawiam swój plan, natomiast nie jestem osobą, która musi coś z góry narzucać. Tylko trener odpowiada bezpośrednio za wynik. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, gdy ktoś układa skład i pokazuje go szkoleniowcowi, aczkolwiek będę starał się, żeby skorygować pewne rzeczy – dodaje dyrektor sportowy.


Słaba postawa zespołu


- Przez wiele lat przyzwyczailiśmy się, że Legia z drużynami – z całym szacunkiem – pokroju Piasta praktycznie zawsze wygrywa. W sezonie zdarzają się różne momenty, a sytuacja Legii i Lecha potwierdza, że zarządzanie zespołem grającym co trzy dni na trzech frontach wcale nie jest takie proste. Patrząc na tabelę i statystyki w jakiś sposób można się wybronić, natomiast są też rzeczy, z których nie jesteśmy zadowoleni i trzeba to mówić konkretnie, głośno i twardo – twierdzi „Żewłak”.


- Na wyniki wpływ ma wiele zmiennych i akurat tak się to ułożyło, że podstawowi zawodnicy tacy jak Ondrej Duda, Michał Żyro, Michał Pazdan, Tomasz Jodłowiec, czy Ivica Vrdoljak, którzy jesienią tamtego roku stanowili o sile tego zespołu – są kontuzjowani. Tych problemów jest mnóstwo i to nie są urazy mięśniowe. Do groźnych urazów dochodzi w bezpośrednim starciu z rywalem, czego doświadczył ostatnio na własnej skórze „Jodła”. W takiej lidze gramy i to nie jest wina trenera, który nie ma nad wszystkim kontroli – uważa Leśnodorski.


- Z wielu rzeczy jesteśmy niezadowoleni. Stosunkowo łatwe jest stworzenie projektu piłkarskiego i błyskawiczne osiągnięcie niezłych wyników w ciągu trzech miesięcy, ale bardzo ciężko jest utrzymać stabilny poziom przez 2-3 sezony i dotyczy to większości drużyn w Europie. Legia jest klubem samofinansującym się, nikt tutaj nie dokłada pieniędzy, żeby się ścigać np. z rosyjskimi, czy tureckimi zespołami - dodaje prezes.


Potyczka w Chorzowie


- Zastanawiam się nad zmianami, które miały miejsce w ostatnim spotkaniu z Ruchem. Szczerze mówiąc, ja widziałbym to inaczej. Według mnie na boisku powinien pojawić się np. Ivan Trickovski, który przyszedł do Legii by potwierdzić swoją wartość. W obwodzie pozostawał także Robert Bartczak. To są idealne warunki dla młodego gracza, żeby nabierał cennego doświadczenia. Wpuszczenie na murawę Arka Piecha i Marka Saganowskiego nie było chyba najlepszym rozwiązaniem. Ocena tego spotkania, patrząc na chłodno, nie jest rewelacyjna. Imponowała skuteczność, natomiast w dużych fragmentach tego pojedynku to Ruch prowadził grę. Gdyby „Niebiescy” wykorzystali swoje sytuacje to wynik do przerwy powinien wynosić 3:3. Cieszy zwycięstwo, bo zła passa została przełamana, ale nie może to zamazać pewnego obrazu, który mówi nam, że ciągle jest nad czym pracować – dodaje dyrektor sportowy.


- Jeśli po dziesięciu minutach praktycznie ustawiliśmy sobie mecz, to moim zdaniem nie ma sensu forsować tempa. Cieszyła mnie postawa Kamila Mazka, który zaliczył asystę przy bramce Mariusza Stępińskiego. Traktujemy go jako legionistę, bardzo mu kibicujemy i kolejny raz udowodnił, że znajduje się w wysokiej formie – uważa prezes.


Branimir Galić


- Branimir Galić? Szybka decyzja. Chłopak, który trafił do nas praktycznie za darmo. Wcześniej trenował z pierwszym i drugim zespołem i oceniliśmy, że jest to gracz z potencjałem. Do końca roku Chorwat na pewno będzie grał w meczach rezerw, trenując z „jedynką”, a później otrzyma poważną szansę i być może zostanie na stałe włączony do pierwszego zespołu – komentuje Żewłakow.


Puchar Polski


- Rozmawialiśmy z Hennigiem Bergiem i trener chyba się już przekonał, że Legia to klub, który w każdym spotkaniu musi wystawiać najsilniejszy skład i zawsze grać o zwycięstwo. Nie ma znaczenia, czy jest to Puchar Polski, ostatni mecz w fazie grupowej Ligi Europy, czy ligowy pojedynek. Taka jest idea i tylko na takiej bazie można stworzyć konkurencję, klimat i odpowiednią mentalność. Musimy się tego uczyć, nie tylko zawodnicy, ale trenerzy również – sądzi były obrońca „Wojskowych”.

Polecamy

Komentarze (48)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.