Domyślne zdjęcie Legia.Net

Michniewicz: Legia jest jak bokser

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

18.12.2009 09:16

(akt. 16.12.2018 18:14)

- Kiedyś Wisła czy Legia potrafiły wygrywać seryjnie mecze i strzelać dużo bramek. Dziś tego nie ma. Legia jest jak bokser, który ładnie się rusza i boksuje, ale nie zadaje decydujących ciosów. Wisła wyrywa rywalom zwycięstwa z gardła, bo ma jeszcze kilku doświadczonych piłkarzy, trochę większy potencjał i dobrego trenera. Dlatego nadal jest liderem, ale jej przewaga wciąż maleje - mówi Czesław Michniewicz w rozmowie z Polska The Times.
"Kogo w Europie kupują z polskiej ligi ? Bramkarza na ławkę rezerwowych albo kogoś od przeszkadzania" - to są Pana słowa. Aż tak kiepsko ta nasza liga wygląda?

- Jak wygląda, każdy widzi. Nie chciałbym jednak sprowadzać wszystkiego do wniosku, że winni są tylko piłkarze. Ktoś ich przecież szkoli, ktoś selekcjonuje. Żeby jeździć samochodem, wystarczy prawo jazdy. Żeby jednak prowadzić autobus, trzeba mieć wyższe kwalifikacje. Jeszcze wyższe, jeśli chce się latać samolotem. W naszej lidze są zaniżone normy kwalifikacji i selekcji piłkarzy, ale to ze względu na materiał, który cały czas jest tworzony w ten sam sposób. Dopóki tego nie zmienimy, to każdy kolejny trener będzie zaczynał pracę od komplementów, a kończył na tłumaczeniach. To jest największy problem polskiej piłki, a my od niego uciekamy, gramy nazwiskami. Wielu moich kolegów powie panu to samo.

Pytanie: jak to wyegzekwować? Weźmy przykład Legii Warszawa. Przegrywa mecz, a jej piłkarze idą na imprezę.

- Powiem tak - to nie w Polsce wynaleziono alkohol, a nasi piłkarze nie balują i nie piją wcale więcej niż ich koledzy w innych krajach. Słyszymy przecież ciągle, że a to John Terry, a to Steven Gerrard narozrabiał w knajpie. Problem tkwi w czym innym. Jeden z najlepszych polskich fizjologów, profesor Jan Chmura, powiedział mi kiedyś, że fizyczny potencjał naszych piłkarzy to mniej więcej 50 procent poziomu ich kolegów z Premier League czy Serie A. Anglicy czy Włosi nawet jak pójdą zabalować, to ich potencjał, choć spadnie, nadal będzie wysoki.

Więcej im wolno?

- Dokładnie. Nasi piłkarze muszą zrozumieć, że nie można bezkrytycznie naśladować wszystkiego, co dzieje się na zachodzie Europy. Zdarzają się oczywiście wyjątki, jak np. Łukasz Piszczek - pod względem motoryki najlepszy zawodnik w historii wszystkich badań, które wykonał profesor Chmura, a zrobił tych badań setki. To nie jest przypadek, że on gra w Hercie Berlin coraz to na innej pozycji. Po prostu jest w stanie temu sprostać.

Pytanie: jak wytłumaczyć to naszym piłkarzom? Oni są bardzo czuli na swoim punkcie, łatwo się obrażają.

- Nikt nie lubi być krytykowany. Wy, dziennikarze, macie tę przewagę, że Was nikt nie ocenia...

Oceniają, oceniają. Wystarczy zajrzeć do internetu.

- Tym się nie ma co przejmować. Stanisław Lem powiedział kiedyś, że dopóki nie wynaleziono internetu, nie zdawał sobie sprawy, że tylu idiotów chodzi po świecie, i coś w tym jest.

A poziom ligi nadal będzie się obniżał?

- Jeśli tak powiem, to ktoś może zapytać: po co w takim razie ten Michniewicz się do niej pcha.

No właśnie...

- Bo to moja praca i życiowa pasja. Nie ma co jednak ukrywać, że poziom ligi się wyrównuje, ale z tendencją w dół.

Polecamy

Komentarze (4)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.