Maik Nawrocki

Nawrocki jest dobry w te klocki - największy wygrany ostatnich dni

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

13.08.2021 12:30

(akt. 13.08.2021 13:51)

Wiele osób mogło się zastanawiać, dlaczego Legia sprowadza zawodnika, który w poprzedniej rundzie rozegrał raptem trzy mecze w Warcie Poznań i w najbliższych miesiącach ma niewielkie szanse na wskoczenie do podstawowej "jedenastki". Piłkarza dobrze znali jednak trener Czesław Michniewicz oraz jego asystent Kamil Potrykus. Już zimą chcieli aby trafił do Warszawy, udało się doprowadzić do tego latem. W tym momencie nikt nie ma wątpliwości, że taki ruch miał sens. Maik Nawrocki jest największym wygranym ostatnich dni, postawą w meczach z Dinamem Zagrzeb udowodnił, że grać potrafi i być może na dłużej wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie mistrza Polski.

Na początku roku Maik Nawrocki postanowił przenieść się do Polski, gdyż liga, w której występuje drugi zespół Werderu, została zawieszona z powodu obostrzeń pandemicznych. Zawodnikiem zainteresowała się m.in. Legia Warszawa. Doszło nawet do rozmów, ale na nich się wówczas skończyło. Strony nie doszły do porozumienia, a pod koniec lutego piłkarz został wypożyczony przez Wartę Poznań. Wystąpił w trzech ostatnich kolejkach ekstraklasy. Pojawił się na boisku w końcówce spotkania z Pogonią, a potem rozegrał dwa całe mecze. - Jeśli w Werderze nie będę mógł liczyć na grę, to czy zdecyduję się na dłużej zakotwiczyć w Polsce? W piłce, jak w życiu - wszystko jest możliwe – stwierdził w marcu. I to się potwierdziło. Werder wypożyczył go do końca obecnego sezonu do Legii, która ma opcję transferu definitywnego.

- Będzie jednym z lepszych środkowych obrońców, o ile ominą go urazy, i tego mu życzę. U nas mniej grał - w ostatnich dwóch kolejkach poprzedniego sezonu wystąpił od deski do deski. Nie mieliśmy go w podstawowym składzie na większość meczów, z prostej przyczyny: para środkowych obrońców Ławniczak - Ivanov funkcjonowała dobrze. Wygrywaliśmy, mieliśmy świetną rundę wiosenną. Dodatkowo, Aleks Ławniczak to nasz piłkarz, młodzieżowiec, który przedłużył z nami kontrakt na kolejne lata. Maik był do nas wypożyczony. Filozofia naszego klubu, praca z naszymi piłkarzami też miała duże znaczenie. Gdy obserwowaliśmy Nawrockiego w zajęciach, w gierkach treningowych, to pokazywał, że ma dobre umiejętności. Mocne, otwierające podanie, walka bez kompleksów z napastnikami, co potwierdza teraz w meczach Legii. Oby dalej się tak rozwijał, bo to dobry materiał na fajnego stopera. Czy chcieliśmy go zatrzymać w Warcie? Zdecydowanie. Rozwiązałby nam problem młodzieżowca. Mając młodego zawodnika w każdej z formacji, chcieliśmy mieć też i w obronie - nie udało się. Ściągnęliśmy Konrada Matuszewskiego i również jesteśmy bardzo zadowoleni. Nie mamy już Maika w drużynie, nie myślimy o nim – on jest w zespole przeciwnym. Mamy swoich piłkarzy, którym maksymalnie poświęcamy czas - mówił ostatnio trener Warty, Piotr Tworek

W połowie czerwca Nawrocki wyleciał z Legią na zgrupowanie do Austrii. I już wtedy stopniowo zaczął się pokazywać z dobrej strony, mimo że wypadł z kadry na pół obozu, bo dało mu się we znaki słońce. Był osłabiony, przez co ominął też parę treningów po powrocie do kraju. Gdy jednak ćwiczył z zespołem, to momentami widać było, że szkolił się poza granicami Polski. Ma bardzo dobre długie podanie wyprowadzające. Gdy zagrywał krzyżowe podanie na drugą stronę boiska, to wśród kolegów było słychać pomruki podziwu. Bardzo dobrze odnajduje się w polu karnym przy stałych fragmentach gry, z łatwością wygrywa pojedynki główkowe, ma niezłe warunki fizyczne. – Będzie się jeszcze uczył naszego sposobu grania. Sądzę, że w przyszłości może być ciekawym rozwiązaniemopowiadał pod koniec zgrupowania trener Czesław Michniewicz.

Maik Nawrocki

Młodzieżowiec płynnie przyswaja wiedzę, dość szybko zaczął rozumieć styl gry stołecznego klubu i wystąpił na inaugurację ekstraklasy. Debiut w meczu z Wisłą Płock okazał się dla niego udany. Rozkręcał się z czasem i - nie licząc dwóch błędów - zagrał naprawdę solidnie. Miał też asystę przy pięknej bramce Ernesta Muciego i znalazł się w jedenastce kolejki. - Występ przy pełnym stadionie to dla mnie nowość. Kibice byli niewiarygodni. Cieszyłem się każdą minutą spędzoną na murawie. To było fantastycznemówił tuż po spotkaniu.

Kolejna szansa nadarzyła się tydzień później, przeciwko Radomiakowi (1:3). Spotkanie miało dać odpowiedzi na kilka pytań. Pierwszą próbą był występ Nawrockiego na lewej stronie trójosobowego bloku defensywnego. I ten chłopak znów pokazał się z dobrej strony, grał poprawnie. Nie ustrzegł się błędów, ale nie były one poważne, nie miały żadnych konsekwencji. Zdobył bramkę kontaktową i można powiedzieć, że praktycznie jako jedyny, nie zawiódł w Radomiu.

Dwa udane mecze sprawiły, że trener Legii zaczął się poważnie zastanawiać nad sprawdzeniem stopera w eliminacjach Ligi Mistrzów. Dzień przed spotkaniem z Dinamem w Zagrzebiu, sztab szkoleniowy podjął decyzję o wystawieniu 20-latka w wyjściowym składzie, w miejsce Mateusza Hołowni. Pomysł okazał się trafny. Nawrocki spisał się bardzo dobrze na tle mocnego rywala, co zostało docenione przez trenera "Wojskowych". – Warto poświęcić mu jedno ciepłe zdanie. Wszedł w trudnym momencie i spisał się bardzo dojrzale. To też pokazuje potencjał tego chłopaka, niezależnie od tego czy gra w ustawieniu z trójką, czy czwórką obrońców. Osobiście mnie to cieszy. Mam w pamięci fantastyczny wślizg w końcówce meczu w Zagrzebiu, kiedy na zmęczeniu wybronił bardzo groźną sytuację w polu karnym. Trzeba go pochwalić. To młody chłopak, który dopiero zaczyna grę, a już zagrał całkiem pozytywnie w bardzo ważnym meczu. O tym, że wystąpi, zdecydowaliśmy we wtorek, po rozruchu. Usiedliśmy wieczorem z trenerami, rozpatrywaliśmy występ w kontekście tego na kogo będzie grał. Granie na reprezentanta Chorwacji nie jest łatwe. Ma czysty odbiór, i to zdecydowało. (...) Wygrywał mnóstwo pojedynków powietrznych, bardzo dobrze gra głową. Wiedzieliśmy, że ktoś będzie musiał skakać z Petkoviciem do głowy, jak nie będzie Tomka Pekharta stwierdził szkoleniowiec Michniewicz.

Nawrocki pokazał się też z dobrej strony w rewanżu z Chorwatami. Znów trzymał niezły poziom w defensywie, był w stanie skutecznie i w niełatwych sytuacjach, zatrzymać piłkarzy Dinama. Można śmiało stwierdzić, że to największy wygrany dwumeczu z zespołem z Zagrzebia. Podejmuje, w dużej mierze, przemyślane i odpowiednie decyzje, dobrze "czyta" grę, potrafi umiejętnie doskoczyć do przeciwnika. Widać u niego duży spokój, opanowanie, gdy jest przy piłce. Nieźle czuje się w pojedynkach fizycznych z rywalami, blokuje i przecina zagrania z bocznych sektorów boiska. Imponująca była jego interwencja z 63. minuty meczu z Dinamem. Wówczas Bruno Petković pojawił się na prawym skrzydle i chciał minąć 20-latka, a następnie wbiec w pole karne. Tak się nie stało, bo legionista sprytnie doskoczył do napastnika, a po chwili został sfaulowany. Kilka chwil później wykonał wślizg i świetnie zablokował Lukę Menalo, który dopadł do prostopadłego podania po prawej stronie "szesnastki".

Dwudziestolatek ma za sobą cztery mecze o stawkę w Legii – w każdym z nich pokazał jakość, umiejętności i to, że w przyszłości może być z niego naprawdę sporo pociechy. Przed nim mecz, poniekąd, szczególny. W sobotę, 14 sierpnia, warszawiacy zmierzą się na wyjeździe, w 4. kolejce PKO Ekstraklasy, z Wartą Poznań, czyli klubem, do którego Nawrocki był wypożyczony z Werderu w rundzie wiosennej poprzedniego sezonu.

Polecamy

Komentarze (62)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.