News: O historii Celtiku słów kilka

O historii Celtiku słów kilka

Redakcja

Źródło: Legia.Net

30.07.2014 12:00

(akt. 08.12.2018 12:54)

Kiedy słyszymy nazwę Celtic, przywołuje to kilka skojarzeń, z których najczęstsze to katolicy, Old Firm Derby, Glasgow Rangers, Boruc… Aby zrozumieć, jakim klubem jest Celtic Glasgow dzisiaj, musimy się cofnąć do wieku XIX.

Wiek XIX zaznaczył się rewolucją przemysłową i wielkimi ruchami migracyjnymi (przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych). Irlandczycy - tak, jak Polacy - poszukiwali lepszego, z punktu widzenia warunków ekonomicznych, miejsca do życia. Poza wyjazdami do USA, Irlandczycy regularnie podróżowali do Szkocji, Walii i Anglii w poszukiwaniu pracy sezonowej, głównie przy zbiorach i budowach linii kolejowych. Szacuje się, iż na początku lat czterdziestych XIX wieku liczba osób, które regularnie odwiedzały Szkocję i Anglię, wynosiła ponad 60 000 rocznie.


Przełomem stały się lata 1846-1847, czyli wielki głód w Irlandii (Great Hunger). Katastrofę spowodowała choroba grzybicza ziemniaka, podstawowego wówczas źródła pożywienia. Ocenia się, że w ciągu kilku lat klęski, zmarło z głodu i chorób z nim związanych około 750 000 Irlandczyków. Z kraju liczącego nieco więcej niż 8 milionów mieszkańców, do Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii wyemigrowało około 2 miliony mieszkańców. W tamtym czasie Irlandia była związana unią z Anglią. Jednak prawo angielskie zabraniało irlandzkim katolikom wykonywnia niektórych zawodów i kupowania ziemi. Irlandczycy mogli jedynie dzierżawić od angielskich Lordów ziemie, najczęściej o powierzchni do 2 hektarów. Wprawdzie rząd brytyjski wprowadził środki pomocowe w pierwszym roku katastrofy, ale w następnym, z powodu krachu finansowego, pomoc dla Irlandii miała już znikomy charakter. Czas Wielkiego Głodu pozostawił głęboki i długotrwały gniew w stosunku do Brytyjczyków. Wielu Irlandczyków obwiniało rząd brytyjski o świadome działania kolonialne. Potwierdzeniem tej tezy było to, że nawet w czasach największego głodu na Wyspie, rząd nadal wysyłał zboże z Irlandii do Anglii.


Klęska Wielkiego Głodu na zawsze zmieniła historię Irlandii i Szkocji. Ludzie, którzy przybywali dotychczas z Wyspy do pracy sezonowej, osiedlali się w zachodniej części Szkocji, najbliżej położonej od Irlandii. Miejscem przeznaczenia nowych mieszkańców Szkocji stały się tereny przemysłowe z portami i kopalniami, czyli obszary, gdzie jedynym kryterium przydatności do pracy była siła mięśni. Słabsi znajdowali pracę w przemyśle tekstylnym. Warto dodać, że z powodu dyskryminacji, braku odpowiedniego wykształcenia i znajomości języka, Irlandczycy nie mieli szansy na dobrze płatną pracę. Niski status społeczny, odmienność religijna sprawiała, że Irlandczycy nie asymilowali się ze społecznością szkocką. Dobrym przykładem na potwierdzenie tego zjawiska może być to, iż w roku 1870, w przypadku 80 procent zawieranych małżeństw, współmałżonkiem Irlandczyka lub Irlandki była osoba o tej samej narodowości. Pięćdziesiąt lat później, czyli w roku 1920, ten wskaźnik spadł do zaledwie 72 procent.  Do  1921 roku Irlandczycy nie mieli prawa wyborczego, a jedyną partią, która wykazywała stosunek neutralny, a w pewnych kwestiach postępowy, była Partia Pracy i zyskała sympatię społeczności Irlandzkiej, kiedy poparła starania imigrantów, mające na celu budowanie i finansowanie szkół ze składek. Ustanowienie tego prawa spotkało się z licznymi protestami społeczności protestanckiej. Obrazem stosunku rdzennych Szkotów z imigrantami irlandzkimi w tamtych czasach, może być dokument wydany w  1923 roku przez Church of Scotland – „Zagrożenie rasy irlandzkiej dla narodowości szkockiej” (The Menace of the Irish race to our Scottish Nationality), gdzie Irlandczycy przedstawieni zostali jako pijacy, ludzie leniwi, brudni, nieprzystający do zasad moralnych społeczeństwa szkockiego. Zostali opisani jako chodząca zaraza. Co więcej, chorobę  tyfus nazywano „gorączką irlandzką”. Oprócz ataków w prasie, nie brakowało napaści fizycznych, czasami walk na ulicach pomiędzy gangami szkockimi a grupami imigrantów.


Mimo niesprzyjających warunków, a być może właśnie z ich powodu, nowi mieszkańcy Szkocji, po ustanowienu nowego prawa wykazali się ogromną determinacją w organizowaniu swoich małych społeczności wokół kościołów i szkół. Przy czym, zwykle było tak, że najpierw budowano kościół, a potem przy nim szkołę. Kościół i szkoła były miejscami, które jednoczyły społeczeństwo imigrantów, chroniły od zagrożeń z zewnątrz. W świecie imigrantów irlandzkich końca wieku XIX- społeczeństwie biednym, pozbawionym edukacji, pracy, mówiącym innym językiem, każda forma pomocy była cenna. Jednak najważniejszą rzeczą było przywrócenie wiary we własne umiejętności i godność. Szczególna odpowiedzialność spoczywała na duchownych. Jednym z nich, imigrantem irlandzkim, był Brat Walfrid – członek społeczności zgromadzenia Marystów (Bracia Szkolni). To on jest postacią kluczową dla istnienia klubu Celtic FC . Służąc społeczności irlandzkiej i będąc Irlandczykiem, najpierw założył fundację o nazwie Stołówka dla Biednych Dzieci (Poor Children’s Dinner Table), by w roku 1888, wraz z gronem współpracowników, powołać do życia klub piłkarski Celtic FC.


Od tego roku – rozpoczyna się rywalizacja sportowa dwóch klubów z Glasgow, ale przede wszystkim jest to początek rywalizacji dwóch różnych sposobów myślenia. Była to rywalizacja społeczności biednych imigrantów, mniejszości religijnej ze społecznością o wyższym statusie społecznym, w której rękach spoczywały wszystkie narzędzia kierowania społecznością zarówno lokalną, jak i krajem. Ktoś mógłby powiedzieć, że sport łączy, ale ten ktoś z całą pewnością nie byłby Irlandczykiem czy Szkotem.


Pierwsza wojna światowa, oprócz ofiar, przyniosła także kryzys finansowy. W czasie pierwszej wojny światowej i po niej, Rangersi byli finansowani przez pracowników stoczniowych z Belfastu w Irlandii Północnej. Nic za darmo. “Sponsorzy” opłacają działalność klubu z dzielnicy Govan, ale nie wyobrażają sobie, aby w ich klubie mogli grać lub pracować katolicy. Kiedy myślę o polityce anty-katolickiej w jakimkolwiek klubie piłkarskim, to przychodzą mi do głowy tylko dwa: Glasgow Rangers i Linfield z Belfastu w Irlandii Północnej. Oba kluby zaprzyjaźnione ze sobą, rozgrywające mecze towarzyskie aż do roku 2006. Po pierwszej wojnie światowej sentymenty anty katolickie dotyczą już nie tylko Glasgow Rangers, ale stają się powszechnie akceptowane przez protestancką Szkocję. Druga wojna światowa tonuje nieco nastroje pomiędzy społecznościami- katolicką i protestancką, ale różnic nie zaciera bezpowrotnie. Wszystkie te nastroje negatywne przenoszone są z całą siła na dwa stadiony – Ibrox i Celtic Park. Kibice Glasgow Rangers nazywają kibiców Celtiku „Fenians”, lub „Fenian bastards”. Fenian – to irlandzki wojownik. Kibice Celtiku nazywają z kolei Rangersów – the Huns, czyli Hunami. 


W czasie kiedy Rangersi podążają drogą polityki - Nie dla katolików, Celtic Glasgow staje się klubem otwartym dla wszystkich. Nazwanie tego klubu katolickim, jest raczej ukłonem dla społeczności Rangersów. Polityka Celtiku od początku działalności klubu opiera się na kultywowaniu etosu wypracowanego przez Brata Walfrieda, nazywanego do tej pory „the Celtic Way”. Etos ten, opiera się na otwartości na wszystkich, i niesieniu pomocy tym, którzy z różnych powodów jej potrzebują.


Dlaczego piszę o tym, że nazwanie Celtiku Glasgow klubem katolickim jest nadużyciem? Ano, chociażby dlatego, że już w roku 1936 Celtic Glasgow podpisał kontrakt z nie-białym, poza tym nie-katolikiem. Tym piłkarzem był Mohammed Salim z Indii. Skoro już o tym mówię, to dla miłośników muzyki, a w szczególności tych którzy słuchają hip-hopu, ciekawą wiadomością może być to, że w latach 1951-52 zawodnikiem Celtiku Glasgow był ciemnoskóry piłkarz jamajskiego pochodzenia Gil Heron.  Synem zaś Gila Herona jest amerykański muzyk Gil Scott-Heron, uważany za ojca muzyki Hip-Hop. Od czasów Salima, nic się nie zmieniło w polityce Celtiku jeśli chodzi o zatrudnianie piłkarzy, trenerów i pracowników klubu. Legendarny trener Jock Stein, który zdobył z klubem Puchar Europy w roku 1967 był protestantem. Jedna z jego wypowiedzi dość dobrze opisuje różnice pomiędzy rywalami z Glasgow. Stein zapytany kiedyś przez dziennikarza - czy gdyby miał do wyboru dwóch piłkarzy o tych samych umiejętnościach, Katolika i Protestanta, wybrałby Katolika? Bez namysłu odpowiedział – „Gdyby taka sytuacja miała miejsce, wybrałbym Protestanta, bo wiem, że Rangersi nie podpisaliby kontraktu z Katolikiem. Potem zastanawiałbym się, czy starczy mi pieniędzy na dokupienie jeszcze Katolika... Wypowiedź ta jest łączona z faktem podpisania przez Celtic kontraktu z legendarnym piłkarzem Kenny Dalglishem. Ne byłoby w tej historii niczego dziwnego, gdyby nie to, że aż do dnia podpisania dokumentu, Kenny był zagorzałym fanem Rangersów. Jak sam wspominał, nad jego łóżkiem zawsze wisiał plakat klubu z Ibrox.


Wyobraźmy sobie taką rywalizację sportową w czasach, w których właściwie wszyscy sędziowie są kibicami Rangersów, we władzach Federacji Piłkarskiej trudno szukać osób obiektywnych, w telewizji nie ma powtórek sytuacji kontrowersyjnych, ba, nie ma w ogóle telewizji. Upływ czasu i zmiany w społeczeństwie spowodowały, że rywalizacja dwóch sposobów postrzegania świata, tego Rangersów i Celtiku zepchnięta została niemal zupełnie już tylko na dwa stadiony i fora internetowe kibiców. Pozostają jednak ślady, które nadal dzielą społeczność Glasgow i całej Szkocji na dwie części.


Obrazem starych czasów i śladem dyskryminacji emigrantów irlandzkich jest do tej pory śpiewana przez Rangersów piosenka ze słowami:


„Cześć, cześć
Jesteśmy Billy Boys
Cześć, cześć
Rozpoznasz nas po odgłosie
Jesteśmy po kolana umoczenie w krwi irlandzkich wojowników (fenian blood)
Poddaj się albo umrzesz”


Billy Boys to gang protestantów szkockich, który napadał i walczył z gangami wywodzącymi się ze społeczności irlandzkiej. W 1999 roku selekcjoner reprezentacji Szkocji Craig Brown został nagrany, kiedy śpiewał tę piosenkę. Mimo wezwań do rezygnacji, pozostał na swoim stanowisko. Szkocka Federacja Futbolu wykazała się skutecznym poparciem dla selekcjonera. W roku 2006 Rangersi zostali ukarani za śpiewanie Billy Boys podczas meczu Ligi Europy w Hiszpanii. Federacja wycofała się z kary, uznając, że ta piosenka ma zbyt długą tradycję i działanie stoi po stronie Szkockiej Federacji Futbolu. m.in. pod wpływem nacisku UEFA, dopiero w roku 2011 piosenka Billy Boys została przez Szkocką Federację uznana za niewłaściwą i dopisana do listy zachowań niezgodnych z prawem.


Inną przyśpiewką stadionową Rangersów śpiewaną do tej pory jest „Famine is over”. Jej słowa zaczynają się od frazy : Głód się skończył, wracajcie do domu. Kibice Rangersów przypominają w ten sposób, że kibice Celtiku nie są u siebie.


Aiden McGeady, piłkarz, którego rodzina od pokoleń mieszka w Szkocji, wybrał grę dla Irlandii, odmawiając przyjęcia powołania do reprezentacji Szkocji prowadzonej przez Berti Vogtsa. Zadebiutował w barwach Irlandii przeciwko Jamajce w roku 2004, w wieku 18 lat. Wielokrotnie był celem słownych napaści ze strony kibiców Rangersów, nazwany przez nich szpiegiem z Castlemilk. Prasa opisywała przynajmniej jeden przypadek napaści fizycznej z powodu nienawiści na tle religijnym i narodowościowym na tego piłkarza.


W roku 2011, kibic zespołu Hearts zszedł z trybuny stadionu i fizycznie zaatakował managera zespołu Celtic Neila Lennona. Atak został zakwalifikowany podobnie jak w przypadku powyżej. Nie był to pierwszy i ostatni atak nienawiści skierowany w kierunku Lennona.


To tylko kilka przykładów na podziały i ich ślady. I aby nie pisać tylko o historii tej bardzo odległej i odległej, przykład z dnia dzisiejszego i wyjaśnienie, dlaczego kibice Celtiku nie do końca ufają instytucjom kraju, który zamieszkują od pokoleń.


Wtorkowa gazeta „The Scotsman” opublikowała wywiad przeprowadzony rzekomo z Łukaszem Załuską, w którym piłkarz krytykuje swój klub za brak transferów, długie podróże na zagraniczne zgrupowania, zatrudnienie trenera bez doświadczenia, itd. itp. Rzekomy wywiad z „The Scotsman” jest w rzeczywistości „skręconym” do bólu tłumaczeniem wywiadu autorstwa Piotra Wołosika  z "Przeglądu Sportowego" z ostatniego poniedziałku. W wywiadzie prawdziwym, trudno znaleźć fragment w którym Załuska krytykowałby swojego pracodawcę. "The Scotsman"? Widocznie są tacy, którzy uważają, że nic nie smakuje tak bardzo jak kradzież czyjegoś wywiadu, sianie fermentu wśród kibiców nielubianego klubu. Kiedy zajrzałem rano na forum kibiców Celtiku, wielu się zastanawiało, czy wywiadem dla "The Scotsman", Łukasz Załuska nie kupił sobie biletu w jedną stronę. Bo jak to możliwe, że piłkarz który otrzymuje pieniądze za siedzenie na ławce, krytykuje tak mocno swojego pracodawcę? To jest możliwe, tak jak w starych żartach o radiu Erewań. A dziś? Dziś bawmy się dobrze przed i po zwycięstwie Legii.


Autor: Zbigniew Szulczyk

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.