Oceny piłkarzy Legii po meczu z Djurgarden - porażka, która powiedziała wiele
21.12.2024 15:25
Gra zespołu 4 (4,43 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net) Legioniści polecieli do Szwecji na ostatni mecz w tym roku z mocno osłabioną kadrą. Z powodu kontuzji, a także nadmiaru kartek zabrakło m.in. Bartosza Kapustki, Radovana Pankova, Rafała Augustyniaka, Rubena Vinagre, czy choćby Kacpra Tobiasza. Dużo mówiło się w ostatnich tygodniach o braku jakościowych zmienników w Legii i mecz z Djurgardens bardzo ten problem uwidocznił. "Wojskowi" co prawda całkiem dobrze weszli w mecz, ale po kilkunastominutowej przerwie spowodowanej zadymieniem całego stadionu, dostali szybki cios, po którym długo nie potrafili się podnieść. Szwedzi wygrywali większość pojedynków i w zasadzie dyktowali grę. Mimo że, nie stwarzali wielu sytuacji, to byli nadzwyczaj skuteczni, co potwierdzili w doliczonym czasie gry do pierwszej połowy, podwyższając na 2:0. Swobodne budowanie ataków umożliwiał im zupełnie pogubiony i niedokładny środek pola Legii, a także obrońcy, którzy notorycznie zostawiali zbyt dużo miejsca napastnikom gospodarzy. Nie sposób nie dodać do tego również nieskutecznej i bardzo indywidualnej gry zawodników ofensywnych, a także bramkarza, który w czwartek nie był pewnym punktem zespołu i dołożył swoje trzy grosze przy straconych golach. Innymi słowy w Legii nie funkcjonowała dobrze żadna z formacji. Po zmianie stron warszawiacy zagrali nieco odważniej, co przełożyło się na kilka sytuacji pod bramką Djurgardens. W 56. minucie udało się złapać kontakt i na moment uwierzyć w odwrócenie losów meczu, ale ostatnie słowo należało tego dnia do Szwedów, którzy skontrowali warszawską drużynę i ustalili wynik rywalizacji na 3:1. Legia zakończyła 2024 rok porażką, ale ze Szwecji wróciła na tarczy. Dzięki korzystnym dla siebie wynikom innych drużyn, wiosną zobaczymy stołeczny zespół w 1/8 finału Ligi Konferencji.
Gabriel Kobylak 4 (3,93 - ocena Czytelników) - W 5. minucie udanie wyszedł z bramki i wypiąstkował groźne dośrodkowanie rywala, później w porę opuścił pole karne, uprzedzając tym samym szarżującego piłkarza Djurgardens, ale były to jedne z nielicznych wyjść "Kobiego", które wyszły tego dnia na dobre. Przy pierwszej bramce dla gospodarzy zupełnie niepotrzebnie znalazł się na 5. metrze, odsłaniającym tym samym strzelającemu bramkę, z czego ten z resztą skrzętnie skorzystał. W 33. minucie popisał się dobrą interwencją, odbijając do boku strzał ze skraju pola karnego. Przy drugiej bramce był już natomiast bezradny, czego nie można już powiedzieć o trzeciej. Strzał nie był trudny, 22-latek miał go nawet na rękawicy, a mimo to piłka trafiła do siatki. Bramkarz musi być pewnym punktem zespołu, a w czwartek Kobylak z pewnością do takich nie należał.
Paweł Wszołek 7(6,43) - Zdecydowanie najlepszy spośród obrońców, ale i wszystkich piłkarzy Legii. Niezmordowanie biegał od pierwszej do ostatniej minuty i walczył z rywalami na swojej stronie, a i w ofensywie zrobił swoją robotę, podłączając się do akcji ofensywnych, co pozwolało na lepsze rozegranie akcji. Jak na kapitana przystało, wziął na siebie odpowiedzialność za wiele aspektów, w tym za gola, którego strzelił w 56. minucie, kiedy świetnie urwał się spod krycia i skutecznym uderzeniem głową dał Legii kontakt i nadzieję na korzystny wynik. Wszołek jest chyba jedynym piłkarzem, do którego gry nie można było mieć tego dnia większych zastrzeżeń. Do tego strzelony gol, który podnosi jego ocenę.
Sergio Barcia 4 (4,48) - Hiszpan dostał kolejną szansę na udowodnienie swoich umiejęności i pokazanie się z dobrej strony, ale nie można powiedzieć, że tę szansę wykorzystał. Gol nr 1 dla Djurgarden nie wpada może na jego konto, ale zdecydowanie mógł zrobić w tej sytuacji więcej, choćby doskoczyć i tym samym zablokować Nguena. Tak się jednak nie stało, za co Legia słono zapłaciła. Nie można mu jednak odmówić tego, co dobre, czyli w sumie 9 interwencji i wygrania 4/4 pojednków powietrznych. Nie zawsze był jednak pewny w swoich zagraniach, co potwierdza liczba 9 strat. Barcia nie był tego dnia najsłabszym ogniwem Legii, ale i nie dał powodów do tego, aby widzieć w nim podstawowego stopera stołecznej drużyny. Ptrzy trzecim golu za wolno wracał na swoją pozycję i w efekcie zabrakło go przed polem karnym.
Steve Kapuadi 5 (4,82) Wypadł nieco lepiej od swojego hiszpańskiego kolegi z defensywy, choć nie był to też dobry mecz Francuza. Z plusów na pewno należy wspomnieć o umiejętnym zastawianiu się, czy choćby o ważnej interwencji z 35. minuty, kiedy w porę powstrzymał wychodzącego sam na sam z Kobylakiem Gustava Wikheima. Udanie wyprowadzał piłkę do przodu i podawał z celnością 87%. Do minusów trzeba zapisać 6 strat posiadania, przegranie większości pojedynków powietrznych, w sumie tylko 5 interwencji w obronie, ale przede wszystkim brak agresywnego doskoku do Deniza Hummeta przy bramce na 2:0. Po zmianie stron zagrał jeszcze kilkanaście minut i zszedł z boiska w 64. minucie. W ostatnich dwóch meczach widać u 26-latka zniżkę formy. Miejmy nadzieję, że na wiosnę będzie to wyglądało lepiej.
Patryk Kun 4 (4,1) - Pierwsze minuty miał nieudane. Zaczął od straty, który stworzyła rywalom okazję do kontrataku, a później nie potrafił zatrzymać rozpędzonych skrzydłowych, co zazwyczaj kończyło się faulem dla przeciwinika. "Kunik" miał co prawda kilka udanych interwencji w obronie, jednak można je zliczyć na palcach jednej ręki, a w przekroju całego meczu jest to wynik co najmniej słaby. W 29. minucie miał sporo wolnej przestrzeni przed polem karnym, z czego skorzystał i uderzył na bramkę, ale zrobił to bardzo niecelnie. Lepiej nie wyglądały też jego próby dośrodkowań, gdyż zazwyczaj nie docierały do adresata, co kończyło się stratą posiadania. Ocenę lewego obrońcy zaniża prosta strata piłki na własnej połowie, po której Legia straciła trzeciego gola. Statystki 29-latka przez nieco ponad 90 minut gry prezentują się następująco - 21/30 celnych podań, 2 kluczowe podania, 5/11 wygranych pojedynków, 15 strat i 1 nieudana próba dryblingu. Nie można odmówić Kunowi walki w tym spotkaniu, ale nie można też powiedzieć, że zagrał dobrze lub choćby przyzwoicie.
Claude Goncalves 4(3,8) - Początek w jego wykonaniu nie był zły. Kilka razy udanie przerwał akcje, ale jak wiadomo, nic co dobre nie trwa wiecznie, a w przypadku Portugalczyka "dobre" nie trwało zbyt długo. Przy pierwszej straconej bramce zostawił zdecydowanie zbyt dużo miejsca Nguenowi, choć powinien być przy nim i uniemożliwiać mu swobodne zagranie do przodu. Skończyło się zupełnie przeciwnie, bo Norweg podbiegł kilka metrów, zdążył się rozejrzeć i przymierzyć dokładnie tam, gdzie zamierzał. Miał swoją okazję do zdobycia bramki, co pozwoliłoby mu choć trochę zrehabilitować się za błąd z 24. minuty, ale piłka po jego strzale z woleja minęła prawy słupek. Przy drugim golu dla przeciwnika pokazał, że nie wyciągnął wniosków. W parze z Celhaką znów zostawił przed polem karnym zbyt wiele miejsca napastnikowi, a ten huknął w prawe okienko. Niewielki plus za asystę drugiego stopnia przy golu kontaktowym Wszołka, kiedy dobrze się zastawił i zagrał do Chodyny. Po raz kolejny swoim występem pokazał jednak, że nie bez powodu był do tej pory dopiero czwartym wyborem na pozycję nr "6", a od następnej rundy może w tej hierarchii spaść jeszcze niżej. W rywalizacji z Djurgardens miał zaledwie 53% celnych podań, co jest najgorszym wynikiem spośród wszystkich piłkarzy, którzy zagrali w tym meczu. Pojedynków na ziemi w zasadzie nie wygrywał, nieco lepiej radził sobie w tych powietrznych (wygranych 5/9), miał 10 strat, a i w obronie nie pomógł, bo miał zaledwie 3 interwencje. Zszedł z boiska jako pierwszy, w 63. minucie.
Jurgen Celhaka 3(3,59) - Mógł zacząć mecz znakomicie, bo już w 1. minucie dopadł do piłki przed polem karnym i huknął ile miał sił w nogach, jednak zrobił to niecelnie. Albańczyk swojej szansy nie wykorzystał, a co gorsza zawinił też przy pierwszym golu dla Djurgarden. Choć główną winę ponosi w tej sytuacji Goncalves, to ze strony Celhaki zabrakło jakiejkolwiek asekuracji kolegi z drużyny i doskoku do przeciwnika. Nie lepiej było ptrzy trafieniu na 2:0. Kompletnie nie porozumiał się z Goncalvesem, przez co żaden z nich nie pilnował strefy przed własną "szesnastką", co po raz kolejny stworzyło miejscowym wyśmienitą okazję do strzału z dystansu, z czego Ci z resztą skorzystali. Przez 72 minuty nie pokazał nic, co miałoby przemawiać za wystawianiem go w pierwszej "11". Podawał bardzo bezpiecznie, stąd też celność podań na poziomie 89%, wygrał 2/4 pojedynki i 3 razy stracił piłkę. Mógł tym meczem wiele udowodnić, ale potwierdził tylko, że pierwszy skład w Legii to dla niego za wysokie progi.
Ryoya Morishita 5 (5,15) - Aktywny i rozbiegany od początku rywalizacji. Starał się napędzać akcje i tchnąć nieco życia w grę ofensywną zespołu, ale często można było odnieść wrażenie, że był w tym wszystkim osamotniony. W 37. minucie spróbował sam zakończyć akcję, uderzając z ostrego kąta, ale bramkarz poradził sobie z tym strzałem. W końcówce pierwszej połowy obejrzał żółtą kartkę za protesty w związku z decyzją sędziego, co oznacza, że w pierwszym 1/8 finału Legia będzie musiała sobie poradzić bez Japończyka. W całym meczu "Mori" miał 1 kluczowe podanie, wygrał tylko 2/13 pojedynków, aż 26 razy stracił posiadanie. Samo bieganie nie wystarczy, ale w obliczu słabego występu całej drużyny, warto docenić chociaż zaangażowanie.
Kacper Chodyna 5 (4,25) Przez długi czas nie było go widać na boisku i to nie za sprawą zadymionego stadionu. Miał sporadyczne zrywy w postaci szarży prawą stroną, ale nie potrafił znaleźć sposobu na zaskoczenie obrońców miejscowych, przez co jego próby przypominały bardziej bicie głową w mur. Pod koniec pierwszej połowy już nie w mur, ale główkował prosto w ręce bramkarza. Chwilę później dobrze szarżował tuż przed polem karnym rywala, dzięki czemu wywalczył rzut wolny z dobrej pozycji, ale uderzył w górną siatkę bramki. W drugiej połowie popisał się dobrym dośrodkowaniem w pole karne, które skutecznie sfinalizował Wszołek. Zszedł z boiska w 81. minucie. Tylko 56% podań celnych, 19 strat i zaledwie 5/15 wygranych pojedynków. Asysta podnosi jego ocenę, ale nie zmienia to faktu, że nie był to dobry mecz 25-latka.
Marc Gual 4 (3,68) - W Szwecji był prawie tak niewidoczny, jak Chodyna. Kiedy już miał piłkę przy nodze, to nie robił z tego pożytku, bo albo zagrywał niecelnie, albo dawał ją sobie zabrać spod nóg, wdając się w niepotrzebny drybling. Przełomowy moment dla napastnika Legii mógł nastąpić w doliczonym czasie gry pierwszej połowy, kiedy minął obrońcę w polu karnym i uderzył obok bramkarza, a w ostatniej chwili futbolówkę wybijał Keita Kosugi. Wydaje się, że gol powinien zostać uznany, ale słoweńscy sędziowie zdecydowali, że piłka nie wyszła całym obwodem za linię bramkową. Nie zmienia to jednak faktu, że Gual był jednym z najsłabszych legionistów na boisku. Miał tylko 55% celnych podań, 16 razy stracił piłkę, a do tego przegrał połowę pojedynków. Słaby występ napastnika Legii na zakończenie roku, który tylko uwidocznił potrzebę wzmocnienia tej pozycji.
Luquinhas 4 (4,12) W ostatnich tygodniach ma znaczną zniżkę formy i nie inaczej było w czwartek. Przegrywał większość pojedynków, a jego nieudolne próby wywalczenia rzutów wolnych kończyły się stratą piłki. Później było trochę lepiej. Brazylijczyk w parze z Morishitą próbował przyspieszać akcje Legii, ale nie oglądaliśmy go za wiele pod bramką Jacoba Rinne. Spośród ofensywnych zawodników warszawskiej drużyny był jednym z tych, którzy w Szwecji nie wypadli dobrze. W 81. minucie opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Jakub Adkonis, dla którego był to drugi mecz w tym sezonie. "Luqui" wygrał większość pojedynków z przeciwnikami, podawał z celnością 78% i wywalczył dwa rzuty wolne, ale miał też 11 strat i w zasadzie dosłownie i w przenośni odbił się od tego meczu. Akcja przy golu na 0:1 rozpoczęłą się od jego prostej straty.
Migouel Alfarela 3(3,92) - W 63. minucie zastąpił na boisku Goncalvesa i swoją zmianą gry Legii nie odmienił. Miał tylko 10 kontaktów z piłką, przegrał wszystkie pojedynki i jedynie podawał celnie, ale warto podkreślić, że podań wykonał łącznie 7. Zmiana widmo w wykonaniu Francuza. Przez 27 minut zapracował swoją grą, choć lepsze byłoby słowo obecnością, na ocenę poniżej wyjściowej.
Jan Ziółkowski 6 (5,57) - Zmienił w 64. minucie Kapuadiego i bez wątpienia dał przyzwoitą zmianę. Kilka razy pomógł w obronie, do tego podłączał się do akcji ofensywnych, chcąc pomóc w zdobyciu bramki wyrównującej. Za stratę trzeciego gola winy nie ponosi. Miał dwie interwencje, raz zablokował strzał i grał bardzo dokładnie, bo aż z 90% celnością. Młodzieżowiec pokazał, że warto na niego stawiać, bo jakości gry w obronie na pewno nie obniży. Raz przed polem karnym popisał się odważnym i skutecznym wślizgiem.
Artur Jędrzejczyk, Mateusz Szczepaniak i Jakub Adkonis grali zbyt krótko, aby ich oceniać.
Najlepszym legionistą czwartkowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Pawła Wszołka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.