Oceny piłkarzy Legii za mecz z Pogonią – kolekcjonowanie remisów
06.03.2024 23:45
Gra zespołu 5 (4,74 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Z coraz chudszą wskutek kartek i kontuzji ławką trener Runjaić zdecydował się w końcu na powrót do tego, co kiedyś działało i Augustyniak wrócił do obrony, a Kapustka do pomocy. Oba te ruchy były trafione, bo ci zawodnicy należeli do najlepszych na boisku. Dobra gra linii pomocy skutecznie zneutralizowała ataki Pogoni, goście oddali w sumie ledwie trzy celne strzały, poza golem i jednym uderzeniem z dystansu nie mieli żadnej okazji do zdobycia bramki. Inna sprawa, że legioniści też ich za wiele nie mieli. Okazało się, że napastnicy, którzy błysnęli w Kielcach, ze znacznie mocniejszą obroną Pogoni nie byli sobie w stanie poradzić. Pierwsza połowa była nudna, bezbramkowa i mało intensywna. Po golu Wszołka na początku drugiej wydawało się, że tym razem uda się w końcu zdobyć trzy punkty, bo zmęczona po Pucharze Polski Pogoń ze zneutralizowanym przez Wszołka i Burcha Grosickim, nie była w stanie przeprowadzić jakiejkolwiek groźnej akcji. Niestety, znów jednemu z obrońców włączył się tryb Maradony pod własnym polem karnym, wiosną dotknęła ta przypadłość i Pankova i Jędrzejczyka, teraz do tego grona dołączył Burch. Straty gola udało się uniknąć w takiej sytuacji tylko Serbowi. Legia odpowiedzieć na to zwycięskim golem nie potrafiła, napastnicy nie dochodzili do strzałów, nieliczne dobre okazje zmarnowano, a na ławce nie było ani jednego piłkarza, który mógłby losy meczu odmienić. Kadra Legii jest bowiem bardzo wąska jakościowo i choć do przekonywania wszystkich, że jest inaczej włączyli się najważniejsi ludzie w klubie, to od wiader propagandowej wody żaden skuteczny napastnik trenerowi Runjaiciowi w kadrze nie wyrośnie. Trener w sobotnim meczu nawet nie wykorzystał limitu zmian, bo nie miał za bardzo kogo wpuścić. Dobra gra formacji defensywnej, która dzięki powrotowi Augustyniaka wreszcie była formacją oraz równie solidny występ drugiej linii z umieszczonym w niej Kapustką, pozwalają jednak mieć nadzieję, że w takim zestawieniu Legia będzie w kolejnych meczach wygrywać, skoro jedna z najmocniejszych ekip Ekstraklasy miała w sobotę przy Łazienkowskiej tak duże problemy z przeprowadzaniem składnych akcji. Trzeba jednak pamiętać, że wypadanie nawet jednego czy dwóch piłkarzy za kontuzje i kartki jest przy tak wąskiej kadrze jest znaczącym osłabieniem. Wciąż nie ma też na razie dobrego rozwiązania na lewą flankę, ani na pozycję wahadłowego, ani lewego napastnika, z którym wahadłowy ten mógłby współpracować. Trener będzie musiał skleić coś z tego, co ma, by lewa strona Legii była równie groźna jak prawa, by napastnicy dochodzili do strzałów i by w końcu Legia zaczęła zdobywać gole również po stałych fragmentach gry. Lepsze funkcjonowanie choćby jednego z tych trzech elementów dałoby w sobotę legionistom trzy punkty, a tak goście cieszyli się z remisu, co nawiasem mówiąc, też o ich ambicjach nie najlepiej świadczy.
Dominik Hładun 6 (4,95 - ocena Czytelników). Mało miał pracy ,w pierwszej połowie obronił groźny strzał Biczachczjana z dystansu, przy golu z najbliższej odległości niewiele mógł zrobić. Dobrze radził sobie z nielicznymi dośrodkowaniami, nogami też grał bez zarzutu, raz wybił piłkę na aut po niemądrym podaniu Morishity. Mało pracy, za gola winy nie ponosi. Ocena wyjściowa.
Marco Burch 4 (3,98). Przez pierwszą godzinę było dobrze, do spółki z Wszołkiem zatrzymał Grosickiego, bez błędów w obronie, z grą w piłkę też problemu nie było, włączał się nawet w akcje ofensywne. Aż tu nagle uwierzył, że jest Maradoną i skończyło się to zawaleniem gola. W identyczny sposób jak Jędrzejczyk w Kielcach. Czasem rodzące się w głowach legionistów pomysły na grę są dla nas wyjątkowo zagadkowe. Co gorsza, wpłynęło to negatywnie na dalszą grę Burcha, zaczął mieć więcej strat, pozwolił raz dośrodkować wzdłuż bramki, a jego wyjścia w pole karne Pogoni do podań Josue kończyły się co najwyżej rzutami rożnymi. Nie tylko Burch odpowiada za to, że Legia trzech punktów nie zdobyła, ale to jego koszmarny błąd miał jak się okazało na koniec decydujące znaczenie.
Rafał Augustyniak 7 (5,10). Szef obrony wrócił na swoje miejsce. Trochę z przymusu wskutek kontuzji i kartek, a być może i po obserwacjach przez cały miesiąc gry Legii trener Runjaić przywrócił Augustyniaka na środek defensywy i mamy nadzieję, że w kolejnych meczach Polak tam już na stałe zostanie. Był w pierwszej połowie fragment, gdy Pogoń zaatakowała środkiem i kolejne próby podań i strzałów były blokowane przez obrońców, do ich wsparcia wrócili do tego wahadłowi i środkowi pomocnicy, cała ta siódemka wypychała szczecinian spod „szesnastki” aż na ich własną połowę. A centralnym punktem tego bloku był właśnie Augustyniak, na taką grę legijnej defensywy patrzyło się miło. Jedno ledwie na cały mecz niezbyt pewne zachowanie w obronie, dwie tylko straty w dodatku nie na swojej połowie, jeden oddany strzał, zablokowany przez rywala i przede wszystkim mnóstwo udanych interwencji w obronie. Jeden z najlepszych piłkarzy na boisku, oby Augustyniak grał tak dalej, a Kosta Runjaić pozostawił go na stałe na tej pozycji, na której w Legii spisuje się najlepiej.
Yuri Ribeiro 4 (4,28). Dwa błędy popełnił Portugalczyk jeszcze przed przerwą – najpierw dopuścił rywala do celnego strzału głową, a kilkanaście minut później pozwolił dośrodkować. Kolejne dwa były po zmianie stron – najpierw znów pozwolił rywalowi na wrzutkę, a przy straconym golu nie przypilnował Koulourisa, chociaż odcięcie Greka od podania było jak najbardziej możliwe. Dwa razy nieźle odnalazł się przy stałym fragmencie gry w polu karnym rywala, raz obił słupek od zewnątrz, raz zgrał piłkę do środka. Poza tym w obronie niewiele miał udanych interwencji, bo Pogoń swoją prawą stronę rzadko atakowała, w wyprowadzaniu piłki też się nie wyróżniał, trzy razy podawał niecelnie wzdłuż linii. Współudział w straconym golu i słaby mecz. Wydaje się, że przy dobrej wydolności Portugalczyka i umiejętności łączenia obrony z atakiem mógłby być dziś dobrym rozwiązaniem na lewe wahadło, naszym zdaniem trener powinien rozważyć ten pomysł, bo w obronie ostatnio Ribeiro gra dość słabo.
Paweł Wszołek 7 (5,79). Wszołek świetnie gra bez piłki, znakomicie wychodzi do podań Josue na wolne pole, gdy jednak tę piłkę dostanie, zaczynają się problemy – brakuje szybkich decyzji i większej odwagi przy wchodzeniu w pole karne, a im więcej kontaktów z piłka ma Wszołek, tym mniej wie, co chce z tą piłką zrobić. Nie zmienia to faktu, że to jego wejścia stanowią wciąż główną broń Legii w ataku. W pierwszej połowie przez dłuższy czas skuteczności w grze mu brakowało, z prób dośrodkowań udało się wywalczyć jeden rzut rożny. Dopiero w doliczonym czasie gry wejścia reprezentanta Polski zaczęły stwarzać realne zagrożenie, ale jego podań nie potrafił wykorzystać Gual. Po zmianie stron Wszołek w trakcie akcji znalazł się w niespodziewanym dla rywali miejscu i trafił głową do siatki, wzbudzając tym entuzjazm w całym zespole. Poza tym w drugiej połowie wywalczył jeden rzut wolny i mógł mieć asystę, ale po jego zagraniu w pole karne Kun uderzył wysoko nad bramką. Nie mniej ważną rzeczą od gola w sobotnim meczu była postawa Wszołka w defensywie – często wracając do obrony do spółki z Burchem praktycznie wyeliminował z gry Grosickiego, a tym samym uczynił Pogoń bezzębną w ataku. Gol i dobry mecz Wszołka.
Bartosz Kapustka 7 (6,16). Okazuje się, że Kapustka jednak może grać całe mecze, gdy Legia gra raz w tygodniu i może biegać mnóstwo kilometrów prawie niczym Slisz w środku pola i żadnego problemu zdrowotnego to nie powoduje. A Kosta Runjaić po tym meczu powinien już wiedzieć, że piłkarza, który może zastąpić Slisza miał przez cały czas w kadrze, tyle że do tej pory nie do końca wyleczonego. Dziś wicekapitan Legii wygląda na zdrowego i co ważne, będącego w bardzo dobrej formie, więc liczymy na to, że trener nie będzie już eksperymentował z innymi piłkarzami w środku pola w pierwszym składzie. Na samym początku meczu znakomicie dograł w pole karne do Guala, ale Hiszpan uderzył niecelnie. Parę minut później oddał strzał, który nieznacznie minął słupek, tuż przed przerwą próbował jeszcze raz, ale uderzył zbyt lekko. Przede wszystkim jednak Kapustka błyszczał w odbierze piłki w środku pola i przy jej przeprowadzaniu pod pole karne, czyli robił to, co środkowy pomocnik robić powinien, niemal każda akcja Legii przechodziła właśnie przez Kapustkę. Po zmianie stron tempa nie zwalniał, dopiero w końcówce było widać po nim zmęczenie, ale nic w tym dziwnego, przebiegł ponad jedenaście i pół kilometra, najwięcej w zespole. Dobry mecz Kapustki, najlepszego piłkarza na boisku. Zastanawialiśmy się nawet nad wyższą oceną.
Juergen Elitim 6 (5,22). Kolumbijczyk też dużo biegał, dobrze uzupełniał się z Kapustką w obronie, był jednak zdecydowanie mniej aktywny przy wyprowadzaniu piłki, zwłaszcza w pierwszej połowie, jakby starał się grać trochę głębiej niż Polak, choć Legia gra przecież w środku pola dwoma „ósemkami”, jedną bliżej prawej strony, a drugą lewej. Do gry defensywnej Kolumbijczyka zastrzeżeń żadnych nie mamy, w ataku powinien dawać jednak trochę więcej. Oddał jeden zablokowany strzał, raz stracił piłkę w środku pola na kontrę, poza tym jednak grał dokładnie, do czego nas przyzwyczaił, choć czasem nazbyt bezpiecznie. Niezły mecz Elitima, choć tym razem został przyćmiony w środku pola przez Kapustkę.
Patryk Kun 4 (4,15). Nie potrafi Kun tak poruszać się bez piłki jak Wszołek, nie ma tej umiejętności wyjścia w tempo na wolne pole, ale też na lewym ataku nie ma drugiego Josue, który takie krótkie dokładne podanie wprowadzające wahadłowego w pole karne mógłby zagrać. Gdy Kun wyprowadza piłkę stara się nie wchodzić w dryblingi, albo pozbywa się piłki, albo ścina do środka i oddaje piłkę, mało ma dzięki temu strat, ale też i żadnego zagrożenia pod bramką rywali nie sprawia. Do gry w defensywie nie mamy dużych zastrzeżeń, raz pozwolił rywalowi dośrodkować, w ataku jednak dawał bardzo niewiele. Od jego dośrodkowania zaczęła się akcja bramkowa, ale wrzutka ta na pewno udana nie była, podobnie jak pozostałe jego zagrania w pole karne. Jedno dobre podanie prostopadłe do Guala i jeden bardzo nieudany strzał, który zamiast zakończyć się golem skończył się kontuzją filigranowego wahadłowego Legii to bardzo niewiele jak na ponad siedemdziesiąt minut gry.
Josue Pesqueira 6 (4,45). Portugalczyk może irytować niekiedy grą na stojąco, tyle że on stojąc robi często więcej niż inni biegając. Pierwsza połowa nie należała do specjalnie udanych, potrafił utrzymać się przy piłce, zagrał dwa niezłe prostopadłe podania i tyle samo dośrodkowań, do tego oddał jeden zablokowany strzał. Po zmianie stron kapitalnie asystował przy golu Wszołka, niewielu piłkarzy Ekstraklasy z takiego czegoś potrafiłoby dokładnie dośrodkować na głowę kolegi. Dwa razy wypuścił podaniem w pole karne Wszołka, do tego dwa razy Burcha, wywalczył też dwa rzuty wolne. W końcówce grał już mniej dokładnie, parę razy stracił piłkę, po wyjątkowo niechlujnie wykonanym rzucie wolnym dostał żółtą kartkę za faul taktyczny. Trudno mieć pretensje do Portugalczyka, że grając na prawym ataku współpracował głównie z Wszołkiem, Burchem i Kapustką, a nie na przykład z Kunem czy Gualem, gra tam, gdzie jest ustawiony i rozgrywa krótkie podania z tymi piłkarzami, z którymi może to robić. Nie jest też winą Josue, że piłkarze dobrze wprowadzani w pole karne nie potrafią czasem dokładnie dośrodkować, a ich koledzy wejść w pole karne tak, by dostać piłkę i uderzyć na bramkę. Można i należy natomiast oczekiwać, że w końcu poprawi wykonywanie stałych fragmentów gry, bo znów goli z nich nie było. Asysta bardzo ładna, ale sobotni występ w sumie przeciętny.
Marc Gual 4 (4,21). Nieraz pisaliśmy, że Hiszpan powinien grać na środku ataku, bo najlepsze u niego jest dochodzenie do sytuacji w polu karnym i oddawanie strzałów. Tymczasem grając na boku ataku musi więcej rozgrywać, wymieniać podania z wahadłowym i środkowym pomocnikiem, a przede wszystkim wprowadzać wahadłowego do gry. Innymi słowy musiałby być Josue albo Kapustką, Gual żadnym z nich nie jest. Celność podań pozostaje na słabym poziomie, mamy wrażenie, że ich siłą i kierunkiem steruje jakaś losowo generowana maszyna, bo częściej one trafiają w próżnię niż do kolegów. W polu karnym w sobotę w pierwszej połowie Gual trzy razy miał okazję po podaniach kolegów, jednak albo nie trafiał w bramkę albo kończyło się rzutem rożnym, najbardziej efektowna akcję przeprowadził sam po podaniu Kuna, gdy wyprzedził obrońcę i uderzył zadziwiająco precyzyjnie z bardzo ostrego kąta, bramkarz Pogoni z trudem ten strzał obronił. Druga połowa była zdecydowanie gorsza, dwa jego uderzenia były nieudane, a niecelnych podań miał znów więcej, niż kilku innych legionistów razem wziętych. Słaby mecz, powinien chyba jednak trener próbować ustawiać Hiszpana na środku ataku.
Blaz Kramer 4 (4,12). Jest wysoko ustawiona obrona rywala miejsce za plecami obrońców, jest Kramer. Jest skomasowana obrona przeciwnika większością drużyny przed polem karnym i w nim – Słoweniec ginie. Na początku meczu wpadł w niego głową wepchnięty przez własnego bramkarza Loncar, Chorwat pojechał do szpitala, Kramer miał głowę twardą i dał radę grać dalej. Niestety, w polu karnym przy obrońcach miejsca do strzału znaleźć sobie w ogóle nie potrafił. Wywalczył jeden rzut rożny, raz dobrze odegrał piłkę „z klepki” na bok do Wszołka, raz pomógł w odbiorze, poza tym kontaktów z piłką miał dramatycznie mało. Tym razem bardzo długo go trener trzymał na boisku, patrząc na ławkę rezerwowych, to specjalnego wyboru jeśli chodzi o snajperów trener Runjaić nie ma. Słaby mecz Kramera.
Ryoya Morishita 5 (4,42). Najpierw wszedł na lewe wahadło, w końcówce po wejściu Diasa przeszedł zdaje się nawet do ataku, w którym nigdy nie grał. Dobrze wypadł w defensywie, trzy razy przejął piłkę, był dużo aktywniejszy od Kuna, jednak gra ofensywna była nieco niechlujna – dwa nieudane dośrodkowania, jeden bardzo niecelny strzał i jedno pozostanie na spalonym. Były chęci, tym razem zabrakło jakości.
Tomas Pekhart i Gil Dias grali zbyt krótko, by ich oceniać.
Najlepszym legionistą sobotniego meczu według był w zgodnej opinii redaktorów i Czytelników Bartosz Kapustka.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.