fot. Marcin Szymczyk

Patryk Kun: Podaliśmy tlen przeciwnikom

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Super Express Sport

18.08.2023 03:23

(akt. 18.08.2023 11:18)

– Bardzo dobry mecz. Od początku narzuciliśmy własny styl, trochę dostosowaliśmy się do rywali, gdyż wiedzieliśmy, że będą chcieli grać ostro – mówił po rewanżu z Austrią Wiedeń (5:3) i awansie do 4. rundy el. Ligi Konferencji Europy wahadłowy Legii, Patryk Kun.

– Stwarzaliśmy sytuacje, do przerwy prowadziliśmy 2:0, potem podwyższyliśmy wynik. Niepotrzebnie podaliśmy tlen gospodarzom poprzez straconego gola na 1:3, co spowodowało, że w końcówce wkradła się nerwówka, rezultat skakał. Na szczęście wygraliśmy, awansowaliśmy.

– Nie przypominam sobie, bym grał kiedyś w bardziej szalonym meczu. O to chodzi w piłce. Futbol jest piękny, choćby z tego względu, że dochodzi do takich spotkań.

– Myślę, że najtrudniejszy moment był po straconym golu na 1:3. Za bardzo się cofnęliśmy, nie potrafiliśmy przenieść ciężaru gry na połowę Austrii i dłużej utrzymać się tam przy piłce. Wyszło tak, że rywale napędzali się z każdą akcją, kibice im pomogli, złapali kontakt poprzez bramki na 2:3 i 3:4.

– Teraz możemy mówić, że za łatwo straciliśmy trzy bramki, ale jest to wkalkulowane w piłkę. Nie da się cały czas zamykać rywali na połowie. Trzeba pracować nad tym, by nie tracić goli, lecz na szczęście w czwartek strzeliliśmy ich więcej.

– Wiedzieliśmy, że Austria ma bezpośredni styl, gra dłuższymi podaniami, jest nastawiona na fazy przejściowe i pokazała, że to jej mocna strona. Byliśmy na to dobrze przygotowani i potrafiliśmy odpowiedzieć.

– Regeneracja, analizy i niedzielny mecz z Koroną – na tym się teraz skupiamy. O to chodzi, by grać jak najwięcej, zwłaszcza w europejskich pucharach. Takie spotkania, jak w czwartek, zapamiętuje się do końca życia.

– Czuliśmy złość po pierwszym meczu, bo wiedzieliśmy, że byliśmy lepsi, stworzyliśmy więcej sytuacji, a w prosty sposób przegraliśmy 1:2. W rewanżu chcieliśmy to odwrócić i tak też zrobiliśmy. Pokazaliśmy charakter. Mimo że straciliśmy gola w przewadze, to byliśmy w stanie zdobyć jeszcze jedną bramkę.

– Mamy drużynę, która jest zdeterminowana i wie, o co gra. Zawsze trzeba wierzyć do końca. Błędy będą się przytrafiać, to normalne, ale chodzi o to, by podnosić się po pomyłkach, grać swoje, o zwycięstwo, prezentować charakter. Pokazaliśmy to nie tylko w Wiedniu, ale i we wcześniejszych meczach.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (24)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.