Przebili wiślacką ofertę
26.01.2010 07:08
Adis Nurković rozpoczął wczoraj pięciodniowe testy w stołecznej Legii, która szuka następcy odchodzącego latem do Evertonu Jana Muchy. 24-letni bramkarz występuje w bośniackim NK Travnik. Pół roku temu był na testach w Wiśle Kraków, miał do niej trafić w tym oknie transferowym, ale ponoć otrzymał lepszą propozycję niż ta z Krakowa. Wczoraj pojawił się w Legii. W czerwcu kończy mu się umowa z dotychczasowym pracodawcą i wówczas będzie do wzięcia za darmo.
- Mam pięć dni, żeby przekonać do siebie trenera Krzysztofa Dowhania. Dużo o nim słyszałem Boruc, Fabiański, Mucha, on ich wychował, ja chciałbym być następny - stwierdził.
W czerwcu 2009 roku Nurković dojechał na zgrupowanie Wisły w Grosspetersdorfie. Pokazał się z dobrej strony w spotkaniu sparingowym z NK Rijeka (2:0). Wystąpił w drugiej części meczu i popisał się kilkoma udanymi interwencjami. To wszystko działo się na oczach trenera Jana Urbana, bo sztab szkoleniowy legionistów wybrał się na tamten mecz. Później Nurković negocjował z wiślakami warunki, na jakich ma występować w tym klubie. Negocjacje dwa razy zrywano. Bośniak nawet postanowił pojechać do domu, ale na prośbę swojego agenta zatrzymał się na stacji benzynowej przy autostradzie i czekał na efekt rozmów z ówczesnym dyrektorem sportowym Jackiem Bednarzem. One ostatecznie zakończyły się fiaskiem. Nurković jesienią nadal występował w NK Travnik. Na początku tego roku Wisła wróciła do rozmów z Nurkoviciem, chciała go pozyskać, przedstawiła propozycję umowy, wstępnie zaakceptowaną przez zawodnika, jednak przed tygodniem ogłoszono, że bramkarz mający za sobą debiut w reprezentacji swojego kraju otrzymał lepszą propozycję i temat upadł. Teraz okazało się, że ta lepsza oferta pochodziła z warszawskiej Legii. Wisła miała zapłacić za Bośniaka 70 tys. euro, więc zapewne legionistów czeka podobny wydatek. W Krakowie Nurković musiałby walczyć z Mariuszem Pawełkiem i na pewno nie byłby faworytem tej rywalizacji. W Warszawie trzeba jakoś zastąpić Jana Muchę, może już teraz, bo Słowak jest gotowy wiosnę spędzić na wypożyczeniu (ma oferty z klubów zachodnich), żeby Legia zarobiła na nim około 100 tys. euro.
W czerwcu 2009 roku Nurković dojechał na zgrupowanie Wisły w Grosspetersdorfie. Pokazał się z dobrej strony w spotkaniu sparingowym z NK Rijeka (2:0). Wystąpił w drugiej części meczu i popisał się kilkoma udanymi interwencjami. To wszystko działo się na oczach trenera Jana Urbana, bo sztab szkoleniowy legionistów wybrał się na tamten mecz. Później Nurković negocjował z wiślakami warunki, na jakich ma występować w tym klubie. Negocjacje dwa razy zrywano. Bośniak nawet postanowił pojechać do domu, ale na prośbę swojego agenta zatrzymał się na stacji benzynowej przy autostradzie i czekał na efekt rozmów z ówczesnym dyrektorem sportowym Jackiem Bednarzem. One ostatecznie zakończyły się fiaskiem. Nurković jesienią nadal występował w NK Travnik. Na początku tego roku Wisła wróciła do rozmów z Nurkoviciem, chciała go pozyskać, przedstawiła propozycję umowy, wstępnie zaakceptowaną przez zawodnika, jednak przed tygodniem ogłoszono, że bramkarz mający za sobą debiut w reprezentacji swojego kraju otrzymał lepszą propozycję i temat upadł. Teraz okazało się, że ta lepsza oferta pochodziła z warszawskiej Legii. Wisła miała zapłacić za Bośniaka 70 tys. euro, więc zapewne legionistów czeka podobny wydatek. W Krakowie Nurković musiałby walczyć z Mariuszem Pawełkiem i na pewno nie byłby faworytem tej rywalizacji. W Warszawie trzeba jakoś zastąpić Jana Muchę, może już teraz, bo Słowak jest gotowy wiosnę spędzić na wypożyczeniu (ma oferty z klubów zachodnich), żeby Legia zarobiła na nim około 100 tys. euro.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.