News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Katastrofa

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

25.08.2017 11:40

(akt. 21.12.2018 15:34)

Po meczu w Tyraspolu pomiędzy Sheriffem i Legią prasa sportowa jest dość zgodna w ocenach - obraz nędzy i rozpaczy, katastrofa, wstyd. Tak określa się starcie w Mołdawii. Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Jedna wielka katastrofa; Sport - W Europie zgasło światło; Fakt - Żegnaj Europo, witajcie kłopoty; Super Express - Wstyd! Sheriff odstrzelił Legię; Gazeta Wyborcza - Legia poza Europą.

Przegląd Sportowy - Po raz pierwszy od pięciu lat zespołu z Warszawy zabraknie w fazie grupowej europejskich pucharów. Klub poniósł niewyobrażalną stratę sportową, fi nansową i wizerunkową. Nim skończy się letnie okno transferowe, Legię  może opuścić kilku podstawowych zawodników. Dziura w budżecie urosła do około 40 milionów złotych. Przed meczem było ponad 20 mln zł na minusie, ale grupa Ligi Europy (Legia byłaby losowana z drugiego koszyka) gwarantowała kilka milionów euro. Warszawianie mieli w garści złoty róg, został im sznur, czyli rywalizacja o mistrzostwo Polski, które w poważnej piłce nie ma żadnego znaczenia. Kraj piątej reprezentacji świata nie ma ani jednego klubu w rozgrywkach kontynentalnych.

Legioniści dostosowali się do innych klubów ekstraklasy, z Europą pożegnali się nim poważne drużyny zaczęły grać w piłkę. Polski futbol sięgnął dna. Zespół Legii doskonale się wpisał o ogólnonarodową tendencję. Był tak samo słaby, jak Jagiellonia, Lech i Arka. W tym sezonie, do rewanżu w Mołdawii, zespół Magiery męczył się nawet, kiedy grał w jedenastu na jedenastu. W osłabieniu wyglądało to jeszcze gorzej. Wyszły wszystkie grzechy stołecznego zespołu: niedokładne podania, złe przyjęcia, wolne rozgrywanie piłki, brak indywidualnych przebłysków, strzałów. Jedynym pomysłem na tak były dalekie przerzuty obrońców spod własnej bramki pod pole karne Sheriff a – z góry skazane na niepowodzenie. Zawstydzająca porażka w dwumeczu z Sheriffem nie wzięła się z niczego. Sezon przygotowawczy Legia rozpoczęła bez nowego zawodnika. Ci, których sprowadziła z zagranicy, w Tyraspolu siedzieli na ławce rezerwowych albo trybunach. Po wejściu na boisko niczego nie wnieśli. Mija siódmy tydzień rozgrywek, a trener nie znalazł napastnika i rozgrywającego. Legia gra w tym sezonie bez pomysłu i sensu.


Sport - Sheriff, początkowo mocno skoncentrowany na destrukcji, coraz częściej szukał szczęścia strzałami z dystansu. Po jednym takim uderzeniu, w wykonaniu kapitana Mateo Suszicia, warszawianie mieli mnóstwo szczęścia. Futbolówka szybowała w okienko bramki Arkadiusza Malarza, ale po drodze odbiła się od jednego z legionistów i skończyło się tylko na rzucie rożnym. „Popis” Pazdana Kiedy powoli zaczęło się wydawać, że w pierwszej odsłonie nie wydarzy się nic newralgicznego, „popisową” akcję postanowił rozegrać Michał Pazdan. Reprezentacyjny defensor najpierw sfaulował Ziguya Badibangę, za co słusznie otrzymał żółtą kartkę, a następnie – wyrażając swoją wściekłość – z impetem naruszył nietykalność cielesną arbitra. Efekt? Drugie „żółtko” i wykluczenie z gry. Była 38 minuta. Położenie mistrzów Polski uległo zmianie – z trudnego na arcytrudne. Grając w dziesiątkę, musieli zdobyć przynajmniej jedną bramkę. Ich żarliwe protesty na nic się zdały. „Pirania” ze spuszczoną głową powędrował do szatni.


Losów spotkania nie odmienili jednak ani odchudzony Hildeberto, ani głodny gry Armand Sadiku, ani też niesiony młodzieńczą fantazją Sebastian Szymański. Równo z końcowym gwizdkiem na Legię runęła ciężka kurtyna. To koniec batalii o Europę.


Fakt - Wstyd, hańba, kompromitacja. Legia, remisując bezbramkowo w Tyraspolu z Sheriffem, odpadła z rozgrywek o europejskie puchary. Do przyszłych wakacji na europejskiej arenie nie zobaczymy żadnej polskiej drużyny ligowej. Całe szczęście, że telewizja nie pokazywała meczu z Mołdawii. Legia oddała jeden celny strzał. Michał Pazdan złapał sędziego za koszulkę i został wyrzucony z boiska w 36. minucie meczu. Obraz nędzy i rozpaczy!


Super Express - Mamy swój plan. Przede wszystkim musimy strzelić gola. Czy zdobędziemy go w 15., 25., 40. czy 70. minucie – nie wiem. Na pewno będziemy przygotowani, aby nasza gra była taka, by te gole strzelać – zapewniał Jacek Magiera. Boisko zweryfikowało zapowiedzi trenera stołecznej drużyny. Legia niby miała przewagę, niby atakowała, ale nic z tego nie wynikało. Szyki mistrzom Polski w 38 min.  mocno pokrzyżował Michał Pazdan, który najpierw sfaulował, za co dostał żółtą kartkę. Za chwilę obrońca szarpnął arbitra za rękę. Druga żółta kartka i czerwona kartka. „Pazdek” zachował się jak nieodpowiedzialny żółtodziób, a nie obrońca z reprezentacyjnym stażem. Na środek obrony przeszedł Tomasz Jodłowiec, przez co w środku pola zrobiła się wyrwa, przez którą próbowali przeprowadzać ataki gospodarze. Później Legia waliła głową w mur do momentu, aż kompromitacja stała się faktem.

Gazeta Wyborcza - Legia grała dla siebie – aby uniknąć sytuacji, w której pierwszy raz od pięciu lat nie zagra w fazie grupowej Ligi Europy. Jak powiedział jej właściciel Dariusz Mioduski, poza stratami sportowymi będzie kosztowało to klub dziurę budżetową w wysokości 3,5 mln euro. Ale Legia grała też dla całej ekstraklasy, jako jej ostatni reprezentant w europejskich rozgrywkach. Jagiellonia, Arka, Lech o fazę grupową Ligi Europy nawet się nie otarły. Co roku kibice słyszą o tym, jak wielkie polskie kluby robią postępy, jak gonią średniaki z kontynentu, jak rosną zarobki graczy i że coraz lepsi piłkarze chcą przyjeżdżać do ekstraklasy. W poprzednim sezonie rozgrywki były dramatyczne i zacięte, do ostatniej minuty o tytuł biły się cztery zespoły (Legia, Jagiellonia, Lech i Lechia). Trzy znich wystartowały w pucharach z fatalnym wręcz skutkiem. Najdłużej o Europę biła się Legia, ale mistrz Polski trafił na rywali z Finlandii, Kazachstanu oraz Mołdawii. I z nimi przegrał walkę nie tylko o Ligę Mistrzów, ale także o Ligę Europy. A przecież w grudniu 2016 roku, czyli niespełna osiem miesięcy temu, Magiera prowadził zupełnie inny zespół. Po remisie z Realem Madryt w Lidze Mistrzów Legia ograła Sporting Lizbona w prawdziwie europejskim stylu. Odjidja-Ofoe, Prijović, Bereszyński, Guilherme, Radović dali popis gry, który mógłby być wzorcem dla wszystkich polskich klubów. Trzech pierwszych Legia sprzedała, dwaj kolejni są kontuzjowani. I w ten sposób po tamtej drużynie, która błysnęła w Lidze Mistrzów, pozostało tylko wspomnienie. Jak to w polskiej lidze – zaraz po tym, gdy uda się zbudować zespół, idzie on w rozsypkę.

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.