Przegląd prasy: Legia wygwizdana mimo wygranej
17.07.2015 11:33
Przegląd Sportowy - W 78. min najlepszy z legionistów, Ondrej Duda, dokładnie kopnął piłkę zza pola karnego i zapewnił zespołowi Henninga Berga wygraną. Warszawianie męczyli się bardziej niż można było przypuszczać. Bez pomysłu, ładu oraz składu – tak wyglądała Legia przez 75 minut meczu z Botoszani, klubem o którym, nim przyjechał do Warszawy, mało kto słyszał. Swoją grą męczyła garstkę kibiców. Gdyby grała na poziomie frustracji własnych kibiców, do przerwy rozbiłaby rywali w proch i pył. Ale długo nie pokazywała nic, czego przy Łazienkowskiej nie oglądano przez ostatnie pół roku. Wiosną człapiąca Legia straciła mistrzostwo, a sześć dni temu bez walki oddała Lechowi Superpuchar.
Na trybunach wisiały „mobilizujące” zawodników transparenty, ale ci grali swoim jednostajnym, słabym tempem. Po 20 minutach kibice zaczęli ciskać gromy w zawodników Z gardeł kilku tysięcy kibiców, wściekłych na nieporadność piłkarzy, płynęły gwizdy, ironiczne „piłkarzyki-pajacyki” oraz kpiące „ole” po dobrym podaniu. A przecież do Warszawy przyjechała ledwie ósma drużyna ligi rumuńskiej poprzedniego sezonu, która debiutuje w pucharach tylko dlatego, że cztery inne zespoły nie dostały licencji na występy w Europie. W rankingu UEFA oba kluby dzieli 150 miejsc, mecz był najlepszym dowodem, że klasyfikacje mają znaczenie wyłącznie przy rozstawieniu przed losowaniem.
Gazeta Wyborcza - Zamiast wysoko pokonać Rumunów i jechać za tydzień do Botoszan w komfortowej sytuacji, drużyna z Warszawy długo męczyła się z rywalami. Pozorny spokój przed rewanżem zapewnił Legii Ondrej Duda. Słowacki pomocnik w 78. minucie uderzeniem z dystansu pokonał rumuńskiego bramkarza i zapewnił Legii wygraną 1:0. Na Rumunów Berg wystawił najmocniejszy skład. Michał Pazdan zagrał na środku obrony, a nie - jak w Poznaniu - jako defensywny pomocnik. Jego pozycję w środku pola zajął bardziej kreatywny Dominik Furman, a za napastnikiem biegał Ondrej Duda. W czwartek Duda się starał rozegrać piłkę z przodu, ale nie za bardzo miał z kim. W 19. minucie tylko machnął ręką po tym, jak jego prostopadłe podanie zmarnował będący na spalonym Nemanja Nikolić (przed przerwą łapany był na nim pięciokrotnie).
Cztery minuty po tej akcji Legia mogła prowadzić 1:0, a właściwie nawet powinna prowadzić, gdyby piłkę do pustej bramki skierował Michał Kucharczyk. Skrzydłowy Legii z kilku metrów dobijał strzał Nikolicia, ale piłka po jego uderzeniu głową przeleciała nad poprzeczką. Frustracja rosła z każdą minutą. Z trybun leciały kolejne okrzyki w kierunku legionistów (m.in. "co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie" czy "piłkarzyki - pajacyki"), ale Legia była bezradna, biła głową w mur.
Polska the Times - Ataki Legii stawały się coraz bardziej rozpaczliwe. Szybko po wejściu na boisko z kibicami przywitał się Prijović. Szwajcarski napastnik może i jest podobny do Zlatana Ibrahimovicia, ale kiedy po idealnym dograniu Kucharczyka nie trafił w bramkę z pięciu metrów, kibice mogli się tylko śmiać przez łzy z jego porównań do "Ibry". Żenujące dla najbogatszej drużyny w Polsce widowisko trwałoby pewnie w najlepsze, ale swój talent w końcu pokazał Ondrej Duda. Słowak, który nie grał w wakacyjnych sparingach, bo miał przejść do Interu Mediolan dostał piłkę na 16. metrze, przymierzył i strzelił tak, że bramkarz gości nawet nie drgnął. Legioniści nie powiększyli już prowadzenia. Po dwóch meczach tego sezonu wrażenie jest jednak jednoznaczne. Drużyna Berga zamiast olśniewać, męczy swoją grą. Jeśli nic się nie zmieni, o awansie do Ligi Europy i odzyskaniu mistrzostwa Polski jej kibice mogą zapomnieć.
Super Express - To miał być mecz na przełamanie. Mecz, którym Legia zamknie usta krytykom i pokaże, że wciąż potrafi grać w piłkę i strzelać gole. Ale niestety zapomnieliśmy, że na ławce wicemistrzów Polski jest Henning Berg - człowiek, który w kilka miesięcy potrafił przekształcić najlepszą drużynę w Polsce i zwycięzcę grupy Ligi Europejskiej w zespół bez pomysłu, polotu i zrozumienia. I tak właśnie wyglądała pierwsza połowa. Owszem, gospodarze byli lepsi, ale ich poczynaniami kierował chaos. Idealnym podsumowaniem tych 45 minut były dwa strzały Kucharczyka - jeden z woleja na dach stadionu, drugi głową ponad bramką, w której nie było bramkarza. Po przerwie jednak gospodarze grali tak, jakby Henning Berg zrobił im w szatni znaną od sir Alexa Fergusona "suszarkę". Byli aktywniejsi i szybsi, sprawiali rywalom coraz więcej problemów, ale wciąż brakowało skuteczności. Na szczęście w 78. minucie trafił Ondrej Duda, ale jednobramkowe zwycięstwo ani trochę nie udobruchało kibiców.
Rzeczpospolita - Na mecz w Warszawie przyszło nieco ponad 10 tysięcy ludzi, ale wystarczyło ich do stworzenia fatalnej atmosfery. Okrzyki z trybun "piłkarzyki-pajacyki" i wiele mocniejszych oraz zdecydowanie bardziej wulgarnych, transparenty obwieszczające zawodnikom Henninga Berga, że nie zasługują na doping trybun i szydercze "ole" przy próbach wymiany podań między legionistami. Legia wciąż - dokładnie jak pod koniec minionego sezonu - grała jednostajnym tempem, czytelny dla przeciwnika futbol, bez żadnego elementu improwizacji czy zaskoczenia. Podobnie jednak jak w minionym sezonie, Legia miała w czwartkowy wieczór jednego zawodnika, który momentami przerasta pozostałych kolegów - Ondreja Dudę.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.