Przegląd prasy - Portowcy pogonili Legię
22.07.2019 14:00
Fakt - Wicemistrz nie wygrał w lidze piątego meczu z rzędu. Pogoń bezlitośnie wykorzystała jego proste pomyłki. Najpierw strata na własnej połowie, a potem niezdecydowanie Williama Remy'ego dały zespołowi ze Szczecina zwycięstwo wWarszawie, choć z remisu też byłby zadowolony. Ale Legia sama prosiła się o porażkę. „Hej Mioduski, co zrobiłeś, naszą Legię spier..." - zaśpiewali w końcówce spotkania kibice. Gości pożegnało hasło: „Portowcy, gramy o mistrza". Po letnich zmianach kadrowych miało być tylko lepiej - może i będzie, ale na razie nie jest. Z Pogonią Legia powieliła dobrze znane grzechy: słabo zagrała w pierwszej połowie, tradycyjnie nie zdobyła w niej bramki, potem nie utrzymała prowadzenia, zaprosiła gości we własne pole karne i w efekcie po raz czwarty z rzędu nie wygrała na inaugurację ekstraklasy, trzeci raz zeszła z boiska pokonana.
Gazeta Polska - O tym, jakie priorytety ma Legia w tej rundzie, przekonaliśmy się już przed spotkaniem, kiedy godzinę przed meczem okazało się, że na ławce rezerwowych pozostają: Carlitos, Arvidas Novikovas czy Andre Martins. Stało się jasne, że dla właściciela Legii Dariusza Mioduskiego najważniejszy jest w tej chwili awans do fazy grupowej Ligi Europy, który może przynieść mu konkretne pieniądze w postaci kilkunastu milionów euro. Najważniejszym meczem tego tygodnia okazuje się spotkanie z fińskim Kuopionem. Ligowe starcie spoczęło więc na barkach takich piłkarzy, jak Luquinhas, Mateusz Praszelik czy Sandro Kulenovic. Tych trzech młodych graczy przez godzinę stanowiło o sile ofensywnej warszawskiej drużyny. Trzeba przyznać, że nie wychodziło im to najgorzej. Przynajmniej w porównaniu ze spotkaniem I rundy eliminacji Ligi Europy przeciwko Europa FC z Gibraltaru. Czwartkowego meczu po prostu nie dało się oglądać.
Polska the Times - Nie wykluczam, że w składzie na mecz z Pogonią będą zmiany. Nie ze względu na rotację, ale ze względu na liczbę gotowych do gry zawodników. Niektórzy dziś nie wystąpili, a są blisko składu wyjściowego. Właśnie dlatego mogą dostać swoją szansę - podkreślał po czwartkowym meczu pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy (wygranym 3:0 z Europa FC z Gibraltaru) trener Legii Aleksandar Vukovic. Jak powiedział, tak zrobił. Niewielu kibiców spodziewało się jednak, że Serb posadzi na ławce swojego najskuteczniejszego zawodnika, Carlitosa. Króla strzelców ekstraklasy sprzed dwóch lat zastąpił debiutant, 18-letni Mateusz Praszelik. Po raz pierwszy z „elką" na piersi wystąpił też Luquinhas, brazylijski skrzydłowy sprowadzony latem z 14. drużyny portugalskiej ekstraklasy, Desportivo Aves. Szansę dostali też Paweł Stolarski (prawa obrona) i Tomasz Jodłowiec (środek pomocy), a Marko Vesovic, zamiast w obronie, zagrał na prawym skrzydle. Luquinhas bardzo szybko mógł wkupić się w łaski kibiców. Ładnie wyszedł do prostopadłego podania, stanął oko w oko z bramkarzem rywali, ale zwlekał zbyt długo z oddaniem strzału i piłkę wybili obrońcy.
Przegląd Sportowy - Aż 86 dni czeka Legia na wygraną w ekstraklasie - od 27 kwietnia (3:1 z Lechią), a na pierwsze trzy punkty u siebie jeszcze o tydzień dłużej (1:0 z Cracovia). Poprzednie rozgrywki zakończyła, po raz pierwszy od 2010 roku, bez trofeum, z czterema kolejnymi spotkaniami bez wygranej i aż trzema meczami na swoim boisku bez kompletu punktów. Nie minęła godzina meczu, a kolejne dobre dośrodkowanie Gwilii z rzutu rożnego dało wicemistrzom Polski prowadzenie. Trafienie Sandro Kulenovicia to gol numer 1001 Legii w ekstraklasie w XXI wieku. Trzy minuty później wyrównał Adam Buksa. W końcówce, choć to Legia atakowała i stwarzała okazje pod szczecińską bramką, po jego podaniu zwycięskie trafienie dla gości zaliczył Zvonimir Koźulj. I przy Łazienkowskiej od pierwszych dni nowego sezonu jest nerwowo.
Super Express - Mimo że początkowe minuty należały do Legii, to po pierwszej połowie powinni prowadzić goście. W 11. minucie najpierw głową strzelał Kamil Drygas, a odbitą przez Radosława Majeckiego piłkę potężnym strzałem dobijał Kostas Triantafyllopoulos. Legioniści mieli furę szczęścia, bo Grek trafił w słupek. Po przerwie znów pierwsi zaatakowali warszawianie. I w 58. min Sandro Kulenovic głową wyprowadził Legię na prowadzenie. Ale na krótko, bo 180 sekund później Adam Buksa trafieniem sfinalizował szybką kontrę Portowców. W 84. min kolejny wypad gości pięknym strzałem na drugą bramkę dla Pogoni zamienił Zvonimir Kożulj.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.