Przegląd prasy: Przeczołgali się
04.08.2016 09:42
Przegląd Sportowy - Cel osiągnięty, ale nerwów było tyle, co na dobrym horrorze. Im bliżej końcowego gwizdka, tym właściciele klubu siedzący w loży centralnej bardziej nerwowo przestępowali z nogi na nogę błagalnie spoglądając na telebim i patrząc na wolno upływający czas. Udało się – to chyba najlepsze podsumowanie rywalizacji z AS Trencin. Mistrzowie Polski osiągnęli cel minimum, mają już pewne miejsce w Lidze Europy. Ale mają obowiązek walczyć o pełną pulę. Do tego potrzebują wzmocnień i lepszej formy. Tę obiecywano na połowę sierpnia, zobaczymy, czy tak się stanie. Losowanie kolejnej fazy w piątek. Legia będzie w niej rozstawiona, a więc chyba lepszej okazji do przekroczenia bram raju już nie będzie miała.
Tydzień wcześniej Słowacy atakowali z rozmachem, ale wypracowali może dwie stuprocentowe okazje do strzelenia gola. Przy Łazienkowskiej pod tym względem było z ich strony lepiej, choć to legioniści swoimi błędami prowokowali zagrożenie pod bramką Arkadiusza Malarza. A to Igor Lewczuk, a to blok obronny nie zrozumiał, który z zawodników ma pobiec do piłki i bywało gorąco. Najbliżej pokonania polskiego bramkarza był Aliko Bala, który mając przed sobą tylko jego, strzelił niecelnie. Trener Besnik Hasi wściekał się przy ławce rezerwowych, grał swój mecz. Skrywał twarz w dłoniach po niedokładnym zagraniu, ale chwalił każdą próbę ryzykownego podania. W pewnym momencie, po kolejnym błędzie, ze złością cisnął butelką. Ale ostatecznie to Legia czwarty rok z rzędu, jako pierwszy polski klub, zagra w fazie grupowej w europejskich pucharach.
Sport - Trener Besnik Hasi postanowił zaskoczyć rywali lewym skrzydłem. Do wyjściowej jedenastki wrócił Adam Hlouszek, który dwa ostatnie spotkania – w tym to w Żylinie osiem dni wcześniej – opuścił z powodu kontuzji. Przed nim ustawiony został Steeven Langil, który z Legią związał się kontraktem w dniu pierwszego meczu z Trenczynem. Nie dojechał jednak do zespołu przebywającego już na Słowacji. A w ligowej potyczce z Wisłą Płock pojawił się na murawie dopiero w drugiej części gry. Tym razem po raz pierwszy znalazł się w podstawowym składzie mistrzów Polski. Efekt? Widać, że to klasowy piłkarz, ale na tym etapie adaptacji w nowym zespole nie jest jeszcze w stanie zapracować na miano bohatera wieczoru.
Wyniki meczów rozgrywanych w innych częściach Europy oznaczają, że w IV rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów warszawianie będą losowani jako zespół rozstawiony. Mogą więc trafić na teoretycznie słabszego rywala. Szczęśliwa gwiazda przyświeca mistrzom Polski od początku bieżącej edycji rozgrywek. Jeśli nie zgaśnie jeszcze przynajmniej przez 180 minut, dwudziestoletnie wyczekiwanie na powrót do kontynentalnej elity nareszcie dobiegnie końca…
Fakt - Teraz przed Legią dwa decydujące starcia w walce o fazę grupową Ligi Mistrzów. Dzięki odpadnięciu BATE Borysow i Olympiakosu Pireus mistrz Polski przystąpi do losowania jako jedna z rozstawionych drużyn. Przed bojami o wejście do piłkarskiego raju działacze muszą szybko wzmocnić drużynę, przede wszystkim piłkarzami ofensywnymi, bo siła rażenia jest obecnie niewielka. Takiej szansy nie można wypuścić z rąk!
Gazeta Wyborcza - Warszawiacy od początku nastawili się na kontrataki. Legioniści, podobnie jak przed tygodniem, często grali skrzydłami, gdzie ustawieni byli szybcy Michał Kucharczyk i Steeven Langil. Żaden z nich wielkiego zagrożenia jednak nie stworzył. W pierwszej połowie piłkarze Hasiego odgryźli się rywalom zaledwie dwoma celnymi strzałami - Nemanji Nikolicia i Thibault Moulina. Mistrzowie Polski czekali na błędy rywali i te zaczęły pojawiać się po przerwie. W 55. minucie piłkę na własnej połowie odzyskał Moulin, który natychmiast podał do niekrytego Nikolicia. Reprezentant Węgier nie chciał jednak ścigać się z Christopherem Udohem, tylko zdecydował się na uderzenie lobem, które wylądowało na trybunach. Chwilę później niedokładnie podawał Adrian Chovan, ale do jego bramki nie trafił Kucharczyk. Chociaż każda upływająca minuta przybliżała Legię do IV rundy eliminacji Ligi Mistrzów, to o awans kibice musieli denerwować się do samego końca. Jeden moment nieuwagi mógł kosztować bardzo wiele.
Super Express - Mówi się, że „szczęście sprzyja lepszym”, ale obserwując wysiłki Legii Warszawa w el. Ligi Mistrzów, należałoby zakazać używania tego powiedzenia. Mistrzowie Polski zremisowali 0:0 z AS Trencin w meczu rewanżowym III rundy eliminacji i dzięki wygranej 1:0 na wyjeździe awansowali do barażów. W nich, dzięki wynikom w innych meczach, będą rozstawieni, ale więcej pozytywów nie ma. W grze warszawian było dużo chaosu i niedokładności, o sytuacjach na zdobycie bramki nie wspominając (dwa–trzy pseudostrzały w światło bramki gości). Nie funkcjonowało praktycznie nic – wolny Nikolić często był łapany na spalonym, rozgrywający Moulin nie zaliczył praktycznie żadnego celnego dośrodkowania, zaś niektóre zagrania Kucharczyka były niczym rodem z B-klasy, a nie rozgrywek Ligi Mistrzów. A rywale? Zagrali ofensywnie i bez kompleksów, co chwilę niepokojąc słabą tego dnia linię obrony i Arkadiusza Malarza. Koledzy z zespołu są winni swojemu bramkarzowi nie duże piwo, a całą skrzynkę, bo gdyby nie on, mogliby się szykować do gry w Lidze Europy.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.