Przełomowa sprawa w sądzie będzie miała znaczenia dla Legii?
20.01.2015 09:56
Niemka w 2009 roku została zawieszona na dwa lata za stosowanie dopingu. Nie stwierdzono obecności zakazanych środków. Wystarczył sam podwyższony poziom retykulocytów we krwi. - Na nic zdały się wyjaśnienia, że dla jej organizmu to stan naturalny. Łyżwiarka odwołała się do CAS, który podtrzymał orzeczenie. I tu się zaczyna najbardziej interesująca dla nas kwestia. Pechstein zwróciła się do sądu w Monachium i ten nie zakwestionował meritum wyroków, lecz umocowanie CAS do ich wydania - wyjaśnia były koszykarz, specjalista od prawa sportowego, doktorant UMK w Toruniu Hubert Radke. Reprezentujący Pechstein mecenas dowodził, że skoro niemiecka federacja jest członkiem ISU, to ISU - choć ma siedzibę w Szwajcarii - działa także w Niemczech i musi podlegać tamtejszym normom prawnym.
- Sprawa Legii przed CAS odbędzie się 28 stycznia. Nie wiemy, jaki zapadnie werdykt oraz jakie będą dalsze losy w sprawie Pechstein, bo ISU na pewno się odwoła. Teoretycznie, gdyby to, co się wydarzyło, zostało utrzymane w mocy, Legia mogłaby podważyć orzeczenie CAS, ewentualnie domagać się przed sądem w Polsce odszkodowania od UEFA za brak występów w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Powołałaby się na to, podobnie jak Pechstein, że klauzula arbitrażowa umocowująca CAS to nadużycie pozycji monopolistycznej. Na tę chwilę są to jednak jedynie luźne i wciąż odległe dywagacje - mówi Radke dla "Przeglądu Sportowego".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.