Roger Guerreiro: Tylko zwycięstwo
12.06.2008 09:00
- Tak naprawdę nieważne, kiedy pojawię się na boisku. Ważne, żebym dobrze wypadł i pomógł drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Bo tylko zwycięstwo nas interesuje. Czy nie boję się wrogich trybun? Ja się nigdy nie bałem przed żadnym meczem, niezależnie od stawki czy rywala. A publiczność? Wolę grać przy pełnych trybunach na wyjeździe niż przy pustych u siebie - mówi Roger.
Gotowy, by od pierwszej minuty poprowadzić Polskę do boju z Austriakami?
- To wy już wiecie, że zagram od początku? Mnie jeszcze trener tego nie powiedział (śmiech). A poważnie, to liczę na to, że wyjdę w podstawowym składzie. Choć tak naprawdę nieważne, kiedy pojawię się na boisku. Ważne, żebym dobrze wypadł i pomógł drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Bo tylko zwycięstwo nas interesuje!
Austriaków też. Zapowiada się bardzo trudny mecz...
- To akurat dobrze, że oni też muszą walczyć o trzy punkty. Dzięki temu mecz powinien być otwarty, z ofensywną grą, czyli taką, w której czuję się najlepiej.
A jak się będziesz czuł w spotkaniu o taką stawkę, w dodatku przy wrogiej publiczności? Nie wystraszysz się tego trochę?
- Często piłkarz potrafi robić w życiu dobrze tylko jedną rzecz: grać w piłkę. Więc gdybym miał się bać robić tę jedyną rzecz, którą umiem, to byłaby tragedia... Ja się nigdy nie bałem przed żadnym meczem, niezależnie od stawki czy rywala. A publiczność? Wolę grać przy pełnych trybunach na wyjeździe niż przy pustych u siebie.
Ale na tobie ciąży wyjątkowa presja. Dla wielu kibiców w Polsce jesteś teraz największą nadzieją, ostatnią deską ratunku!
- Futbol to gra zespołowa. Sam niczego nie wygram. Musimy to zrobić razem. A do presji zdążyłem się przyzwyczaić. Długo byłem pod presją bardzo silną, jako ten obcy wchodzący do reprezentacji. I to było dla mnie zrozumiałe. Myślę jednak, że to się powinno zmienić. Bo ja już nie jestem żaden obcy! Uważam się za jednego z was, czuję się Polakiem, który zrobi wszystko, by pomóc reprezentacji swojego kraju!
Upieramy się jednak, że to od ciebie zależy najwięcej. W meczu z Niemcami byłeś jednym z najlepszych na boisku, złapałeś świetną formę...
- Sam czuję, że jestem w dobrej dyspozycji. I fizycznej, i psychicznej. Drużyna przyjęła mnie znakomicie, zostałem "Jasiem Rogerskim", a kibice też są ze mną. Całe sektory skandujące "Roger, Roger!" podczas meczu z Niemcami to było niesamowite. Zresztą jak cały ten dzień. Jeszcze kilka miesięcy temu do głowy by mi nie przyszło, że zagram w meczu reprezentacji przeciwko Niemcom i to na mistrzostwach Europy!
A co słychać po drugiej stronie oceanu? Jak najbliżsi przyjęli twój debiut na EURO?
- W Brazylii mecz był transmitowany w ogólnodostępnym kanale. Oglądała mnie więc rodzina, przyjaciele, znajomi. Miałem potem sporo telefonów, e-maili. Wszyscy mnie chwalili, gratulowali. Cieszyli się z tego, że nieźle zagrałem i z tego, że w ogóle zobaczyli mnie grającego, bo wielu z nich nie miało takiej okazji od kilku lat.
Do pełnej radości zabrakło lepszego wyniku...
- Pewnie, że tak. Bo w Brazylii nie kibicują tylko mnie, ale całej reprezentacji. Można powiedzieć, że w moim rodzinnym Sao Paulo i okolicach jest teraz taki mały kawałek Polski (śmiech).
Po dzisiejszym meczu radość w Brazylii i w Polsce będzie już pełna?
- Austria jest piłkarsko słabsza od Niemiec. Nadrabia to wprawdzie świetnym przygotowaniem fizycznym, zaangażowaniem i ambicją, ale jeśli odpowiemy tym samym i dołożymy do tego trochę dobrego, ofensywnego, takiego "brazylijskiego" futbolu, to wygramy. Stać nas na to!
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.