Domyślne zdjęcie Legia.Net

Roger Guerreiro: Tylko zwycięstwo

Marcin Szymczyk

Źródło:

12.06.2008 09:00

(akt. 20.12.2018 10:10)

- Tak naprawdę nieważne, kiedy pojawię się na boisku. Ważne, żebym dobrze wypadł i pomógł drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Bo tylko zwycięstwo nas interesuje. Czy nie boję się wrogich trybun? Ja się nigdy nie bałem przed żadnym meczem, niezależnie od stawki czy rywala. A publiczność? Wolę grać przy pełnych trybunach na wyjeździe niż przy pustych u siebie - mówi Roger.
Gotowy, by od pierwszej minuty poprowadzić Polskę do boju z Austriakami? - To wy już wiecie, że zagram od początku? Mnie jeszcze trener tego nie powiedział (śmiech). A poważnie, to liczę na to, że wyjdę w podstawowym składzie. Choć tak naprawdę nieważne, kiedy pojawię się na boisku. Ważne, żebym dobrze wypadł i pomógł drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Bo tylko zwycięstwo nas interesuje! Austriaków też. Zapowiada się bardzo trudny mecz... - To akurat dobrze, że oni też muszą walczyć o trzy punkty. Dzięki temu mecz powinien być otwarty, z ofensywną grą, czyli taką, w której czuję się najlepiej. A jak się będziesz czuł w spotkaniu o taką stawkę, w dodatku przy wrogiej publiczności? Nie wystraszysz się tego trochę? - Często piłkarz potrafi robić w życiu dobrze tylko jedną rzecz: grać w piłkę. Więc gdybym miał się bać robić tę jedyną rzecz, którą umiem, to byłaby tragedia... Ja się nigdy nie bałem przed żadnym meczem, niezależnie od stawki czy rywala. A publiczność? Wolę grać przy pełnych trybunach na wyjeździe niż przy pustych u siebie. Ale na tobie ciąży wyjątkowa presja. Dla wielu kibiców w Polsce jesteś teraz największą nadzieją, ostatnią deską ratunku! - Futbol to gra zespołowa. Sam niczego nie wygram. Musimy to zrobić razem. A do presji zdążyłem się przyzwyczaić. Długo byłem pod presją bardzo silną, jako ten obcy wchodzący do reprezentacji. I to było dla mnie zrozumiałe. Myślę jednak, że to się powinno zmienić. Bo ja już nie jestem żaden obcy! Uważam się za jednego z was, czuję się Polakiem, który zrobi wszystko, by pomóc reprezentacji swojego kraju! Upieramy się jednak, że to od ciebie zależy najwięcej. W meczu z Niemcami byłeś jednym z najlepszych na boisku, złapałeś świetną formę... - Sam czuję, że jestem w dobrej dyspozycji. I fizycznej, i psychicznej. Drużyna przyjęła mnie znakomicie, zostałem "Jasiem Rogerskim", a kibice też są ze mną. Całe sektory skandujące "Roger, Roger!" podczas meczu z Niemcami to było niesamowite. Zresztą jak cały ten dzień. Jeszcze kilka miesięcy temu do głowy by mi nie przyszło, że zagram w meczu reprezentacji przeciwko Niemcom i to na mistrzostwach Europy! A co słychać po drugiej stronie oceanu? Jak najbliżsi przyjęli twój debiut na EURO? - W Brazylii mecz był transmitowany w ogólnodostępnym kanale. Oglądała mnie więc rodzina, przyjaciele, znajomi. Miałem potem sporo telefonów, e-maili. Wszyscy mnie chwalili, gratulowali. Cieszyli się z tego, że nieźle zagrałem i z tego, że w ogóle zobaczyli mnie grającego, bo wielu z nich nie miało takiej okazji od kilku lat. Do pełnej radości zabrakło lepszego wyniku... - Pewnie, że tak. Bo w Brazylii nie kibicują tylko mnie, ale całej reprezentacji. Można powiedzieć, że w moim rodzinnym Sao Paulo i okolicach jest teraz taki mały kawałek Polski (śmiech). Po dzisiejszym meczu radość w Brazylii i w Polsce będzie już pełna? - Austria jest piłkarsko słabsza od Niemiec. Nadrabia to wprawdzie świetnym przygotowaniem fizycznym, zaangażowaniem i ambicją, ale jeśli odpowiemy tym samym i dołożymy do tego trochę dobrego, ofensywnego, takiego "brazylijskiego" futbolu, to wygramy. Stać nas na to!

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.