Rzut karny na wagę trzech punktów. Legia o krok od mistrzostwa!

Redaktor Maciej ZiółkowskiRedaktor Piotr Gawroński

Maciej Ziółkowski, Piotr Gawroński

Źródło: Legia.Net

25.04.2021 17:30

(akt. 27.04.2021 00:40)

Legia Warszawa wygrała na wyjeździe 1:0 z Lechią Gdańsk w 27. kolejce ligowej. Jedynego gola strzelił Tomas Pekhart. Czech wykorzystał rzut karny, który wywalczył Luquinhas. Stołeczna drużyna jest już o krok od mistrzostwa Polski - ma dziewięć punktów przewagi nad Pogonią i dziesięć nad Rakowem, który ma do rozegrania zaległe spotkanie. Zapraszamy do śledzenia naszych materiałów pomeczowych.
PKO Ekstraklasa 2020/2021 - Kolejka 27
Lechia GdańskLechia Gdańsk
0 1

(0:0)

Legia WarszawaLegia Warszawa
25-04-2021 17:30 Gdańsk
Jarosław Przybył Canal+ Premium, Canal+ 4K, TVP Sport
28'
44'
46'
46'
52'
61'
65'
70'
71'
74'
75'
87'
90'
90'
Centrum meczowe
Lechia GdańskLegia Warszawa
  • 12. Dusan Kuciak

  • 19. Karol Fila

  • 5. Bartosz Kopacz

  • 23. Mario Maloca

  • 20. Conrado

    65'
  • 6. Jarosław Kubicki

  • 36. Tomasz Makowski

    87'
  • 69. Jan Biegański

    74'
  • 22. Joseph Ceesay

    46'
  • 9. Łukasz Zwoliński

  • 28. Flavio Paixao

    75'

Rezerwy

  • 1. Zlatan Alomerović

  • 2. Rafał Pietrzak

  • 4. Kristers Tobers

  • 7. Maciej Gajos

    74'
  • 15. Kenneth Saief

    75'
  • 17. Mateusz Żukowski

    87'
  • 31. Żarko Udovicić

    65'
  • 32. Egy Maulana Vikri

  • 78. Mykoła Musolitin

    46'

Zapis relacji tekstowej na żywo

- Wypowiedź zawodnika Legii, Bartosza Slisza

- Komentarz Tomasa Pekharta, strzelca jedynego gola

- Konferencja asystenta trenera Czesława Michniewicza, Przemysława Małeckiego

- Wypowiedź trenera Lechii, Piotra Stokowca

Przed meczem Przemysław Małecki deklarował koncentrację do końca sezonu. Zabrakło jej Pogoni, która przegrała ze Stalą. „Wojskowi” mogli to wykorzystać i jeszcze bardziej zbliżyć się do mistrzowskiego tytułu. Z podstawowego składu wypadł, bohater ostatniego meczu z Piastem, Rafael Lopes. Legia wróciła do swojego podstawowego ustawienia z jednym napastnikiem.

Pierwsze minuty meczu były dość spokojne. Legia przejęła inicjatywę, choć sama popełniała błędy po przejęciu futbolówki. W 12. minucie goście mieli rzut rożny. Piłka dotarła do Mateusza Hołowni, jego strzał głową został zablokowany, następnie Dusan Kuciak wypiąstkował piłkę pod nogi Filipa Mladenovicia. Serb oszukał jednego z obrońców balansem ciała i uderzył przy bliższym słupku, Kuciak dobre interweniował. Minutę później szansę miał Tomas Pekhart. Czech dostał podanie w pole karne od Luquinhasa, przyjął piłkę w kierunku bramki, po czym strzelił niecelnie. Legia cierpliwie budowała swoje ataki na połowie przeciwnika. Gospodarze byli głęboko ustawieni. Kolejna okazja należała do Legii. Lechia zaatakowała odważniej, ale straciła piłkę. Bartosz Slisz ruszył z kontrą, minął Jana Biegańskiego, podał do Bartosza Kapustki. Pomocnik miał niezłą pozycję, ale nie trafił w światło bramki. Cały czas bliżej trafienia byli „Wojskowi”. Na najsłabsze ogniwo gospodarzy wyrastał często ogrywany Biegański, nie radził sobie z Luquinhasem. Mimo tego, Lechia była konsekwentna w defensywie. Mniej szumu niż zwykle robili wahadłowi gości. Legioniści długo szukali możliwości, aby oddać celny strzał. Udało się w 33. minucie. Pięknie pograli ze sobą Kapustka oraz Josip Juranović, piłka dotarła do Slisza, następnie znowu do Kapustki, który znalazł przed polem karnym Luquinhasa. Brazylijczyk uderzył mocno po ziemi, ponownie dobrze zachował się Kuciak. Akcji Legii nie brakowało, decydowały problemy z precyzją. Potwierdziło się to w 39. minucie. Mateusz Wieteska po rzucie wolnym zgrał piłkę w środek pola karnego, tam odnalazł się Hołownia, oddał jednak strzał nad poprzeczką. Znajdujący się na trybunach Czesław Michniewicz intensywnie zapisywał swoje uwagi do zawodników. Legia dominowała nad Lechią, która momentami miała problemy z wyjściem spod pressingu. Dobry mecz rozgrywał Slisz, natomiast mało roboty miał Artur Boruc. W pierwszej połowie zobaczyliśmy jeden celny strzał. Legia prezentowała się lepiej, ale nie potrafiła wykorzystać swoich okazji. Lechiści mieli szczęście, że nie przegrywali.

Legia musiała podkręcić tempo, aby wygrać. Pomóc w tym miało przejście na dwóch napastników, ponieważ na boisku zameldował się Lopes. Druga połowa rozpoczęła się od ekstremalnych warunków pogodowych. Na murawę w Gdańsku napadało wiele deszczu ze śniegiem, potrzebna była zmiana piłki na pomarańczową. Coraz lepiej radziła sobie Lechia. W 52. minucie mocny strzał nad poprzeczką oddał Tomasz Makowski. Kolejna akcja ponownie należała do gospodarzy. Błąd popełnił Hołownia, który dwa razy nieskutecznie przyjmował piłkę. Poprawnie zrobił to Flavio Paixao, po czym uderzył w słupek. Mecz zaczął być szybszy i ciekawszy, podobnie sprawy rozwijały się w ostatnim spotkaniu w Gliwicach. Okazję miał również Łukasz Zwoliński. Napastnik w sytuacji sam na sam nie minął Boruca, lecz i tak był na spalonym. Z boiska zszedł Kapustka, za niego zameldował się Walerian Gwilia. W 68. minucie Legia dopięła swego! Luquinhas zdążył podać piłkę w polu karnym, po czym spóźniony Mario Maloca wszedł w niego wślizgiem. Sędzia Jarosław Przybył po weryfikacji VAR podyktował rzut karny dla Legii. Pewnym egzekutorem okazał się Pekhart! 22 bramka Czecha w obecnych rozgrywkach ligowych stała się faktem, a goście byli coraz bliżej wygranej. Atakować zaczęli gospodarze, ale pewnie grali obrońcy Legii. Dobrą interwencją popisał się Wieteska, w kolejnej sytuacji Żarko Udovicić podał prostopadle do Zwolińskiego, ten wślizgiem uprzedził Boruca. Bramkarz Legii zdążył wybić piłkę poza linię boczną, ofiarnie jeszcze atakował napastnik Lechii, który po tej akcji z mocnym impetem wpadł w słupek. Pod koniec meczu próbował jeszcze Lopes. Portugalczyk dobrze przyjął futbolówkę i uderzył z woleja na granicy pola karnego, interweniował Kuciak. Szansę meczową miał Karol Fila. Obrońca Lechii przyjął piłkę na klatkę piersiową, z wybiciem nie zdążył Hołownia, Fila miał przed sobą tylko Boruca, ale uderzył obok słupka bramki.

Legia ma ogromną przewagę nad goniącą Pogonią oraz Rakowem i pewnie kroczy po mistrzostwo Polski! Następny mecz w Warszawie przeciwko Wiśle Kraków, 1 maja o godzinie 15:00. „Wojskowi” będą mogli przyklepać tytuł przy Łazienkowskiej. Może być jednak tak, że legioniści zdobędą mistrzostwo już w środę. Aby tak się stało, Raków nie może wygrać z Jagiellonią. 

Autor: Piotr Gawroński

Polecamy

Komentarze (1089)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.