Sławomir Stempniewski: Japończyk był zmęczony
22.11.2010 15:15
W 39. minucie meczu Legii z Arką<strong> Miroslav Radović</strong> pociągnął za sobą <strong>Marciano Brumę</strong>, a następnie sam został pociągnięty za spodenki. Sędzia Masaaki Toma podyktował rzut karny. - W decyzji arbitra nie było krzty ducha sportu i zdrowego rozsądku. Paradoksalnie sędzia postąpił w zasadzie zgodnie z przepisami. Zastosował najpierw korzyść - piłka była w rękach bramkarza i zespół Arki mógł grać dalej mimo ewidentnego faulu Radovicia. Później piłkarz Legii był rozbierany przez zawodnika gości i japoński sędzia odgwizdał przewinienie i podyktował rzut karny - ocenił <strong>Sławomir Stempniewski</strong>, który pełnił rolę obserwatora na tym spotkaniu.
- Co ciekawe mało kto zauważył, że Radović w momencie podania piłki był na pozycji spalonej. Miałem wrażenie, że nasz japoński przyjaciel był zmęczony - to był jego trzeci mecz w tygodniu. Chyba został trochę zajechany. Ten karny to element widoczny dla wszystkich, ale było w tym meczu wiele innych złych i błędnych decyzji. Tej klasy arbirowi to nie przystoi - dodał w studiu Canal+ Stempniewski.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.