News: Subiektywne przemyślenia po meczu z BVB

Subiektywne przemyślenia po meczu z BVB

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

23.11.2016 21:30

(akt. 07.12.2018 11:31)

Jeszcze nie rozbrzmiał ostatni gwizdek na Signal Iduna Park, a kibice obecni na stadionie w Dortmundzie, dziennikarze oglądający to spotkanie oraz użytkownicy Twittera zaczęli ze sobą dyskutować, jaką Legię Warszawa woleliby oglądać. Taką, która muruje dostęp do własnej bramki, jest schowana głęboko na swojej połowie i przegrywa przykładowo 0:3, czy taką jaką widzieliśmy we wtorkowy wieczór. Ja zdecydowanie wybieram drugą opcję.

Zanim przeanalizuję wtorkowe spotkanie z Borussią Dortmund, zadam Wam drodzy kibice pewne pytanie. Jakie mieliście oczekiwanie wobec Legii Warszawa, gdy poznaliście grupowych rywali „Wojskowych” w Lidze Mistrzów? Osobiście pamiętając w jaki sposób mistrzowie Polski awansowali do tego elitarnego grona, zastanawiałem się, czy z któremuś z tych zespołów legioniści zdołają strzelić gola. Chciałem, aby warszawiacy zmierzyli się z najmocniejszymi ekipami. Na kogo by  stołeczna drużyna nie trafiła i tak zbierałaby lekcje gry w piłkę nożną. Taka jest niestety brutalna prawda. Nie bez powodu żaden polski klub od dwudziestu lat nie mógł zakwalifikować się do tych najbardziej prestiżowych rozgrywek w Europie.


Premierową lekcję gry mistrzowie Polski dostali przegrywając z Borussią Dortmund 0:6 w Warszawie. Pierwsi nauczkę z tego doświadczenia wynieśli właściciele Legii, którzy podziękowali za współpracę Besnikowi Hasiemu. Następnie warszawiaków przejął Jacek Magiera. Debiut nowego szkoleniowca przypadł na spotkanie ze Sportingiem w Lizbonie. „Wojskowi” zostawili po sobie lepsze wrażenie niż po starciu z Niemcami. Legioniści postawali się lizbończykom, a dodatkowo zobaczyli, że mogą nawet ukąsić przeciwnika w tych rozgrywkach. Kilka akcji Vadisa Odjidji-Ofoe i Miroslava Radovicia dała fanom promyk nadziei, że uda się zdobyć bramkę w Lidze Mistrzów. Jeszcze nie tym razem, ale...


... co się odwlecze, to nie uciecze. Legia w Madrycie przegrała z wielkim Realem 1:5. Kto by się spodziewał, że po trzech meczach w Lidze Mistrzów, „Wojskowi” właśnie najlepszej drużynie w Europie strzelą gola? Legioniści mogli w tym spotkaniu objąć prowadzenie - Odjidja-Ofoe trafił w słupek po jednej z akcji na początku spotkania. W rewanżu zawodnicy trenera Magiery zremisowali 3:3 z „Królewskimi”. Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że gdyby mecz trwał kilka minut dłużej, ekipa Zinedine’a Zidane’a zwyciężyłaby, ale wynik poszedł w świat. Zespół mistrza świata z 1998 roku po raz pierwszy za jego kadencji stracił aż trzy bramki w jednym spotkaniu! A wywalczony remis pozwala marzyć Polakom o wiosennych potyczkach w europejskich pucharach.


We wtorek Legia poszła za ciosem. Zawodnicy podbudowani ostatnimi wynikami, pojechali do Dortmundu bez żadnych kompleksów. Oczywiście zdawali sobie sprawę, że wicemistrzowie Niemiec prezentują lepsze umiejętności piłkarskie, mają większą kulturę gry, ale nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Voila! Drużyna trenera Magiery strzeliła Borussii na wyjeździe cztery gole. Sam szkoleniowiec BVB nie przypominał sobie, kiedy jego zespół stracił cztery bramki. Jakby nie patrzeć, jest to spore osiągnięcie. A na dobrą sprawę goście jeszcze kilka razy mogli pokusić się, aby pokonać Romana Weidenfellera.


Pozytywy? Nikt się nie załamywał, nawet po trzech szybko straconych bramkach. Legia też błyskawicznie znalazła najsłabszy punkt Borussii. Najgorszy na boisku w ekipie gospodarzy był Felix Passlack. „Wojskowi” niemal wszystkie sytuacje bramkowe rozpoczęli na prawej flance. Każda bramka wpadła po akcji z tej strony boiska. Najlepiej było to widać przy trzecim trafieniu, gdzie Michał Kucharczyk praktycznie od własnej połowy biegł w stronę pola karnego Weidenfellera bez żadnej opieki.


Negatywy? Trenerowi Magierze najbardziej obrywa się za modyfikowanie składu na spotkanie z Borussią. Przed meczem szkoleniowcowi wypadł z gry Adam Hlousek. Nie dziwię, że opiekun legionistów nie chciał cofać Guilherme. Brazylijczyk był potrzebny w środku pola, ponieważ Thibault Moulin pozostał w Warszawie. Nie rozumiem natomiast, czemu Czecha zastąpił Jakub Rzeźniczak, który obecnie razem z Michałem Pazdanem tworzy najlepszą parę stoperów. Zamiast „Rzeźnika” w środku obrony zobaczyliśmy Jakuba Czerwińskiego. Niestety ex-piłkarz Pogoni Szczecin udowodnił już dwa razy (w spotkaniu z Borussią i Realem), że Liga Mistrzów obecnie go przerasta. Ten chłopak jeszcze przed chwilą mierzył się jedynie z ekstraklasowymi rywalami, a rzucany na głęboką wodę różnie sobie radzi. Tymczasem chłopak potrzebuje czasu, na razie powinien zbierać doświadczenie na mniejszych akwenach wodnych.


Trener Magiera już dawno założył, że w tym spotkaniu zagra Radosław Cierzniak. Gdyby jego pomysł wypalił, szkoleniowca by tylko chwalono. Jeśli bramkarz Legii nie zawaliłby we wtorek żadnego gola, a uratowałby kilka razy swoich kolegów, podbudowałby psychicznie  każdego gracza mistrzów Polski, który do tej pory dostawał mniej szans na boisku. Opiekun warszawiaków chciał przekazać w ten sposób, że każdy może znaleźć się w podstawowej jedenastce jego drużyny, tylko musi wystarczająco mocno pracować. Niestety, plan się nie powiódł. Cierzniak nie miał najlepszego dnia. Najpierw źle wypiąstkował piłkę i trafił w rywala, później zaś mógł lepiej zachować się przy bramce Ousmane’a Dembele. Ale pamiętajmy, jak długą przerwę miał Cierzniak, że rozegrał w tym sezonie tylko 255 minut. A przecież po starciu z Cracovią wiele osób zastanawiało się czy Cierzniak nie powinien przejąć od Arkadiusza Malarza bluzy z numerem „jeden”.


Legia przegrała z Borussią 4:8. Pobiła w ten sposób kilka niechlubnych rekordów, ale nikt mi nie powie, że nie zapamięta tego spotkania na wiele następnych lat. Oczywiście błędy popełnili wszyscy, nawet przeciętni kibice, którzy byli zbytnimi optymistami przed starciem w Dortmundzie.  My Polacy już tak mamy, szybko popadamy ze skrajności w skrajność. Warto jednak zauważyć, iż wspomniane pomyłki zdarzyły się w najlepszym czasie dla legionistów. Jestem przekonany, że gdyby warszawiacy zamurowali się wtorek pod własną bramką i tak wracaliby do stolicy Polski z bagażem goli. Zawodnicy wystawieni przez Tuchela zachowywali się tak, jakby chcieli roztrzaskać na strzępy swoją ofiarę. Gospodarze swobodnie wymieniali futbolówkę w miejscach, gdzie stało najwięcej graczy gości. Zobaczcie sobie ten mecz jeszcze raz i przeanalizujcie jak Dembele tańczył z legionistami. Jak bardzo Marco Reus pragnął wrócić do optymalnej formy sprzed kontuzji. Jak bardzo chciał się pokazać Shinji Kagawa itd.


Trener Magiera potrafi wyciągać wnioski. Zaryzykował, przegrał, teraz drugi raz zastanowi się, gdy zdecyduje się na kolejne eksperymenty. Cierzniak szybko się podniesie. Czemu tak twierdzę? Golkiper okazał się mieć „cojones” i podszedł do dziennikarzy po spotkaniu, cierpliwie rozmawiał o swoich pomyłkach i słabym przecież meczu. Nie uciekał od odpowiedzi na niewygodne pytania, co często jest normą w takiej sytuacji. Pozostałym legionistom mecz z BVB nie zachwiał pewności siebie. A taki Mateusz Wieteska dostał we wtorek sygnał, że warto mocno trenować, bo dzięki ciężkiej pracy, mógł wystąpić na Signal Iduna Park. Kto wie? Może „Wojskowi” zwyciężą ze Sportingiem i na wiosnę będą jeszcze grali w europejskich pucharach? I to mimo niechlubnych rekordów. Czy ktoś jednak wtedy będzie narzekał na zbyt wiele straconych bramek?


PS. Legia popełniała we wtorek momentami dziecinne, podwórkowe błędy. Niestety, do takiej gry przyzwyczaiła mistrzów Polski ekstraklasa. W najwyższej polskiej lidze rozgrywkowej momentami można mylić się na potęgę, bo drużyna przeciwna rzadko korzysta z prezentów. W Lidze Mistrzów na takie rzeczy nie ma już miejsca. Zgadzam się z hasłem reklamowym jednego ze sponsorów tych elitarnych rozgrywek. Te doświadczenia są zwyczajnie bezcenne. Ważne, aby potrafić przełożyć teraz swoją wiedzę na dalszą część sezonu.

Polecamy

Komentarze (42)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.