Domyślne zdjęcie Legia.Net

Wdowczyk złamał mu karierę

Marcin Szymczyk

Źródło:

03.04.2008 08:50

(akt. 20.12.2018 20:28)

Były trener Stali Stalowa Wola <b>Bogusław Szopa</b> na wspomnienie swoich spotkań z <b>Dariuszem Wdowczykiem</b> aż czerwienieje ze złości. "Wdowca" opisuje tak: "Bezczelny, arogancki, wywyższający się nad innych". Szopa dwa razy prowadził zespół przeciw Wdowczykowi i dwa razy skończyło się to skandalem. Dziś z trenowaniem nie ma nic wspólnego. Jest taksówkarzem, ale zaręcza, że do swojej taksówki by Wdowczyka nie wpuścił.
Jak pan zareagował na informację o zatrzymaniu Dariusza Wdowczyka? - Z jednej strony nikomu źle nie życzę, ale z drugiej odczuwam satysfakcję. Bo to, co zrobił wtedy Wdowczyk mojej drużynie, było wielkim świństwem. W bezczelny, cyniczny sposób "przekręcił" nas dwa razy. A kiedy próbowaliśmy się bronić, śmiał się w żywe oczy i jeszcze z nas kpił. Jak to wyglądało? - Wiadomo, że chodzi o sezon 2003-2004. W pierwszym meczu, u nas, przegraliśmy 1:3. Sędzia wyrzucił z boiska dwóch moich graczy, za byle co. Kibice wbiegli na boisko i położyli się na polu karnym w ramach protestu. Policja ich przegoniła, ale po meczu musiała ochraniać sędziów, bo nasi by ich rozszarpali. A ja na konferencji powiedziałem Wdowczykowi wprost: - Jak panu nie wstyd tak mecze przekręcać, sędziów przekupywać? Ma pan taki dobry zespół, tyle pieniędzy, a takie szwindle pan robi! Co Wdowczyk na to? - Obraził się, wstał i wyszedł. Zdążyłem jeszcze mu powiedzieć, że skoro w Koronie mają tyle pieniędzy, to niech sobie kupią dziką kartę na grę w II czy I lidze, a nie męczą trzecioligowe zespoły. Na koniec obecni na sali wygwizdali Wdowczyka. Wdowczyk broni się, że inaczej się wtedy nie dało, że inni też korumpowali, a on tylko wyrównywał szanse - Powinien się ze wstydu zapaść pod ziemię. Przecież miał taki zespół, że powinien bez problemu poradzić sobie w II lidze, a nawet w końcówce pierwszej. Mając taką pakę, powinien mieć w połowie sezonu z 15 punktów przewagi nad rywalami i o nic się sędziów nie prosić. Ale już na początku rozgrywek mocno się zdziwił. On, taka gwiazda, i ten jego dream team mieli kłopoty z trzecioligowymi biedakami. Nie szło im, więc się wzięli za korupcję. Wielki wstyd. Wasze pierwsze spotkanie, w Stalowej Woli, zakończyło się skandalem. Rewanż w Kielcach również. - W Kielcach to już były takie jaja, że nawet kibice Korony się śmiali. Gospodarze nie mogli sobie z nami poradzić, była już 83. minuta, a tu wciąż 0:0. No i wtedy karny z kapelusza. Dwóch piłkarzy skacze do górnej piłki, a sędzia pokazuje faul i karny dla Korony. Kabaret. Na znak protestu zeszliście wtedy z boiska. - Nie wytrzymałem i nakazałem piłkarzom zejście do szatni. A Wdowczyk tylko się śmiał i kpił. "Schodźcie, schodźcie. Będzie walkower dla nas. Bardzo dobrze". W tym swoim eleganckim garniturku, z cynicznym uśmiechem. Myślał, że wszystko mu wolno. W końcu wróciliście do gry - Wróciliśmy, ale na boisku kabaret trwał w najlepsze. W ostatniej minucie mieliśmy rzut wolny z 16 metrów. Wrzutka w pole karne, piłka w powietrzu, a sędzia odgwizduje koniec meczu. W szatni moi młodzi piłkarze płakali jak dzieci. Wkurzyłem się, nie poszedłem na konferencję. Bo o czym ja miałem gadać z Wdowczykiem? To było cztery lata temu. Potem z ławki trenerskiej przeniósł się pan do taksówki. Wziąłby pan kurs, gdyby zamówił go Wdowczyk? - Najlepiej to byłoby wziąć i tak go skasować, żeby popamiętał. Ale nie Lepiej nie mieć z tym człowiekiem nic do czynienia. Oszukał nas w chamski, bezczelny, bezwstydny sposób. Wielka gwiazda, która musiała w trzeciej lidze mecze kupować, żeby awansować. Obciach i tyle.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.