Wrócili i zwyciężyli. Legia w połfinale Pucharu Polski
26.05.2020 20:10
1. Łukasz Załuska
23. Paweł Zieliński
44. Adam Chrzanowski
25. Nemanja Mijusković
2. Marcin Pietrowski
87. Josip Soljić
10. Jakub Łukowski
14. Omar Santana
83'22. Joan Roman
59'8. Marquitos
27. Patryk Makuch
65'
19. Wojciech Muzyk
29. Marko Vesović
75'5. Igor Lewczuk
14. Michał Karbownik
22. Paweł Wszołek
99. Bartosz Slisz
- 83'
- 77'
20. Jose Kante
Rezerwy
32. Mateusz Hewelt
4. Wojciech Łobodziński
59'7. Marcin Garuch
9. Dawid Kort
83'19. Grzegorz Bartczak
26. Bozo Musa
33. Artur Pikk
70. Maciej Śliwa
65'77. Mateusz Zatwarnicki
12. Mateusz Kochalski
44. William Remy
83'31. Piotr Pyrdoł
82. Luquinhas
77'15. Ariel Mosór
- 75'
24. Andre Martins
fot. Piotr Kucza / FotoPyK
- Zapis relacji tekstowej "na żywo"
Długo czekaliśmy na powrót piłkarzy Legii na boisko. Od poprzedniego spotkania legionistów minęło ponad 2,5 miesiąca. Po treningach w domu i mini okresie przygotowawczym w końcu zawodnicy zagrali o stawkę. Sztab szkoleniowy nie mógł skorzystać z kilku graczy – urazów doznali dwaj bramkarze – Radosław Cierzniak i Radosław Majecki, pecha do kontuzji mieli też Arvydas Novikovas i Maciej Rosołek. Do gry po urazach jeszcze nie nadają się Luis Rocha i Vamara Sanogo. Trener Aleksandar Vuković miał więc mniejsze pole wyboru niż zwykle, a i tak mocno zaskoczył.
Nie licząc wymuszonej zmiany w bramce – od pierwszej minuty zobaczyliśmy absolutnego debiutanta, Wojciecha Muzyka, kapitanem zespołu był Mateusz Wieteska, na pozycji defensywnego pomocnika zagrał Barosz Slisz, zaś na lewym skrzydle Mateusz Cholewiak. Na ławce usiedli więc m.in. nominalny kapitan zespołu, Artur Jędrzejczyk, Luquinhas czy Andre Martins.
Zmiany nie miały złego wpływu na postawę Legii. Wręcz przeciwnie, legioniści od początku spotkania mieli sporą przewagę, zwłaszcza w środku pola. Po pierwszej minucie mogli prowadzić – Domagoj Antolić zagrał do Marko Vesovicia, ten z pierwszej piłki odegrał do wbiegającego w pole karne Pawła Wszołka. Skrzydłowy uderzył na bramkę, ale z jego strzałem poradził sobie Łukasz Załuska. W kolejnych minutach gospodarze mieli problem z ruchliwymi zawodnikami ze stolicy. Pierwszą składną akcję zdołali przeprowadzić po 13 minutach i od razu w poprzeczkę trafił Patryk Makuch.
Piłkarze Legii poważnie potraktowali ostrzeżenie wysłane przez zespół z I ligi i cztery minuty później prowadzili. Jose Kante przejął piłkę, zagrał na 20 metr do Gwilii, a ten kapitanie uderzył pod poprzeczkę. Mierzony strzał i piłka zatrzepotała w siatce. Załuska nie miał większych szans na skuteczną interwencję. Aktywny Gruzin mógł i powinien tuż przed przerwą zdobyć drugą bramkę, ale z bliskiej odległości huknął w słupek. Wcześniej kibiców Legii postraszył Jakub Łukowski, ale piłka po jego strzale z rzutu wolnego trafiła w spojenie słupka z poprzeczką.
Na przerwę zawodnicy schodzili wg. ustalonej wcześniej kolejności. Najpierw jedna jedenastka, potem druga, na koniec rezerwowi. Trybuny puste, kilku dziennikarzy i fotoreporterów – w takich realiach polskie zespoły wróciły na boiska, ale i tak nikt nie narzekał.
Po zmianie stron mocniej przycisnęli legioniści i szybko podwyższyli prowadzenie. Rozgrywający bardzo dobre zawody Vesović dograł na głowę Kante. Gwinejczyk trafił w słupek, ale poprawka Cholewiaka była już bezbłędna. 2:0 i od tego momentu na boisku była już tylko jedna drużyna. W kolejnych minutach do siatki mógł trafić Gwilia, ale posłał bombę obok bramki. W dobrej sytuacji był też Veso, ale zamiast podawać do Kante próbował strzelić gola piętą.
Legioniści długo rozgrywali piłkę, starali się przećwiczyć różne warianty i schematy gry. Grali na luzie i mieli sporą przewagę – zarówno w środku pola, jak i na bokach boiska. Trener w końcówce oszczędzał tych, którzy mieli największy wkład w wygraną. Vesovicia zmienił Jędrzejczyk, zaś Gwilię Luquinhas. I mimo, że mecz był pod absolutną kontrolą, to stała się rzecz zbędna. Omar Santana przejął piłkę w środku pola i ruszał z kontrą. Spóźniony z interwencją był Igor Lewczuk i faulował rywala. Sędzia sięgnął po czerwoną kartkę. Obrońca Legii nawet nie protestował, wiedział że nie trafił w piłkę i był świadomy, co go za to spotka. Lukę po Lewczuku na murawie wypełnił William Remy, który pojawił się w miejsce Cholewiaka.
Mimo gry w dziesięciu, legioniści nadal przeważali, a obraz gry nie uległ zmianie. Szansę na gola miał jeszcze Kante, groźnie strzelał Slisz. Ale w 88. minucie to gospodarze niespodziewanie trafili do siatki. Jędrzejczyk nie zrozumiał się z Remym, zaś Muzyk niepotrzebnie wyszedł z bramki i piłkę do siatki głową skierował Paweł Zieliński.
Sędzia doliczył siedem minut do regulaminowego czasu gry. Gospodarze musieli gonić wynik, ale to legioniści znów przeważali, zaś gracze Miedzi czekali na błędy „Wojskowych” i okazję do kontry. Nie doczekali się. Legia wygrała w Legnicy 2:1 co z przebiegu spotkania było najniższym wymiarem kary.
Autor: Marcin Szymczyk
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.