Analiza gry Bodo/Glimt. Mistrz Norwegii w pigułce
05.07.2021 15:20
fot. Facebook Fotballklubben Bodo/Glimt
Bodo/Glimt miało wspaniały poprzedni sezon (system wiosna-jesień). Zostało mistrzem kraju, wyprzedzając w tabeli Molde FK aż o 19 punktów. Imponujące jest to, że przegrało w lidze tylko raz (na wyjeździe) i strzeliło aż 103 gole! Dla żółto-czarnych to największy sukces w dotychczasowej historii. Na tę chwilę, w bieżących rozgrywkach, zajmują 2. miejsce z dorobkiem 24 "oczek" w 13 grach (7 zwycięstw, 3 remisy, 3 porażki). Niecały rok temu zespół z Bodo rywalizował w eliminacjach Ligi Europy. W pierwszych dwóch rundach wygrał z klubami z Litwy: Kauno Żalgiris (6:1) oraz Żalgirisem Wilno (3:1). Odpadł w III rundzie, po porażce z AC Milan (2:3).
Dlaczego Bodo/Glimt nie gra tak efektywnie, jak w 2020 roku? Zespół opuściło trzech czołowych graczy: król strzelców Eliteserien, Kasper Junker (Urawa Red Diamonds), najlepszy piłkarz sezonu, czyli Philip Zinckernagel (Watford), a także Jens Petter Hauge (AC Milan).
Kluczowi piłkarze
Najskuteczniejszym zawodnikiem w drużynie z Bodo jest obecnie Erik Botheim, autor siedmiu trafień w lidze. Napastnik, który dołączył do mistrza Norwegii w lutym br., nie potrzebował zbyt wiele czasu na aklimatyzację. Jedną z zalet snajpera Bodo/Glimt jest umiejętność gry tyłem do bramki. Do kluczowych piłkarzy w zespole Kjetila Knutsena należy 23-letni Patrick Berg, środkowy pomocnik. Jest szybki, czuje grę i ma mocny strzał i dokładne podanie, które zapoczątkowuje sytuacje w ofensywie.
Sporo zależy również od innego środkowego pomocnika, Ulrika Saltnesa, który w bieżących rozgrywkach zdobył cztery bramki i ma tyle samo asyst. Przez 28-latka przechodzi większość akcji żółto-czarnych. Gdy zostanie jednak wyłączony z gry, to zespół z Bodo na tym traci. Widać to było zwłaszcza w spotkaniu z Molde FK (0:2), w którym Saltnes zbyt wiele nie zdziałał. Ciekawym graczem jest także Fredrik Andre Bjoerkan. To lewy obrońca, którego wyróżnia dynamiczność, częste podłączanie się do ataku, prostopadłe podania, ale i sumienność w defensywie. Ma za sobą – podobnie, jak Berg – debiut w reprezentacji Norwegii. Warto zwrócić na niego szczególną uwagę i nie dać mu się rozpędzić, jak przy akcji bramkowej na poniższym filmie (od 1:50).
Plusy – przygotowanie fizyczne, środek pola
Bodo/Glimt gra w ustawieniu 4-3-3. Gdy traci piłkę, to broni w systemie 4-5-1. Tylko jeden zespół w Norwegii grał przeciwko nim trójką stoperów z tyłu: Tromso IL, które przegrało 0:3. Reszta klubów rywalizowała z żółto-czarnymi w systemie z czterema obrońcami. Atutami Norwegów są m.in. fazy przejścia z defensywy do ofensywy, i na odwrót, oraz przygotowanie fizyczne. Zawodnicy cały czas biegają, są w ruchu. Potrafią wyczekać odpowiedni moment i zastosować pressing, doskakują do bocznych obrońców, wysoko podchodzą do przeciwników. Są w stanie tak funkcjonować przez większość spotkania.
Mocny środek pola trzymają w ryzach wspomniani Berg (dwa gole w ostatnim meczu) oraz Saltnes. To zawodnicy, którzy nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Mają dużo do powiedzenia na boisku, napędzają i tworzą akcje zespołu. Bardzo owocna dla Saltnesa okazała się m.in. gra przeciwko Mjondalen (2:0). Miał dwie asysty (0:43 i 1:42 na poniższym filmie) przy trafieniach Sondre Sorliego i bardzo przyczynił się do zwycięstwa. Berg i Saltnes chętnie uderzają na bramkę zza pola karnego – są to mocne i dość nieprzyjemne uderzenia dla golkipera. Nie można też zapominać o trzecim graczu, który operuje w środkowej strefie boiska. Chodzi o Sondre Feta, który gdy jest pod grą, wie, jak znaleźć się pod bramką drużyny przeciwnej i sfinalizować akcję lub posłać kluczowe podanie.
Mistrz Norwegii stara się szukać prostopadłych podań do napastnika czy zawodników przebywających w ofensywie. Ma groźne stałe fragmenty gry w ofensywie, dzięki bardzo dobrze opracowanemu wariantowi. Polega on na tym, że zawodnicy rozszerzają pole ataku, rozbiegają się. Jeden z piłkarzy symuluje zagranie na bliższy słupek, wbiega tam, aby jak najbardziej rozciągnąć obronę i zrobić miejsce dla graczy, którzy nabiegają z głębi pola. Tak wiele goli strzelił Botheim, który bardzo dobrze gra w powietrzu, potrafi mocno i celnie główkować. Jest też obrońca, Marius Hoibraten, którego wyróżnia łatwość wygrywania pojedynków powietrznych. Zwykle znajduje się przy bliższym słupku, gdzie jest większe skupienie zawodników, i albo zgrywa piłkę do wbiegającego partnera, albo stara się skierować ją w bramkę. - Czasem stosują taki manewr zmyłkowy i cały zespół niemal wbiega na bliższy słupek, by rozbić defensywę, ale przede wszystkim ją zmylić. A posyłają piłkę dłuższą, na środek pola lub na dalszy słupek. Przed polem karnym czeka zwykle jeden czy dwaj zawodnicy, którzy nastawieni są na to, by zgarnąć tzw. drugą piłkę, ale równie dobrze tam może być do nich zagrana piłka z rzutu rożnego - stwierdził w rozmowie z Legia.Net trener Michał Macek, którego pasją jest analiza stałych fragmentów gry.
Rywale mają groźne centry z bocznych sektorów boiska, których adresatami są przeważnie główkujący Botheim i Saltnes. Trzeba być też czujnym na płaskie, wycofujące dośrodkowania. Norwegowie potrafią także stworzyć zagrożenie po kombinacyjnej grze, opartej w dużej mierze na jeden kontakt: tak strzelali gole przeciwko Haugesund, Tromso, Rosenborgowi czy Stabaek. Poniżej jedno z tych trafień (od 2:19).
Żółto-czarni maksymalnie wykorzystują grę na sztucznej nawierzchni. - Niemalże wszystkie podania kierowane są po ziemi. Murawa jest zroszona i piłka toczy się bardzo szybko. Ale nie boją się poświęcenia, bo na sztucznej murawie każdy wślizg może skutkować krwawiącą raną. Oni w tych trudnych sytuacjach „jeżdżą” na tyłkach, wzajemnie się asekurują, grają z dużym poświęceniem. My też będziemy musieli to robić, grając przeciwko nim – mówił jakiś czas temu szkoleniowiec Legii Warszawa, Czesław Michniewicz.
Minusy – stałe fragmenty gry w defensywie
Żółto-czarni kreują mniej sytuacji, nie są tak efektywni, jak w poprzednich rozgrywkach. Dla porównania, po 13 kolejkach tamtego sezonu mieli na koncie 45 trafień (obecnie - 27). Słabszą stroną norweskiego klubu są stałe fragmenty gry w defensywie (bronią całym zespołem). Posiadają kilka zmiennych wariantów ustawienia w obronie, ale są źle zorganizowani, mają często spore problemy ze zbieraniem drugich piłek. Każde dośrodkowanie - zwłaszcza w okolice 5. metra, w pole bramkowe - stanowi spory kłopot dla ich golkipera. - Oni tam mają pomieszane zadania – część graczy przy stałych fragmentach gry broni w strefie, a część indywidualnie. Starają się to zmieniać, ale tak jak wspomniałem, każde dośrodkowanie w pole karne może sprawić im problem – opowiadał trener Macek.
Niezbyt pewnym punktem żółto-czarnych jest prawy obrońca, Alfons Sampsted. W obronie sprawia wrażenie nieco spóźnionego zawodnika, mającego problemy ze zwrotnością. Gubi się po prostopadłych podaniach za jego plecy. Przeciwnicy potrafią go spokojnie ogrywać po lewej stronie pola karnego, a następnie wykreować niezłą akcję. Przeciętnie radzi sobie również przy stałych fragmentach w defensywie. Ohi Omoijuanfo (Molde) potrafił go przestawić i skutecznie główkować (od 1:12 na poniższym filmie). Po chwili Omoijuanfo mógł zdobyć bardzo podobną bramkę, po kolejnym błędzie Sampsteda (od 1:30), lecz nieznacznie się pomylił.
Pisaliśmy o najlepszym strzelcu klubu, czyli Botheimie. Mimo że spisuje się solidnie w ostatnich tygodniach, to – jak na razie – nie daje tyle, co Junker czy Zinckernagel. Niezłe statystyki w Bodo/Glimt, na tym etapie sezonu, miało dwóch skrzydłowych: OIa Solbakken (3 gole, 3 asysty w tym sezonie) oraz Sorli (3 gole, 4 asysty). Nie rozwodziliśmy się jednak wcześniej nad tymi zawodnikami, ponieważ doznali poważnych urazów. Sorli zerwał więzadła krzyżowe, a Solbakken zmaga się z kontuzją barku. Nie jest to na pewno komfortowa sytuacja dla rywali.
Wskazówki
Wydaje się, że kluczem do sukcesu „Wojskowych” może być wyłączenie z gry przynajmniej jednego z dwójki Saltnes-Berg. Obrońcy Legii muszą pilnować Botheima, który znajduje się w niezłej dyspozycji. Z racji tego, że zespół z Bodo lubi utrzymywać się przy piłce, z którego jednak nie zawsze wynika korzystny rezultat, warszawiacy mogą bazować na grze w defensywie i czekać na kontrataki. Tak przeciwko Bodo/Glimt zagrało niedawno Molde FK. I była to metoda skuteczna, która przyniosła przeciwnikom trzy punkty w hicie kolejki.
Stołeczny klub nie może odpuszczać w końcowej fazie akcji przeciwników. Norwegowie czyhają na dobitki (wykorzystali dwie z trzech w ostatnim czasie). Legioniści mogą za to dużo zyskać po płaskich lub miękkich, górnych zagraniach za plecy obrońców. Blok defensywny z Bodo ma problemy w takich sytuacjach. Tak, jak na poniższym materiale (od 1:36).
O ile mistrzowie Norwegii są czujni w sektorze pola karnego, w którym pojawia się zagrożenie ze strony rywali, to odpuszczają przez to okolice dalszego słupka. Czasami po takich akcjach, np. duetu Josip Juranović-Filip Mladenović, padały trafienia dla Legii lub kotłowało się pod bramką rywali. Lukę po drugiej stronie pola karnego wykorzystali m.in. gracze Odd (od 0:35).
Legia powinna też szukać prostopadłych, płaskich podań w boczny sektor boiska i/lub pola karnego. W ten sposób piłkarze Brann mogli strzelić dwa gole (od 0:32 i 1:05 w materiale poniżej).
Defensywa żółto-czerwonych jest całkiem solidna, ale miewa kryzysy. Obrońcy gubią się, gdy jest na nich stosowany wysoki pressing. Wtedy mają mało czasu i miejsca na jakikolwiek ruch. Pojawia się presja i pomyłki: tak, jak przy centrach z rzutów wolnych i rożnych gry dla rywali. W Bodo/Glimt jest wówczas dostrzegalny spadek koncentracji oraz nieporadność, z której skorzystali niedawno piłkarze Molde i Viking FK.
Jeśli chodzi o stałe fragmenty gry… Sporo powinno zależeć od Mladenovicia i Andre Martinsa, którzy regularnie do nich podchodzą. Każde dośrodkowanie w „szesnastkę” może być niezłą szansą dla Legii. Trzeba zauważyć, że zespół z Bodo nie ma jakoś świetnie zbudowanych, atletycznych graczy. Można więc ich przepchnąć i zrobić miejsce do oddania strzału. Będzie to pewnie furtka do sytuacji dla Artura Jędrzejczyka, Mahira Emrelego czy Mateusza Wieteski. - Można symulować choćby granie na dwóch co zburzy im model bronienia i możemy wtedy zrobić sobie przewagę w polu karnym. Pamiętajmy też o bramkarzu, który ma problemy z grą na przedpolu i można spróbować to wykorzystać. Na podstawie sytuacji, które analizowałem dało się spostrzec, że każda dochodząca do bramki piłka sprawiała golkiperowi sporo kłopotów, nie jest pewny w takich momentach – dodał szkoleniowiec Macek.
Kiedy Bodo/Glimt strzela gole?:
1 - 15 min.: 7
16 - 30 min.: 3
31 - 45+ min.: 5
46 - 60 min.: 3
61- 75 min.: 4
76 - 90+ min.: 5
Kiedy Bodo/Glimt traci gole?:
1 - 15 min.: 1
16 - 30 min.: 1
31 - 45+ min.: 1
46 - 60 min.: 3
61- 75 min.: 1
76 - 90+ min.: 6
Gole strzelone w lidze: 27
- Gole z akcji: 22 (1 samobój)
- Gole z „szesnastki”: 22
- Gole spoza „szesnastki”:
- Gole prawą nogą: 9
- Gole lewą nogą: 9
- Gole po uderzeniach głową: 4
- Gole z rzutów wolnych:
- Gole po dośrodkowaniach z rzutów rożnych: 4
- Gole z rzutów karnych: 1
- Gole ze stałych fragmentów gry (suma): 5
Gole stracone w lidze: 13
- Gole z akcji: 10
- Gole z „szesnastki”: 8
- Gole spoza „szesnastki”: 2
- Gole po uderzeniach głową: 2
- Gole z rzutów wolnych: 1
- Gole po dośrodkowaniach z rzutów rożnych: 2
- Gole z rzutów karnych:
- Gole ze stałych fragmentów gry (suma): 3
Przed Legią trudne, ale jak najbardziej do zrealizowania, zadanie. Pierwszy, wyjazdowy mecz z Bodo/Glimt już w środę, 7 lipca (godz. 18.). Redakcja Legia.Net tradycyjnie przeprowadzi relację tekstową na żywo.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.