Bez bramek w Szczecinie
24.10.2020 20:00
1. Dante Stipica
22. David Stec
13. Konstantinos Triantafyllopoulos
23. Benedikt Zech
15. Hubert Matynia
8. Damian Dąbrowski
61. Kacper Smoliński
75'20. Alexander Gorgon
69'27. Sebastian Kowalczyk
90'- 69'
10. Luka Zahović
75'
1. Artur Boruc
5. Igor Lewczuk
25. Filip Mladenović
99. Bartosz Slisz
14. Michał Karbownik
70'22. Paweł Wszołek
11. Joel Valencia
64'
Rezerwy
26. Jakub Bursztyn
2. Jakub Bartkowski
97. Luis Mata
28. Tomas Podstawski
90'14. Kamil Drygas
69'54. Maciej Żurawski
64. Kacper Kozłowski
69'16. Santeri Hostikka
75'19. Adrian Benedyczak
75'
59. Kacper Tobiasz
44. William Remy
41. Paweł Stolarski
16. Luis Rocha
- 70'
24. Andre Martins
20. Jose Kante
39. Maciej Rosołek
64'
- Zapis relacji tekstowej na żywo
fot. Piotr Kucza / FotoPyK
W Legii tylko jedna zmiana w porównaniu z poprzednim meczem. Od początku zagrał Joel Valencia. Nowy skrzydłowy zastąpił kontuzjowanego Luquinhasa. Wszyscy byli ciekawi jak zagra Ekwadorczyk, a po drugiej stronie, co pokaże Michał Kucharczyk. Spotkanie lepiej zaczęli gospodarze. Już na samym początku stuprocentową sytuację miał Luka Zahović. Duet Damian Dąbrowski i David Stec rozegrał na krótko rzut wolny pod bramką. Austriak dośrodkował do niepilnowanego Zahovicia, który przestrzelił nad bramką z bliskiej odległości. Z minuty na minutę rysowała się przewaga Legii. Goście również mogli szybko zdobyć bramkę. Paweł Wszołek podał prostopadle do Josipa Juranovicia, ten wbiegł w pole karne i dośrodkował w kierunku Tomasa Pekharta i Waleriana Gwilii. Ostatecznie to Gruzin doszedł do strzału, ale nie trafił czysto w piłkę. W 19. minucie swoje warunki fizyczne wykorzystał Pekhart. Czech uderzył głową po rzucie rożnym, z czym uporał się Dante Stipica. W pierwszym kwadransie drużyny próbowały odnaleźć swój rytm, prowadziły grę „oko za oko”. Kolejną sytuacje miał Zahović, ale nie odnalazł się w zamieszaniu w polu karnym. Legia większość akcji przeprowadzała prawą stroną. Grający od początku Joel Valencia nie pokazywał pełni swoich umiejętności. Czasem nie rozumiał się z Filipem Mladenoviciem na lewej flance. Serb próbował grać z Gwilią. Po jednej z takich akcji pomocnik podał w polu karnym do Pekharta, napastnik uderzył na bramkę, ale za słabo.
Momentami indywidualnymi akcjami popisywał się Sebastian Kowalczyk, brakowało jednak konkretów. „Wojskowi” rozgrywali spokojnie i szukali okazji na przyspieszenie gry. Częstym obrazkiem meczu były pojedynki siłowe Pekharta i Kostasa Triantafyllopoulosa. W jednej z akcji pierwszy z nich uderzył na bramkę, a drugi przeciął lot piłki ręką. Sędzia Szymon Marciniak nie zdecydował o podyktowaniu karnego. Aktywny był Wszołek. Polak często „szarpał” po prawej stronie, lecz często brakowało decyzji o strzale. Pod koniec pierwszej połowy Gwilia podał górą do Pekharta, który został powalony przez Huberta Matynię podczas przyjęcia piłki. Sędzia wydaje się, że słusznie, nie zareagował. Pod bramką często widoczny był Juranović, jeden z jego strzałów minął bramkę. Pogoń nie oddała celnego strzału w pierwszych 45 minutach. Przed zejściem do szatni „Portowcy” dyskutowali na temat meczu na murawie.
Druga połowa powinna rozpocząć się od prowadzenia Legii. Z kontrą popędził Valencia, minął jednego z obrońców i wyłożył piłkę Pekhartowi. Czech dobrze uderzył na bramkę, ale kapitalną interwencją popisał się Stipica. Golkiper Pogoni niemal już leżał na ziemi i wyciągniętą ręką zdołał uratować swój zespół przed stratą gola. W 58. minucie głową po dośrodkowaniu z rożnego uderzył Alexander Gorgon, za słabo aby zaskoczyć Artura Boruca. Był to jedyny celny strzał gospodarzy w tym meczu. Pogoń trafiła chwilę później do bramki. Kucharczyk pokonał z bliskiej odległości Boruca, jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Były legionista przed zejściem z murawy oddał jeszcze strzał z daleka, który po rykoszecie wylądował za linią boczną. Wiele minut drugiej połowy minęło na opatrywaniu głów Zahovicia i Igora Lewczuka. Polak sfaulował napastnika w środkowej strefie boiska, lecz ucierpieli obaj. Kolejne minuty to głównie walka w środku pola, z której jednak niewiele wynikało.
Po zmianie stron drużyny nie stworzyły konkretnych sytuacji. Pod koniec meczu widać było, że zawodnicy opadli z sił. Zrobiło się więcej miejsca, gracze nie byli już tak skorzy do powrotów. Na kilka minut przed końcem gry pokazał się wprowadzony Maciej Rosołek, którego dośrodkowanie odbiło się od jednego z obrońców i omal nie zaskoczyło Stipicy. Legia do końca próbowała pokonać dobrze dysponowanego bramkarza, ale zabrakło stuprocentowej okazji. „Wojskowi” mieli lepsze sytuacje od gospodarzy. Zabrakło lepszych strzałów i decyzji. Po maratonie wielu meczów, zawodników z Warszawy czeka dłuższa przerwa. Kolejne spotkanie z Widzewem Łódź na wyjeździe w ramach 1/16 Pucharu Polski.
Autor: Piotr Gawroński
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.