Gol "Cholewy" na wagę awansu. Legia w 1/8 finału Pucharu Polski

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

25.11.2020 17:40

(akt. 27.11.2020 20:51)

Legia Warszawa zwyciężyła 1:0 z Widzewem w Łodzi i awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski. Jedyną bramkę w meczu zdobył Mateusz Cholewiak. Skrzydłowy wykorzystał podanie od Michała Karbownika i strzelił gola w 6. minucie. Zapraszamy do śledzenia naszych materiałów po spotkaniu w Łodzi.
Puchar Polski 2020/2021 - II runda Pucharu Polski
Widzew ŁódźWidzew Łódź
0 1

(0:1)

Legia WarszawaLegia Warszawa
25-11-2020 17:40 Łódź
Jarosław Przybył
6'
16'
46'
57'
61'
69'
81'
86'
90'
Centrum meczowe
Widzew ŁódźLegia Warszawa
  • 1. Miłosz Mleczko

  • 23. Łukasz Kosakiewicz

  • 2. Michał Grudniewski

  • 15. Krystian Nowak

  • 95. Patryk Stępiński

  • 22. Dominik Kun

    81'
  • 19. Patryk Mucha

  • 30. Mateusz Możdzeń

  • 17. Robert Prochownik

    57'
  • 70. Merveille Fundambu

    69'
  • 9. Marcin Robak

    81'

Rezerwy

  • 24. Wojciech Pawłowski

  • 4. Sebastian Rudol

  • 6. Marcel Pięczek

  • 27. Daniel Tanżyna

  • 7. Henrik Ojamaa

    81'
  • 16. Bartłomiej Poczobut

  • 18. Daniel Mąka

    69'
  • 29. Michael Ameyaw

    57'
  • 68. Karol Czubak

    81'

Zapis relacji tekstowej na żywo

Tak jak zapowiadał trener Czesław Michniewicz, w składzie Legii zobaczyliśmy kilka zmian. Artur Jędrzejczyk dzielił linię obrony z zawodnikami, którzy jeszcze niedawno wracali do formy w trzecioligowych rezerwach, a w bramce ponownie zagrał Cezary Miszta. Druga linia bardziej przypominała tą podstawową, szczególnie że po chorobie wrócił Michał Karbownik. Trójka zawodników w ataku mogła tym meczem poprawić swoją przyszłość w klubie. Na skrzydłach rozpoczęli Joel Valencia i Mateusz Cholewiak, na szpicy Rafael Lopes. Tylko Polak wykorzystał swoją szansę.

Legia już w 6. minucie wyszła na prowadzenie. Złe zagranie do środka wykonał Merveille Fundambu, następnie Valencia podał do Karbownika na lewą stronę, pomocnik podbiegł kilka metrów z piłką i sprytnie podał w pole karne do Cholewiaka, który mimo asekuracji Krystiana Nowaka dobrze przyjął piłkę, obrócił się i uderzył po dalszym słupku. Bez szans był bramkarz Miłosz Mleczko. Legia ciągle meldowała się pod polem karnym gospodarzy, ale nie mogła stworzyć kolejnych stuprocentowych sytuacji. Mecz był spokojny, z każdą kolejną minutą wręcz senny. „Wojskowi” nie forsowali się. Widzew próbował zaskakiwać strzałami z daleka. Jedną z takich prób wykonał Mateusz Możdżeń, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Widzewiacy biegali bezskutecznie za legionistami i szukali sposobu na rozpoczęcie ataku. Czasem widoczny był u nich nadmierny respekt do średnio dysponowanych gości. Aktywny był Karbownik, po którym nie widać było skutków choroby.

Legia próbowała atakować skrzydłami. Najczęściej kończyło się to mocnymi podaniami po ziemi, po których obrońcy Widzewa wybijali piłkę. Środek pola należał do Legii, choć można powiedzieć bardziej, że gospodarze nie zrobili nic, aby przejąć posiadanie. W 33. minucie rzut karny wymusić próbował Dominik Kun, po domniemanym faulu Luisa Rochy. Sędzia Jarosław Przybył nawet nie podbiegł do monitora, aby sprawdzić sytuację. Miszta był bezrobotny nawet przy najgroźniejszej akcji Widzewa. Pod koniec pierwszej połowy Marcin Robak przerzucił piłkę do Kuna, ten minął Rochę i podał do wbiegającego w pole karne Łukasza Kosakiewicza, który uderzył nieznacznie obok bramki. Boczny obrońca przypomniał legionistom, że muszą być skoncentrowani do końca meczu.

Po przerwie trener Michniewicz przeprowadził dwie zmiany. Z boiska zszedł Valencia, po kolejnym bezbarwnym występie, oraz Karbownik, który już po 45 minutach mógł zacząć regenerację przed meczem z Piastem. Szansę rozruszania gry Legii dostali Paweł Wszołek oraz Bartosz Slisz. Niestety, o pierwszym kwadransie drugiej połowy nie można za wiele powiedzieć. Potwierdzało się, że legioniści chcą wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Nic dziwnego skoro Widzew nie potrafił postawić się faworyzowanym gościom. Gospodarze swój pierwszy celny strzał w meczu oddali w 74. minucie. Patryk Mucha uderzył z dystansu wprost w dobrze ustawionego Misztę. Kwadrans przed tą sytuacją na boisko wprowadzeni zostali Tomas Pekhart i Luquinhas, którzy nie dodali niczego nadzwyczajnego do sennego spotkania w Łodzi. Cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu gry uderzał jeszcze Daniel Mąka. Zabrakło mu jednak precyzji.

Widzew nie miał żadnego pomysłu na zaskoczenie obrony Legii. „Wojskowi” nie zachwycili, ale wykonali swoje zadanie i awansowali, co najważniejsze. Następny mecz Legia rozegra w niedzielę o 17:30 przeciwko Piastowi Gliwice na stadionie przy Łazienkowskiej.

Autor: Piotr Gawroński

Polecamy

Komentarze (756)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.