News: Grzegorz Mielcarski: Legii brakuje rozgrywającego

Grzegorz Mielcarski: Legia czyli normalność

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

15.01.2015 07:37

(akt. 04.01.2019 13:37)

- Henning Berg przychodził do ekstraklasy bez żadnego kre­dytu zaufania. Uwierzyli w niego chyba tylko szefowie Legii i dobrze na tym wyszli. Był kon­trastem dla zawsze uśmiechnię­tego Urbana, który zjednywał so­bie media sposobem bycia. Berg musi bronić się tylko wynikami, bo nie jest człowiekiem otwartym, z zewnątrz wydaje się chłodny i surowy, dlatego nigdy nie będzie miał u nas łatwo - komentuje na łamach "Przeglądu Sportowego" ekspert NC+ Grzegorz Mielcarski.

- Taki jednak przyjął styl, być może po części zaciągnięty od sir Aleksa Fergusona, pod wodzą któ­rego grał w Manchesterze Uni­ted. To od Szkota mógł przejąć za­sadę, że nikt nie może być więk­szy niż klub i muszę przyznać, że realizuje ją aż nadto starannie, bo chce, żeby niemal wszyscy zawod­nicy poczuli się częścią Legii. Je­śli drużyna ze stolicy zostanie mi­strzem Polski, większość jej pił­karzy będzie mogła powiedzieć, że ma w tym swój udział, trochę jak u Antigi w siatkarskiej repre­zentacji.


- Berg nie jest dla piłkarzy kum­plem, zachowuje odpowiedni dy­stans, całą odpowiedzialność bierze na siebie i nie boi się tego. Umie reagować, pokazał to do­brze, gdy Legia musiała sobie ra­dzić bez Miroslava Radovicia. Tak ustawił zespół, że bez swojego li­dera też potrafił wygrywać. Nie wszystko w Legii zależy od niego. Myślę, że jeśli pojawiły się jakie­kolwiek wątpliwości ze strony tre­nera dotyczące przedłużenia kon­traktu, to te związane z kibicami. Bo wiadomo, że potrafią oni być najlepsi, ale też umieją porządnie narozrabiać, a poważny szkolenio­wiec nie chce prowadzić drużyny grającej przy pustych trybunach.


- Przedłużenie umowy z Bergiem to dla Legii kolejny krok w stronę normalności i stabilizacji. Nie je­stem tym wcale zaskoczony, to do­bra decyzja. Poza tym pozwala się Legii zabezpieczyć - skoro zagra­niczne kluby biorą piłkarzy z na­szej ligi, to mogłoby dojść do sytu­acji, w której ktoś sięgnąłby rów­nież po Norwega. Po co później, tak jak kiedyś żałowano po odej­ściu Petrescu z Wisły, pluć sobie w brodę? Berg sam wyznaczył sobie wyso­kie standardy. Wygrywanie bę­dzie teraz jego obowiązkiem, nie tylko w lidze - mistrzostwo kibice przyjmą jako coś naturalnego, ale również w Europie, gdzie rozbu­dził uśpione apetyty. Ale właśnie o to chodzi. Musi być głód i oczeki­wanie. To powinien być normalny stan rzeczy. Potrzebujemy takich trendów, jakie wyznacza Legia w kontekście współpracy z trene­rami. Dostają zaufanie, choć prze­cież to w każdym sezonie klub pod wielką presją. Jest tak z Bergiem i tak samo było z jego kilkoma po­przednikami.


Cały tekst Grzegorza Mielcarskiego o Henningu Bergu i zbudowanej przez niego Legii można przeczytać w dzisiejszym numerze "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.