Janusz NIedżwiedź Jarosław Przybył
fot. Jan Szurek

Janusz Niedźwiedź: Wygrała piłka

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

24.02.2023 23:45

(akt. 25.02.2023 10:11)

– Wiedzieliśmy o ciężarze gatunkowym. Jakby nie było, to klasyk, spotkanie zespołów z czuba tabeli, bardzo ważny mecz dla kibiców. Myślę, że w piątek wygrała piłka – mówił po rywalizacji z Legią (2:2), w 22. kolejce PKO Ekstraklasy, trener Widzewa, Janusz Niedźwiedź.

– Był to dobry, piłkarski mecz. Obie drużyny chciały grać otwartą piłkę. Oczywiście, spotkanie miało różne fazy. Po kwadransie Legia nas zdominowała i przez 20 minut nie mogliśmy odzyskać kontroli. W drugiej połowie role się odwróciły, gdyż to my naciskaliśmy, pojawiła się podobna liczba sytuacji z obu stron. Niezwykle wyrównane spotkanie.

– Żałujemy naszych dwóch ostatnich akcji, bo mogło się skończyć historycznie, ale trzeba oddać, że gospodarze też mieli przynajmniej 1-2 szanse na zdobycie bramki i gdyby którąś z nich wykorzystali, to mogło się to potoczyć w drugą stronę. Sprawiedliwy remis, choć jest lekki niedosyt, bo przyjechaliśmy do Warszawy, by zwyciężyć, zawsze mamy takie nastawienie, bez względu na to, gdzie gramy. Doceniamy punkt, nie możemy się zatrzymywać, chcemy wygrywać. Dziękuję naszym kibicom, którzy licznie stawili się w stolicy, fantastycznie nas dopingowali, czuliśmy ich wsparcie.

– Pierwszy, stracony gol miał wpływ na zachowania zawodników, po prostu przestaliśmy być odważni. W naszym modelu gry bardzo ważne jest to, by nie wyłamało się żadne ogniwo. Gdy mieliśmy piłkę, to niektórzy się chowali, nie byli aktywni, a powinni być wszyscy. Wtedy otwarta jest każda linia podania, piłkarze mają komfort wyboru, dzięki czemu można wychodzić spod pressingu. W końcu się to udało, znowu zbudowaliśmy pewność, ale zajęło nam to zdecydowanie zbyt dużo czasu. To na pewno jest do poprawy.

– Przed meczem wypadło nam dwóch wahadłowych. To spowodowało, że brakowało rotacji na tej pozycji, przygotowywaliśmy tam Dominika Kuna. Mieliśmy nawet taki pomysł, by na prawej stronie zagrał Ernest Terpiłowski, a na skrzydło wszedł Kristoffer Hansen.

– Wolałbym nie odrabiać strat, ale to proces, w którym jesteśmy, uczymy się nowych rzeczy, doświadczamy ich. Na bazie ostatniego meczu wyciągamy to, co możemy udoskonalić. Często zmieniamy strukturę przy otwarciach, mamy nowe warianty w budowaniu ataków, modyfikujemy pewne elementy w obronie.

– Legia zagrała w określony sposób, więc musieliśmy skorygować kilka spraw w pressingu, by umieć zminimalizować atuty przeciwnika. Dojrzewamy z każdym tygodniem, miesiącem. Oczywiście, zdarzają się słabsze momenty, jak w piątek, ale sztuką jest to, by się podnieść. Przegrywaliśmy, gospodarze dość mocno zdominowali nas przez 20 minut, lecz pod koniec pierwszej połowy zdołaliśmy się podnieść. Początek po zmianie stron okazał się solidny, przeważaliśmy, warszawiacy mieli spore problemy, by wyjść z własnej połowy. Zapracowaliśmy na bramki, to nie był przypadek.

– Przebiegliśmy 113 kilometrów? To jeden z najniższych wyników, ale w piłce nie chodzi tylko o tę kwestię. Nasz model zmusza piłkarzy do tego, by ciężko pracować. Każdy musi dawać linię podań, obrońcy sporo rozgrywają, więc tworzą przestrzeń w budowaniu, skracają pole gry. Kierujemy się tym, byśmy byli powtarzalni, a także jeszcze bardziej różnorodni w ataku. W każdym elemencie jest mnóstwo do zrobienia.

– Z Pogonią potrafiliśmy odrobić straty trzykrotnie, a na Legii dwukrotnie, to powód do satysfakcji. Jest też niedosyt, gdyż w końcówce mieliśmy dwie sytuacje, mogliśmy zwyciężyć. Oczywiście, doceniamy klasę przeciwnika i to, gdzie przyjechaliśmy, wiemy jak ten mecz był ważny pod kątem mentalnym i jaka okazała się jego waga. Nie zdobyliśmy trzech punktów, więc widocznie nie zrobiliśmy tyle, by wygrać.

ZOBACZ TAKŻE:

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.