News: Komentarz: Szambo

Kilka uwag po meczu z Bruggią

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

24.10.2015 10:34

(akt. 21.12.2018 15:10)

Piłkarze Legii w trzecim meczu w fazie grupowej Ligi Europy zremisowali na własnym stadionie 1:1 z Club Brugge. Pierwsza połowa była fatalnym "widowiskiem" i wszyscy chcieliby ją wymazać z pamięci. W drugiej było trochę lepiej, pozwoliło to nawet zremisować. Końcowy rezultat trzeba jednak uznać za szczęśliwy i optymalny dla Legii. Czas na kilka uwag i spostrzeżeń po meczu z Belgami.

- Bezradność w ofensywie – Piłkarze Legii w meczu z Brugge byli w grze ofensywnej bezradni jak dzieci. Dobrze i agresywnie zaczął Guilherme, ale zgasł po 10 minutach i nie mógł się odnaleźć, miał sporo strat i niecelnych zagrań. Brazylijczyk został zmieniony w przerwie. Dominik Furman na rozgrywającym przy szybkim i agresywnym pressingu, nie dawał sobie rady. Jego próby podań do przodu zwykle padały łupem rywali. Był często spóźniony o jedno tempo w stosunku do przeciwnika. Notował straty, po których rywale ruszali z kontrami.  Również zmieniony w przerwie. Ale do zmiany nadawało się więcej zawodników – choćby Michał Kucharczyk, który jednak po przerwie się obudził i wziął do roboty. Ustawienie było niby takie same jak z Cracovią, ale Belgowie na tyle nam nie pozwolili. Jodłowiec rzadko wychodził do przodu, a szkoda. Akcja bramkowa pokazała, że potrafi.


- Odcięty od podań Nikolić – Miło było patrzeć jak przez cały mecz pracuje Nikolić. Szukał gry, wychodził na pozycje, schodził do boku, by po chwili znów pojawić się na środku. Cofał się, by za kilka sekund wybiegać z głębi pola. Niestety wszystko na nic, pomęczył trochę defensorów, którzy musieli za nim podążać – i tyle. Nasz najlepszy napastnik nie miał należytego wsparcia, był odcięty od podań. Przez cały mecz nie doczekał się chyba żadnego zagrania otwierającego drogę do bramki. W końcu trener uznał, że taka koncepcja w tym spotkaniu nie przyniesie skutku i postanowił spróbować czegoś innego wpuszczając na murawę Aleksandara Prijovicia.


- Całość obrazu meczu z Bruggią była smutna – jakościowo piłkarze Legii wyraźnie odstawali od zawodników z Belgii. Tak samo jak legioniści nie mieli argumentów w rywalizacji z FC Midtjylland i Napoli, tak samo było z Brugge. Po pierwszej połowie, gdzie nie stworzyliśmy żadnej groźnej sytuacji, nie oddaliśmy żadnego strzału, który mógłby zmusić bramkarza do wysiłku, chyba nikt nawet nie zakładał remisu. Udało się ugrać punkt, a pewnie nawet była szansa na trzy, ale by tak się stało potrzebna była fura szczęścia. Kiedyś Wojciech Łazarek powiedział, że z budową drużyny jest jak ze stosunkiem płciowym słoni – dużo szumu i kurzu, a efekty za dwa lata. Trzeba mieć nadzieję, że Legia jest właśnie w fazie budowy, bo po zeszłorocznym zespole, który z powodzeniem walczył z Celtikiem, Trabzonsporem, Lokeren czy Metalistem, pozostało już tylko wspomnienie. Dziś Legia jest sporo słabszym zespołem.


- Szybka reakcja i krytyczna ocena – Za trenera Henninga Berga przyzwyczailiśmy się do tego, że zmiany są rzadkością, że piłkarze rezerwowi pojawiali się na murawie zwykle w samych końcówkach, choć pamiętamy też spotkanie, gdzie Norweg dokonał trzech zmian w przerwie. Stanisław Czerczesow pokazał, że szybko reaguje na wydarzenia na boisku. W pierwszej połowie nie szło Guilherme i Furmanowi to zastąpili ich Trickovski i Duda. Dłużej pozwolił pograć Nikoliciowi, ale gdy stwierdził, że odcięty od podań nic nie zrobi, dokonał kolejnej z zmiany. Zmiana zaszła również po meczu – nie usłyszeliśmy, że Legia zagrała bardzo dobry mecz, szkoleniowiec nie wmawiał dziennikarzom, że było inaczej niż sami widzieli. Przyznał, że pierwsza połowa była fatalna i o niej porozmawia z zawodnikami następnego dnia, jak się wyśpią. To miła odmiana.

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.