News: Komentarz: Szambo

Komentarz: Bez determinacji

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

10.11.2011 09:40

(akt. 21.12.2018 15:11)

<p>- Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego Legia w Białymstoku nie postarała się, by przynajmniej zdecydowanie zaatakować od początku. Oglądałem Jagiellonię w Zabrzu i zaprezentowała się tam fatalnie. Można było liczyć, że u siebie zagra lepiej, ale już po kwadransie było widać, że wcale nie jest groźna. Na co czekali legioniści? Nie wiem. Czy ktoś tę Jagiellonię oglądał i rozpracowywał? Wątpię - czytamy w felietonie Rafała Zarzyckiego na łamach "Gazety Wyborczej".</p>

Ubiegły sezon był dziwny. Mimo wielu straconych punktów można było trzymać się czołówki. W tym roku tak nie będzie. Śląsk gra skutecznie i przy korzystnym dla siebie zbiegu okoliczności może do końca rundy praktycznie załatwić sprawę. My już tracimy do niego 5 pkt (mając jeden mecz zaległy). To bardzo dużo, szczególnie że u siebie z wrocławianami przegraliśmy, a czeka nas rewanż na wyjeździe. Żeby było jasne: ja się nie podniecam trenerem Orestem i jego stylem.
To nie jest raczej "joga bonito". Wiem jedno: jeśli Legia pojedzie do Wrocławia "na musiku", to może być nieprzyjemnie. Dla Śląska to będzie idealna sytuacja, bo potrafi doskonale przeszkadzać i kontrować. Nie liczyłbym też, że trener Lenczyk zepsuje coś w zimie. Bardziej boję się o Legię, mając w pamięci ubiegłą wiosnę.


Dlatego na miejscu trenera Skorży robiłbym wszystko, aby nadrobić stracony dystans i we Wrocławiu samemu zagrać z kontry. Mecze z PSV i Hapoelem nie mają już większego znaczenia.
Owszem, żal bonusów i punktów rankingowych, ale w lidze gra się o większą stawkę. Zresztą nawet jeśli zajmiemy w grupie drugie miejsce, to nie będzie tragedii. Im lepszego przeciwnika trafimy na wiosnę, tym większa okazja na jakiś okazały skalp. Na marginesie nie spodziewałbym się ze strony PSV specjalnej mobilizacji. Mają sześć punktów straty do Alkmaar i chyba się z tego nie cieszą.


Przed trenerem Skorżą kolejny trudny test - uświadomić zmęczonym piłkarzom, że wszystko, co osiągnęli w Europie, może w najbliższych tygodniach zostać zaprzepaszczone w domowych rozgrywkach. Że jeszcze jeden, dwa mecze jak ten z Jagiellonią i wszystkie pochwały przestaną być aktualne. Nikt bowiem nie uzna za sukces awansu w Europie, jeśli Legia nie skończy rozgrywek ligowych przynajmniej w pierwszej trójce, do końca walcząc o najwyższe miejsce. W tej chwili jest oczywiste że Legię stać na mistrzostwo. Mimo niedoboru dublerów w napadzie posiada silną kadrę, w której stosunkowo łatwo jest zastępować poszczególne elementy. Byłobyjeszcze łatwiej, gdyby trener szerzej stosował rotację składu i miał do dyspozycji większą liczbę ogranych zawodników.


Do końca roku mecze z Koroną i drużynami walczącymi o utrzymanie. Z jednej strony trudne, bo nowi trenerzy, szczególna motywacja itd. Z drugiej - Legia będzie grała, jakkolwiek by patrzeć, ze słabeuszami (oraz jednym średniakiem) i jeśli ma ambicje mistrzowskie, to musi takie mecze wygrywać bezdyskusyjnie. O jakość zespołu można być spokojnym. Pozostaje kwestia: koncentracji, przygotowania fizycznego i - co najważniejsze - mentalnego.


Maciej Skorża pokazał, że umie wygrywać w Europie z lepszymi. Teraz niech udowodni, że jego chłopcy będą za niego umierać w pojedynkach ze słabszymi. Że w każdym spotkaniu pokażą determinację charakterystyczną dla walczących o mistrzostwo. W Białymstoku nie pokazali.


Autor: Rafał Zarzycki

Polecamy

Komentarze (30)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.