Komentarz: Nie tylko piłka
15.11.2011 12:23
Dlatego pomimo wielkiej wagi tych „piłkarskich” wydarzeń skupię się na tych informacjach, które ku mojemu zdziwieniu nie zajęły zbyt wiele miejsca w „życiu kibicowskim”. Komentowano je raczej zdawkowo i jakoś tak bez większego entuzjazmu. Zdziwienie taką sytuacją jest tym większe, że w moim mniemaniu akurat te informacje miały co najmniej taką samą wagę jak radosne wieści płynące z boisk na których występowali nasi piłkarze. O co mi chodzi ?
28 października na łamach Legia.Net ukazał się pierwszy artykuł odnoszący się do ciekawych zmian jakie zachodzą u naszego obecnego właściciela ITI. Tytuł (Canal+ bliżej TVN) może faktycznie niewiele mówił, a na pewno nie wskazywał na jakieś większe powiązania z naszą Legią. Jednak mimo to skromna ilość komentarzy bardzo mnie zainteresowała. Czy to faktycznie tak jest, że dla kibica liczy się tylko wynik? To co dzieje się u właściciela nie ma już większego znaczenia? A przecież kondycja finansowa ITI ma bezpośrednie przełożenie na sposób prowadzenia naszego klubu.
Nie tak dawno przecież wszyscy z wypiekami na twarzy (no może większość) czytaliśmy informacje z frontu negocjacji z Vladimirem Weissem. Tajemnicą poliszynela było to jaką wizję miał ewentualny następca Skorży na stanowisko trenera naszej drużyny. Docierały do nas informacje jakich to graczy pragnie nowy trener, można też było doczytać się ile to będzie kosztowało jego zatrudnienie (przyp. mówiło się o kilku milionach euro). Nagle... te rozmowy.. jak nożem uciął. Skorża zostaje, gramy dalej (nie analizuję teraz czy to dobrze czy to źle). Nikt nie wie o co chodzi... ale, przecież gdy nikt nie wie o co chodzi... to chodzi o pieniądze. Prawdziwe powody zakończenia negocjacji owiano tajemnicą, niby można było coś tam przeczytać ale... coś napisać musieli.
Tajemnicą natomiast nie jest rozłam jaki dokonał się w ITI po śmierci Jana Wejcherta, dla nas szczególnie ważny był rozdźwięk jaki dotyczył kwestii inwestowania w stołeczny klub. O ile Mariusz Walter jest zwolennikiem rozwoju warszawskiego zespołu o tyle spadkobiercy pana Wejcherta interesują się jedynie odzyskaniem swoich pieniędzy. Do inwestowania w Legię (szczególnie wobec wszechobecnego kryzysu i problemów TVN) nie był w stanie przekonać ich nikt.
Dlatego też informacje mówiące o tym, że jest szansa (i to z tego co dało sie wyczytać to szansa całkiem spora) aby spłacić tych udziałowców którzy są zainteresowani jedynie „wyjęciem” swoich aktywów spotkała się z dużym entuzjazmem z mojej strony. Wygląda na to, że znów zaświtała nadzieja, iż stery w ITI „znów” przejmą ludzie prężni, ludzie chcący nadal się rozwijać. Tacy nadal głodni sukcesów i ciągle z ambicjami tworzenia. W mojej opinii to informacja bardzo dobra, nie tylko dla samego ITI ale też dla fanów Legii Warszawa.
Nie oszukujmy się, pomimo wyników jakie osiąga Legia w tym sezonie Mariusz Walter nie może tej „inwestycji” uznać za sukces a do tego jeden z szefów ITI nie jest za bardzo przyzwyczajony. Dlatego jestem bardziej niż pewien, że dla pana Waltera praca w Legii nie jest jeszcze zakończona. Niestety w ostatnim czasie zarówno kryzys jak i niesnaski w głównej spółce kładły się cieniem na działalności w klubie z Łazienkowskiej 3. Wkrótce może się okazać, że okoliczności znów pozwalają panu Mariuszowi na taką działalność w naszym klubie jaką sobie swego czasu zakładał. Oby.
************************
Jeszcze lepsze wieści i to zarówno dla klubu jak i jego kibiców nadeszły kilka dni później w kolejnym artykule jaki ukazał sie na łamach Legia.net (5 listopada - „Legia nie pożycza już pieniędzy od ITI”)
Po siedmiu latach działalności ITI w Legii Warszawa mogliśmy przeczytać, że jesteśmy świadkami pierwszego sezonu gdy to Legia nie pożyczyła od holdingu z Wiertniczej ani złotówki. Ani grosza, zespół z najwyższym budżetem w lidze ma ambicję sam ten budżet sfinansować. Co prawda nikt nie wspomniał, że dzięki grze w pucharach jest to rekordowy sezon pod względem przychodów, nikt też nie przypomniał, iż jest to sezon w którym mimo bardzo udanych transferów nie wydano na nie z kasy klubu ani złotówki (choć z drugiej strony należy pamiętać, że spora część budżetu na ten rok została „pochłonięta” przez prace wykończeniowe ostatniej trybuny, a jakaś część jest przeznaczona na spłatę zadłużenia). Prawda jest taka, że osiągania tak pozytywnych rezultatów pomimo tak niskich nakładów nie jest w stanie zagwarantować nikt.
Dlatego uważam, że do momentu gdy Legia będzie w stanie faktycznie finansować się sama jeszcze nam trochę brakuje. Mimo to uważam informację za przełomową. Pomimo tych moich wątpliwości informacje jakie mogliśmy przeczytać w tym artykule oznaczają, że jedno z głównych zadań jakie postawili sobie włodarze jest bardzo bliskie osiągnięcia. Właściciele ITI od samego początku podeszli do działalności Legii w zupełnie inny sposób niż dotychczasowi inwestorzy jacy zdarzali się w naszej rodzimej piłce nożnej. Zupełnie inaczej niż chociażby dobrodziej Wisły Kraków Bogusław Cupiał. W Legii wynik sportowy był ważny ale zdecydowanie ważniejsze było stworzenie klubu, który będzie w stanie funkcjonować bez ciągłych dotacji z zewnątrz. Klubu, który będzie w stanie sam zapracować na swój budżet. Wygląda na to, że ten dzień jest bardzo, ale to bardzo blisko. Dlatego pomimo tego, że dotychczasowe wyniki nie predysponowały nas kibiców do chwalenia naszego obecnego właściciela ma niwie sportowej to osiągnięcia biznesowe zdają się być na ostatnim zakręcie.
W końcu, po tylu latach oglądania naszej ukochanej drużyny grającej na kartoflisku powszechnie zwanym murawą mamy piękny stadion na którym gra to czysta przyjemność, a piłkarze mogą skupić się wyłącznie na przeciwniku i tym jak sprawić by wielotysięczny tłum znów radośnie wracał do domu. Mamy więc swój legijny obiekt, który mimo, że jeszcze nie do końca zapełniony to już zapewnia dochody stanowiące lwią część wpływów do kasy klubu. Po tylu latach wyczekiwania na choć jednego wychowanka mamy akademię, która ma za zadanie dostarczać kolejne talenty do pierwszej drużyny (i trzeba przyznać, że właśnie zaczyna to robić). I wreszcie po wielu chudych latach po względem emocji sportowych mamy drużynę, która ma szansę zapewniać nam te emocje przez kolejne sezony i to wymieniając w niej pojedyncze ogniwa, a nie serwując nam kolejną rewolucję.
Nie ma co ukrywać, gdyby nagle w Wiśle zabrakło pan Cupiała, w Polonii pana Wojciechowskiego to kluby te szybko pogrążyły by się w ligowej szarzyźnie na lata. A nasza Legia? Właśnie tego dnia czytając ten tekst dowiedzieliśmy się, że jesteśmy coraz bliżej sytuacji gdy nasz klub będzie w stanie funkcjonować sam. Gdy ITI jako nasz „patron”, będzie w stanie pomóc ale nie będzie wymagane do tego by utrzymać Legię (i jej grę) na odpowiednim poziomie. Owszem jeszcze przez klika lat będziemy spłacali zaciągnięty u właścicieli dług, dług który pozwolił stworzyć to co możemy teraz nazwać dobrze funkcjonującym klubem.
Wiem, że nie każdemu podobają się te czy tamte nazwiska kojarzone z naszym klubem. Wiem, że nie zawsze jesteśmy w stanie zawierzyć działaczom w których rękach leży przyszłość naszej Legii. Nie zmienia to jednak faktu, że Legia jako sprawnie działająca maszyna wygląda coraz lepiej. Nie zmienia to faktu, że stołeczny klub z siedzibą przy Łazienkowskiej 3 to w tej chwili najbardziej profesjonalnie zarządzany klub w Polsce. Moim zdaniem w tej dziedzinie odsadziliśmy konkurencję o lata. To oni muszą dołączyć do nas by w dłużej perspektywie stanowić realną konkurencję. Mam nadzieję, że w końcu spokojnie można się będzie zająć ostatnim z założonych osiągnięć. Postawienia kropki nad i jakim byłby niewątpliwie sukces sportowy. Sukces sportowy na jaki zasłużyli zarówno ludzie podejmujący kiedyś trudną decyzję przejęcia Legii ale też wierni do końca kibice.
Autor: Monrooe
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.