Komentarz: Orlando Sa jest już wszystko jedno
21.04.2015 17:19
Obrazek z drugiej połowy spotkania z Zawiszą. Piłkarze rezerwowi Legii się rozgrzewają. Do Orlando Sa podchodzi trener przygotowania fizycznego i instruuje: "Ciężar ciała na prawą nogę, potem na lewą, a potem ruszamy sprintem do przodu". Portugalczyk spojrzał się wymownie, machnął głową, po czym oparł się o reklamę i zaczął powoli naciągać rękawiczki, przez jakieś dwie minuty. To taki typ człowieka, nigdzie się nie spieszy, ma wywalone na wszystko. Ta scena obrazuje jednak całościowe podejście do wielu spraw przez napastnika.
Oczywiście gdyby miały decydować tylko względy sportowe, to Orlando powinien grać. Sam pisałem wielokrotnie, że na tej pozycji w obecnej kadrze tylko on nam gwarantuje bramki – może nie w każdym meczu, ale jednak, że to jakby zawodnik z innej półki. Tyle, że trener musi spojrzeć na sprawę szerzej, nie tylko przez pryzmat boiska.
Orlando nigdy nie był osobą zbytnio lubianą przez kolegów, bo sprawia wrażenie, jakby na nikim i na niczym mu nie zależało. Gdy na treningu, w gierce ktoś mu nie poda, od razu jest wymachiwanie rękami i komentarze, ale gdy w analogicznej sytuacji on komuś nie poda, to wszystko jest w porządku. Gdy spóźni się na obiad i wszyscy na niego czekają to jest norma, ale konsekwencji za to ponosić nie chce.
Takich sytuacji mających wpływ na całość jest znacznie więcej. Oczywiście piłkarze nie muszą się lubić, ale powinni wspólnie dążyć do celu. Tyle, że ostatnio Portugalczyk oświadczył w szatni, że jest mu już wszystko jedno czy gra czy też nie, że nie zalezy mu już tutaj na niczym, bo i tak odchodzi po sezonie. Decyzję przyjęto ze zrozumieniem, ale dano do zrozumienia, że do końca rozgrywek ma jednak dawać z siebie wszystko. Ale Sa tylko wzruszył ramionami. Nie ma się więc co dziwić, że trener wzruszył ramionami na niego ustalając skład na spotkanie z Zawiszą.
Oczywiście można się zastanawiać kto jest winien temu, że doszło do takiej sytuacji, że trener wieloma wcześniejszymi decyzjami mógł spowodować złe samopoczucie piłkarza. Jednak w obecnej sytuacji to niczego nie zmienia. Portugalczyk zarabia w Legii konkretne pieniądze i nie ma prawa być mu wszystko jedno, musi wykazywać ambicję na treningach i w meczach. Nie wiem jakie będą losy Orlanda w kolejnych tygodniach, być może trener dojdzie z nim do porozumienia. Jednak nie zdziwiłbym się, gdyby nie zagrał już do końca sezonu. Znam wielu trenerów, którzy po takim zachowaniu odesłałoby go do rezerw.
Poza tym są mecze, w których Henning Berg wymaga od napastnika wybiegania, ambicji, jeżdżenia tyłkiem po murawie. A to z kolei, z całej kadry, na pozycji napastnika gwarantuje mu jedynie Marek Saganowski. Bo Orlando już zaczynałby pressing, ale w ostatniej chwili by kucnął i zaczął powoli naciągać getry…
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.