News: Komentarz: Szambo

Komentarz: Rezerwy raz jeszcze - do młodego człowieka

Robert Balewski

Źródło: Legia.Net

29.09.2014 13:37

(akt. 21.12.2018 15:11)

Masz dziewiętnaście lub dwadzieścia lat. Jesteś piłkarzem trzecioligowych rezerw Legii Warszawa. Byłeś kiedyś na obozie z pierwszym zespołem, ale do jedynki nigdy nie trafiłeś. Zabrali ci miejsce chłopcy być może aktualnie słabsi od ciebie, ale młodsi o trzy lub cztery lata, których trener uznał za bardziej perspektywicznych od ciebie. Chciałeś powalczyć o awans z rezerwami do drugiej ligi, teraz ci sami chłopcy decyzją trenera jedynki zabierają ci miejsce w rezerwach, bo w nich, a nie w tobie trener widzi przyszłość. Innymi słowy, zostałeś odpalony z najlepszego klubu w Polsce, co przytrafia się mniej więcej dziewięćdziesięciu procentom chłopców w każdym roczniku. Jesteś najlepszy na treningach, lepszy od tych dzieciaków, ale grać nie możesz. Czujesz się rozżalony, zdemotywowany, pytasz się – po co mam zasuwać na treningach, skoro i tak trener nie wystawi mnie do składu?

- Jeżeli brak gry w składzie trzecioligowych rezerw demotywuje cię do dawania z siebie maksa na każdym treningu – gratuluję poziomu ambicji. Jeżeli zasuwasz na treningu tylko po to, by trener dał ci pierwszy skład w trzecioligowych rezerwach – gratuluję poziomu inteligencji. Celem każdego treningu nie jest zdobycie miejsca w składzie, ale przede wszystkim – zwłaszcza w tym wieku – chęć stania się lepszym piłkarzem. Skoro już wiesz, że zostałeś odpalony, motywacja do treningów powinna wzrosnąć ci trzykrotnie, by zimą, gdy menadżer przyniesie ci parę ofert z pierwszej czy drugiej ligi olśnić na obozie przygotowawczymswojego nowego pracodawcę, wywalczyć u niego możliwość gry i zamiast kisić się w trzeciej lidze, grać o poziom lub dwa wyżej. Nie ma się co oszukiwać. Skoro w wieku dwudziestu lat nie zagrałeś jeszcze w pierwszej drużynie Legii, to nowym Michałem Żyro, Arielem Borysiukiem, Jakubem Rzeźniczakiem, Maciejem Rybusem czy Ondrejem Dudą nie zostaniesz. Oni w twoim wieku byli już daleko przed tobą.


- Ale czy ja w ogóle powinienem wyjeżdżać ze stolicy do jakiejś pipidówy – zapytujesz? Tu mam przecież jeszcze dwa lata kontraktu. Tam będę trenował na nierównym boisku, przebierał się w blaszaku, gdzie może nie być ciepłej wody, a nawet – o zgrozo – będę musiał sam prać sobie koszulkę. Do tego dostanę pieniądze dwa razy mniejsze niż tu i – co najważniejsze – nie będzie tam fajnych klubów, dyskotek i rzeszy ładnych dziewczyn, dla których mój obecny status dobrze zarabiającego nastolatka w Legii działa niczym żarówka na ćmę. Otóż nie tylko powinieneś, ale wręcz musisz. Mając dwadzieścia lat otrzymujesz jeszcze oferty od klubów. Z większych czy mniejszych miasteczek, ale jakieś są. Za dwa lata to menadżer będzie obwoził cię po tych samych miasteczkach na testy w pierwszej czy drugiej lidze.


- Ile ma lat?


- 22?


- A to nie, my mamy zdolnych osiemnastolatków.


- Taką rozmowę usłyszysz ty, albo twój menadżer, o ile jeszcze będziesz takowego posiadać. Może w II lidze jeszcze się załapiesz, na rok czy dwa, ale wszędzie w niższych ligach preferowani są nastolatkowie. A potem? Poziom półamatorski, pięć stów na miesiąc. Trzeba iść do pracy. A kim będziesz na rynku pracy?


- Jakie ma pan wykształcenie i doświadczenie zawodowe?


- Mam maturę i grałem w trzeciej, a nawet drugiej lidze!


- Aha. To mamy telemarketing, za 1500 złotych.


- Że co?


- No jak pan będzie dobry, to prowizja dochodzi, może pan wyrobi 2000.


A to nie trening dwa razy dziennie po dwie godziny w warunkach cieplarnianych od dziesiątej rano, a potem ciuchy do pralki, a kasa na koncie. To pobudka o szóstej rano, osiem godzin w robocie z jedną przerwą śniadaniową i dwoma na siku. Za 2000 miesięcznie, pięć dni w tygodniu. I tak do siedemdziesiątki, o ile nie padniesz wcześniej na raka czy zawał.


Zostałeś z Legii odpalony, przyjmij to do świadomości. Jeszcze nie jest za późno. Jeszcze możesz wskoczyć na karuzelę, grać w pierwszej lidze, za parę lat może załapiesz się do słabszych drużyn ekstraklasy. Ale czas ci się kończy. Nie płacz, nie rozczulaj się nad straconym półroczem, nie lataj do kolegów i trenera rezerw z pretensjami. Przed tobą całe życie i tylko od ciebie zależy, czy zostaniesz piłkarzem, czy magazynierem w dyskoncie. Zostaw stolicę, cieplarniane warunki, modne kluby i dziewczyny i jak najszybciej idź tam, gdzie chcą, byś grał. A póki jeszcze musisz być w rezerwach Legii przez parę miesięcy, zaciśnij zęby i trenuj trzy razy mocniej niż dotychczas. Bo nie robisz tego dla trenera pierwszego, czy drugiego zespołu, ale wyłącznie dla siebie i swojej przyszłości. Jakieś 90 procent młodych ludzi trenujących futbol nie zostaje zawodowymi piłkarzami. Codziennie staraj się zostać w tych 10 procentach.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.