News: Byli legioniści: gdańscy asystenci

Komentarz: Za i przeciw sprzedaży Ariela Borysiuka

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

26.01.2012 20:02

(akt. 04.01.2019 13:38)

<p>„Ociec prać?” tak brzmiały słowa z trylogii Sienkiewicza zapożyczone do realizacji jednej z wczesnych reklam środków czyszcząco/piorących do pralek. Tak też pewnie mógł podpytywać się Aco Vukovicia młody Ariel Borysiuk, gdy stawiał swoje pierwsze kroki na boiskach Ekstraklasy. Tak jak otrzymawszy zapewne zgodę od krewkiego Serba przystąpił wtedy do „prania” boiskowych rywali tak „pierze” do dziś. Trzeba przyznać, że czyni to z coraz większą gracją i powoli to „pranie” zmienia się w coraz bardziej profesjonalne czyszczenie przedpola bramki Legii Warszawa.</p>

Wprawdzie nadal zdarza mu się zwykłe „pranie” za co zresztą jest sowicie nagradzany w postaci żółtych kartek to trzeba uczciwie przyznać, iż coraz częściej są to po prostu faule taktyczne niż efekt „gorącej głowy” jak to dawniej bywało. Ariel zaczyna grać bardziej odpowiedzialnie, częściej jest całkowicie poświęcony potrzebom zespołu. Często cierpi na tym jego piłkarska reputacja, często zamiast wyjść do przodu jak to kiedyś bywało, gdy był jeszcze ofensywnym pomocnikiem musi zostać by strzec przedpola własnej bramki. Zapewne jak każdy młody człowiek śledzi potem recenzje swojej gry i ze smutkiem przekonuje się jak niewdzięczną rolą na boisku jest defensywny pomocnik. Na szczęście „Vizir” się nie przejmuje, za każdym kolejnym razem wychodzi na boisko i wykonuje sumiennie swoje obowiązki, znów składając swoje indywidualne oceny na ołtarzu sukcesu drużyny.


Taka jest już rola czyściciela, niezwykle rzadko zawodnicy grający na tej pozycji cieszą się estymą wśród kibiców, równie rzadko cieszą się uznaniem dziennikarzy. Mimo to szkoleniowcy bardzo cenią sobie odpowiedzialną grę ludzi od czarnej roboty jak nazywa się defensywnych pomocników. To na nich bardzo często spoczywa odpowiedzialność za rozbijanie ataków przeciwnika. Bez nich żaden atak nie mógłby być tak efektowny jak obecnie, gdy ma się świadomość, że za plecami jest człowiek który w razie pomyłki czuwa nad bezpieczeństwem bramki.  Taka to już dola „Vizira”, naszego człowieka od „prania” (jak potrzeba) i „czyszczenia” (to potrzebne jest zawsze). O możliwym odejściu Ariela pisze się od jakiegoś czasu, co ciekawe o ile większość kibiców oddałaby go „z pocałowaniem ręki” o tyle szkoleniowiec Warszawskiej drużyny jakoś sobie nie wyobraża Legii bez „Vizira” w składzie. Niby ma Ivicę Vrdoljaka, niby jest Janek Gol, niby są młodzi a jednak bez 20-letniego dzieciaka (ten wiek, na tej pozycji to jeszcze „ piłkarskie dzieciństwo”) nie wyobraża sobie podstawowej jedenastki. Dlatego decyzja ewentualnej sprzedaży Ariela musi być jego suwerenną decyzją. To On musi być przekonany, że zespół poradzi sobie bez swojego młodego wojownika.  Jako, że nie mamy wpływu na tą decyzję zostawmy ją trenerowi, zamiast tego spróbujmy przeanalizować pozostałe powody by sprzedać (lub wręcz odwrotnie) Ariela już teraz w zimowym okienku.


Argumenty za sprzedażą „Vizira”:

1. Rozwój: (Co ciekawe poprzez rozwój rozumiem nie tylko rozwój zawodnika ale też rozwój zespołu)

•    Ariel:

Od jakiegoś czasu jedenastka Legii jest oparta o kilka filarów, jednym z nich jest Ariel Borysiuk. Dla zawodnika ta sytuacja z jednej strony jest zbawienna gdyż gwarantuje mu stałą grę, co niewątpliwie jest bardzo ważne dla młodego piłkarza, jednak z drugiej nie wywołuje już takiej potrzeby rywalizacji na treningu jak w momencie gdy zawodnik jest zmuszony do walki o pierwszy skład. Zmiana otoczenia i potrzeba ciężkiej walki o znalezienie się w składzie meczowym na pewno pozytywnie wpłynie na motywację do dalszej wzmożonej pracy na treningach. Szczególnie, że ostatnio Ariel nie ma się już od kogo uczyć, pozostali zawodnicy występujący na jego pozycji są albo słabsi albo mają zupełnie inne walory, które predysponują ich do gry na tej pozycji. Czasy wzmożonej nauki od Vuko odeszły już w zapomnienie. Myślę, że gra w kolejnych meczach Ekstraklasy też już nie przynosi tyle korzyści co dawniej. Tak więc moim zdaniem zmiana ligi i otoczenia przyczyniła by się do szybszego rozwoju piłkarskiego „Vizira”


Kolejnym ważnym powodem dla samego Ariela jest możliwość występu na mistrzostwach Europy 2012. Nie oszukujmy się z Legii „Borys” nie ma żadnych szans na przebicie do zespołu Franciszka Smudy. Gdyby jednak udało mu się wywalczyć miejsce w podstawowym składzie takich drużyn jak 1. FC Kaiserslautern czy FC Brugge to selekcjoner naszej kadry miałby ciężko orzech do zgryzienia. Zrezygnowanie z zawodnika występującego w silnej lidze było by bardzo trudne. Czy jednak zdoła sobie wywalczyć miejsce w składzie swojego nowego klubu ? To już musi ocenić sam zawodnik.


•    Zespół:


Brak „ruchu” w zespole może powodować stagnację. Brak większych zmian może przyczynić się do spadku rywalizacji. Od jakiegoś czasu wszyscy widzą, że i tak nie wygryzą Ariela ze składu. To pewnie nie najlepiej wpływa na mobilizację do ciężkiej pracy. Upływ krwi jest czasem tak samo ważny jak jej dopływ. Drużyna musi „żyć”, młodzi muszą naciskać starszych a ci odpierać ataki aspirujących do gry młodziaków. W moim przekonaniu odejście „Borysa” rozbujałoby na nowo rywalizację w środku pola Legii Warszawa.


2. Potrzeby zespołu:


•    Od zakończenia rundy wiosennej mówi się o potrzebie wzmocnienia drużyny. Nie uzupełnienia składu tylko odpowiedniego podniesienia potencjału zespołu. Kilka nieudanych spotkań rundy rewanżowej pokazało pewne braki w formacji ofensywnej składu Legii.


•    Niestety okazało się, że pomimo myślenia życzeniowego naszych włodarzy klubowych realizacja ich planów sprowadzenia w tym celu zawodników z kartami na ręku nie będzie wcale taka łatwa jak planowano. Wyszło na to, iż jeden Ljuboja wiosny nie czyni i nie da się na tym niewątpliwym sukcesie jakim było zatrudnienie Serba opierać długofalowej polityki rozwoju sportowego.  Życie pokazało, iż tacy piłkarze są na tyle kosztowni w utrzymaniu, że Legia musiała objeść się smakiem i zrezygnować z niektórych (lub nawet większości) swoich celów transferowych. Odejście Ariela za konkretne pieniądze pozwoliłoby nie tylko na wznowienie niektórych rozmów, ale też na zabezpieczenie tegorocznego budżetu. Tym razem już z pełnym przekonaniem można by ogłosić, iż w tym sezonie budżet Legii został w 100% wypracowany przez klub z Ł3. Być może strata zawodnika z dość mocnego środka pola pozwoliłaby na zakup tak potrzebnego Legii napastnika. To kolejny powód dla którego odejście wychowanka „Aco” mogło by być dla Legii bardzo opłacalne.


3. Wzór dla następców:


•    Odejście Ariela Borysiuka, zawodnika wyszkolonego w Legii byłoby sygnałem dla młodych piłkarzy w całej Polsce. Piłkarzy na tyle utalentowanych, że wzbudzili zainteresowanie sobą Marka Jóźwiaka i pionu sportowego stołecznego zespołu. Okazało by się, że opłaca się jednak przyjść do zespołu z Warszawy by już w młodym wieku mocno pracować. Dzięki temu dostać się do pierwszej jedenastki aby potem mieć szansę na przeniesienie się do jednej z drużyn o europejskim formacie. Dotychczas bywało z tym różnie, niektórzy młodzi ludzie wolą grę w podstawowym składzie słabszego zespołu niż naukę w Legii. Tak skończyły się choćby rozmowy z obecnym graczem Górnika Zabrze, bardzo obiecującym napastnikiem Arkadiuszem  Milikiem.  A szkoda, Legia mogłaby mieć z niego sporą pociechę.


Argumenty za pozostawieniem Ariela w drużynie:


1. Spokój:


•    Legii Warszawa tak jak każdej drużynie potrzebny jest spokój. Potrzebne są filary na jakich można oprzeć grę zespołu.  Trener planując schematy gry i rozwiązania poszczególnych etapów meczu musi być pewien niektórych części zespołu. Musi wiedzieć jak się zachuwają i jak się ustawiają. Dzięki tej wiedzy trener ma większą swobodę w planowaniu i rozwijaniu taktyki zespołu. To wszystko prawda, jednak środek pomocy to w drużynie z Łazienkowskiej formacja po pierwsze silnie obsadzona a po drugie posiadamy tu kilku zawodników, którzy są naszemu trenerowi równie dobrze znani jak Ariel. Czy jednak pan Maciej zdecyduje się oprzeć na nich grę zespołu? Ta decyzja zdecydowanie należy do niego.


2. Kontuzje:


•    Nieoczekiwane urazy w futbolu to codzienność. Każdy opiekun zespołu piłkarskiego musi wliczać to ryzyko do planów swojej pracy z zespołem. Jeśli chodzi o Legię to co by nie mówić o potencjale i umiejętnościach zawodników ze środka pola to trzeba przyznać, że ewentualne kontuzje mogą pokrzyżować każdy misternie przygotowany plan. Dlatego Maciej Skorża musi zdecydować się czy woli spokój i rezygnację z ewentualnych marzeń o wzmocnieniu przednich formacji. Czy jednak zaryzykuje i zdecyduje, że młodzi piłkarze jakich ma do dyspozycji (Łukasik, Furman, Bruce) są w stanie w poszczególnych spotkaniach zastąpić dwójkę starych wyjadaczy jakimi niewątpliwie są Vrdoljak i Gol?


Największa kontrowersja:


Kwota odstępnego:


Cena za jaką ewentualnie klub miałby sprzedać Ariela wzbudza ogromne emocje. Dla jednych wymieniana w prasie suma ok. 2,5 miliona euro to wystarczająca kwota, dla innych jednak zdecydowanie za mała. W ich mniemaniu klub nie powinien pozbywać się obiecującego młodego zawodnika za mniej niż 3,5 – 4,5 miliona euro. Skąd taka rozbieżność? Jak w ogóle skalkulować ile powinien kosztować Ariel? W mojej ocenie, stosując uproszczone kryteria, na sumę odstępnego za danego piłkarza składają się trzy czynniki. Są to:


a) potencjał ligi w której dany piłkarz gra.


Niestety potencjał naszej ligi pomimo faktu, iż my się tymi rozgrywkami emocjonujemy jest bardzo … słabo oceniany w Europie. Przed nami są ligi Czeska, Rumuńska, Serbska czy Chorwacka i to niezależnie od problemów z jakimi zespoły z tych lig się borykają. Przełożenie jest dość proste, wyznacznikiem są wyniki osiągane przez dane kluby w pucharach. To one są papierkiem lakmusowym poziomu piłki klubowej w danym kraju. U nas pomimo niewątpliwych sukcesów jakimi raczył nas Lech Poznań, pomimo „podwójnego” awansu pucharowego w tym roku to jesteśmy zdecydowanie w tyle do przedstawicieli lig o których wspomniałem. O występach w Lidze Mistrzów nawet nie ma co wspominać, grają tam Słowacy, Białorusini a naszej drużyny nie uświadczysz w tych rozgrywkach od lat. To bardzo marne świadectwo naszej ekstraklasy, mające też swoje odzwierciedlenie w naszych stranieri. Naszych rodaków występujących z sukcesami w zespołach silnych lig europejskich mamy jak na lekarstwo. Nic dziwnego, że sprowadzanie zawodnika z takiej ligi jak nasza to dla większości pełna egzotyka. Nie ma więc większych szans by nawet za tak obiecujący zawodnika jakim jest Ariel liczyć na jakąś większą sumę odstępnego. Szczególnie gdy wziąć pod uwagę ogólny kryzys z jakim borykają się kluby Europy (oczywiście wyjątkiem są kluby mlekiem i „ropą” płynące).


b) doświadczenie w meczach ligowych i pucharowych oraz reprezentacyjnych


Tu już jest lepiej. Ilość meczy rozegranych w najwyższej klasie rozgrywkowej musi robić wrażenie, szczególnie gdy pod uwagę weźmie się młody wiek piłkarza. W dodatku pod uwagę trzeba wziąć odpowiedzialną pozycję na jakiej gra Ariel - aby grać na tej pozycji i cieszyć się nieustannym zaufaniem trenera trzeba prezentować odpowiednie umiejętności. Z drugiej jednak strony w świadomości managerów z Europy zachodniej nie trzeba prezentować wielkich umiejętności by występować na polskich boiskach. Borysiuka ratują mecze w Europejskich pucharach, tam na tle zawodników o uznanej renomie mógł pokazać swoje umiejętności. Niestety tych spotkań jest ledwie piętnaście a większość z nich z przeciwnikami ze zdecydowanie niższej półki. Kolejne wątpliwości musi budzić kariera reprezentacyjna, a raczej jej brak. Wszystkich meczy na arenie międzynarodowej uzbierało się zaledwie 21 i to we wszystkich reprezentacjach (zaczynając od U17). To na pewno musi budzić zdziwienie, wszak tak utalentowany zawodnik (jak zwykło się o Arielu mówić) powinien być przynajmniej podstawowym zawodnikiem kadry młodzieżowej i jednocześnie „pukać” do dorosłej reprezentacji. Podsumowując kariera reprezentacyjna nie jest dla Borysiuka atutem, raczej wręcz odwrotnie.


c) wyszkolenie oraz potencjał jaki prezentuje dany zawodnik


Te cechy to niewątpliwie największy atut „Vizira”. Już podczas obserwacji dokonywanych przez różnych skautów na „zamówienie” włoskiego Udinese Calcio można było przeczytać, że każda z iluś tam obserwacji tego zawodnika kończyła się pozytywną opinią. To na pewno buduje markę temu młodemu piłkarzowi. Prawda jest taka, że nazwisko Borysiuk jest dość znane na rynku wschodnim.


Kolejne udane występy i równa forma prezentowana (jak na tak młodego gracza to również wzbudza szacunek) przez Ariela tylko potwierdzają te pozytywne opinie krążące w środowisku. W dodatku niektóre elementy, jakie potrafi zaprezentować defensywny pomocnik Legii wzbudzają powszechne uznanie i szacunek dla umiejętności prezentowanych przez młodego gracza. Takie elementy piłkarskiego abecadła jak silny strzał z dalszej odległości czy (może nawet przede wszystkim) celne dalekie przerzuty rozciągające grę to znak firmowy Ariela. Umiejętności to kolejny plus po stronie Borysiuka, a to ma przełożenie na cenę końcową zawodnika.


Podsumowując cena jaką można usłyszeć przy okazji ewentualnej sprzedaży Ariela (przyp. 2,5 miliona euro) to jak powiadała moja babcia „świat i ludzie”. W obecnej chwili oczekiwanie większej sumy to myślenie życzeniowe. W obecnej sytuacji panującej na rynku transferowym, wobec tendencji schodzenia z kosztów, większych pieniędzy nie da się uzyskać. Teoretycznie, więc w tym momencie trzeba by przyznać rację tym, którzy domagają się zostawienia Ariela na później i sprzedania go za zdecydowanie wyższe pieniądze. Niestety, nie jest to poprawne rozumowanie. By zrozumieć dlaczego, odsyłam do punktów określających cenę zawodnika. W najbliższym czasie podczas dalszego pobytu Ariela Borysiuka w Legii nie widać szans na znaczącą poprawę kolejnych podpunktów. W reprezentacji raczej nie zagra, sukcesów w Europie też nie można zakładać ot tak, zwyżka umiejętności jest co prawda możliwa ale czy nastąpi ona w tak dużym stopniu by podnieść wycenę zawodnika na tyle by mówić o podwojeniu obecnej sumy ? Przyznam, że wątpię.


Tak więc na pytanie „Ojciec prać?” mówię prać, a raczej sprzedać (oczywiście tylko w przypadku pozytywnej oceny tego ruchu ze strony trenera).


Autor: Monrooe


Tekst został nadesłany na adres redakcji około południa, ale w nawale zajęć publikujemy go dopiero teraz.

Polecamy

Komentarze (101)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.