Łazienkowska Tszy: Suler jak bomba, Urban ma to coś, uśmiech Rado
05.07.2012 16:06
Jak już sugeruje tytuł cyklu nie będzie tu zbyt sztywno, nie będzie do bólu poważnie – będzie z dystansem, tak trochę z drugiej strony, z której jak wiadomo, często więcej widać. Nie zamierzam więc obszczekiwać wszystkiego, co medialna agenda czy opinia publiczna nakazywałby negować – to znajdziecie gdzie indziej. Spróbuję potropić to, co może mniej widoczne, ale też ważne, choć oczywiście miejsce na komentarz z pierwszej linii ognia – też się znajdzie. Przede wszystkim, chodzi mi jednak o to, żeby się dobrze czytało, resztę przyniesie życie. Dobra, dość tego wstępu, do roboty…
Windischgarsten, Urban ma to coś…
Trzeba przyznać, że to nie jest najlepszy czas na rozpoczęcie rubryki - zgrupowanie w Windischgarsten. W ogóle, zgrupowanie drużyny to ciężki czas dla dziennikarzy, którzy w nim nie uczestniczą, a muszą coś pisać. Trzeba wtedy polegać na tekstach cudzych i telefonach od kolegów, ale i tak nie napiszesz niczego przekonywającego, świeżego, bo nie czujesz sytuacji, nie obserwujesz jej od środka. Miałem już jednak okazję uczestniczyć w zgrupowaniu Legii, podczas poprzedniej kadencji Urbana – i jestem pewien, że tak jak wtedy tak i teraz – atmosfera na pewno jest dobra. Pamiętam, że w 2008 roku po zgrupowaniu miałem wrażenie jakby drużyna była przygotowana do walki o Ligę Mistrzów. Atmosfera była arkadyjska. Bo Urban to taki człowiek, jakich lubię najbardziej. Człowiek, od którego bije jakaś siła, tak że przebywając w jego towarzystwie czujesz się pewnie i wiesz, że stać go na wiele. I nie chodzi tu o sylwetkę czy pozycję społeczną – chodzi o to coś. Iskrę. Zapał. Odmienność. Są tacy ludzie, popatrzcie w swoim towarzystwie. Urban też to ma, nie miał tego Skorża. To zresztą Skorżę gubi w tym zawodzie, gdy pracuje dłużej w klubie - brak wyraźnej osobowości. Brak twardej ręki - na co dzień, a nie od święta, gdy sędzia źle gwizdnie. Bo osobowość zdobywa się w czasie, na początku wrażenie może zrobić nawet nowy młotek do mięsa. Ktoś powiedział, że gdyby połączyć Skorżę i Urbana – wyszedłby świetny trener. Coś w tym jest.
A jak już jesteśmy przy porównaniu obu trenerów – wypadałoby napisać słowo o zmianie warty. Odszedł Skorża – cóż, stało się. Moim zdaniem Jan Urban nie jest trenerem lepszym od Skorży, ale w klubie uznano, że trzeba zmienić powietrze. Zresztą zatrudnienie Urbana – a także zmiana dyrektora sportowego na Jacka Mazurka (wcześniej dyrektora Akademii Piłkarskiej Legii) oraz przeniesienie trenera Cesara Sanjuana z Młodej Legii – wyraźnie pokazuje kurs Legii na najbliższe lata. Legia ma stawiać na młodych i na nich zarabiać, a Urban i spółka mają w tym pomóc. Dlatego też Legia nie sprzeda w tym okienku ani Michała Żyro ani Rafała Wolskiego. W przyszłym sezonie obaj piłkarze będą pewnie mocno eksploatowani, tak żeby ich cena na rynku jeszcze wzrosła. Najprawdopodobniej obaj zaczną wychodzić w podstawowym składzie już na początku sezonu. Więcej szans gry powinny dostać też inne młode wilczki – jak Bartosz Żurek czy Daniel Łukasik. Urban pasował działaczom, bo bardziej niż Skorża stawia na grę ofensywną, a większość młodych przebijających się do Legii zawodników to właśnie piłkarze ofensywni, dla których teraz znajdzie się więcej miejsca.
Wracając jednak - zgrupowanie to też trudny czas dla kibiców, bo jakiekolwiek nie docierałyby ze zgrupowania sygnały, czy złe czy dobre – i tak wszyscy powiedzą – bla, bla bla, wszystko zweryfikuje sezon. To, że jeden podnosi szybciej ciężary, inny gorzej (a jeszcze a propos podnoszenia treningu siłowego – czy nie lepiej byłoby, gdyby piłkarze ćwiczyli ze sztangami i ciężarami na sali treningowej, a nie w 30 stopniowym upale?) , że Sagan strzela podczas gierek wewnętrznych jak zły, że drużyna A wygrała w siatko nogę z drużyną B, że Legia przegrała już dwa sparingi – o niczym nie świadczy. Chociaż to, że Suler popełnił fatalny błąd w meczu z Metalistem Charków już może…
Suler – i dobry i zły, fatalne błędy
Napisałem „już może”, bo po tym jak Marko Suler przeszedł do Legii postanowiłem wywiedzieć się trochę więcej o tym zawodniku. Legia na swojej stronie internetowej, rekomendując Sulera, przytacza wypowiedź jakiegoś izraelskiego dziennikarza, którego Google zna tylko z Facebooka (prawdopodobnie), ale na pewno nie z tekstów dziennikarskich. Nie trenera, fachowca – tylko dziennikarza, który nie wymienia słabszych stron piłkarza, a jedynie chwali go, jakby dostał pytanie „opisz Pique w pięciu zdaniach”. Poza tym – często gdy do Polski przychodzi dobrze zapowiadający się piłkarz zza granicy, wspomina się w mediach, że odszedł ze swojego poprzedniego klubu, bo: a) pokłócił się z trenerem, b) doznał ciężkiej kontuzji i stracił miejsce w składzie c) nie mógł się zaaklimatyzować w poprzednim klubie d) żona nie mogła się zaaklimatyzować. Zauważyliście? Rzadko kiedy mówi się, że odszedł dlatego, bo był zbyt słaby. Dlatego zwykle sprawdzam dlaczego piłkarz zmienił klub – to często bardzo ważna wiadomość i może dużo o nim powiedzieć.
Choć akurat w przypadku Sulera prawdą jest, że pokłócił się z trenerem belgijskiego Gent - Trondem Solliedem. Warto jednak dodać, ze pokłócił się dlatego, że trener przesunął go na bok obrony, gdzie Suler czuł się źle i gdzie nie chciał grać (ciekawe co zrobi Jan Urban, gdy będzie Suler postawi mu veto; tak na marginesie obaj panowie mieli już na zgrupowaniu rozmowę w cztery oczy). A trener przesunął go dlatego, że Suler popełniał fatalne błędy w obronie. Bo podobno Suler to taka solidnie grająca bomba wybuchowa. Potrafi zagrać świetny mecz, a w 80 minucie zrobić błąd, za który można by nie zdać z wuefu w szkole. Tak mówią kibice belgijskiego Gent i izraelskiego Hapoelu Tel Awiw (gdzie Suler grał od stycznia na wypożyczeniu), których podpytałem o Sulera. Zresztą, co będę pisał, poniżej kilka wypowiedzi kibiców Gent i Hapoelu o Sulerze:
Kibic Gent: „Dobry obrońca. Nie jakiś zajebisty, ale dobry. Szybki, stanowczy. Stracił miejsce w składzie Gent, bo kupiliśmy dwóch dobrych Hiszpanów i został przesunięty na bok – gdzie nie chciał grać. Popełnia jednak ryzykowne błędy, za to nie wszyscy kibice go lubią.”
Kibic Gent: „Na początku był lubiany, ale później podpadł fatalnymi błędami. Na przykład raz podał piłkę do bramkarza tak mocno i niecelnie, że strzeliłby samobója, albo minął się z piłką przy wykopie… Wiesz, to jest wkurzające, jak się zdarza kilkakrotnie w sezonie i tracisz przez to punkty. Dobrze gra głową. Cichy gracz.”
Kibic Hapoelu: „Marco zaczął przygodę z Hapoelem od kilku fatalnych błędów. Ale z czasem zgrał się z innymi obrońcami i udowodnił, że ma umiejętności na podstawową jedenastkę. Mimo tego jednak, że przyszedł do podłamanej drużyny (głównie ze względu na właściciela, który w ogóle nie dba o dobro sportowe drużyny, tylko jest do niej nastawiony jak do produktu) dość szybko stał się lubianym zawodnikiem – i przez trenera i przez kibiców.
Kibic Hapoelu: „Suler? Solidny piłkarz. Myślę, że da sobie radę w Legii. Tylko musi dobrze przepracować okres przygotowawczy, bo na początku sezonu w Hapoelu nie grał najlepiej i popełniał błędy. Plusy – gra głową, nie odstawia nogi, wykonuje dużo skutecznych wślizgów. Minusy – czasem źle się ustawia, ma problemy z koncentracją przez całe 90 minut, stąd popełnia błędy nie do wybaczenia. Ogólnie – ani dobry, ani zły.
Wprawdzie kibice to nie zawsze chłodne fachowe głowy, ale ja z reguły kibicom mocno wierzę. Bo to taki papierek lakmusowy drużyny, tak jak lud jest papierkiem lakmusowym narodu. Szczególnie jak 9-ciu na 13-tu kibiców, którzy wyrazili zdanie o Sulerze (większość wypowiedzi się nakładała na siebie, wybrałem najbardziej konkretne), wspomina o jego „awaryjności”. I moja kobieca intuicja (no bo kto powiedział, że tylko kobiety mogą mieć kobiecą intuicję?) podpowiada mi, że Suler w Legii kariery nie zrobi. Na początku sezonu pewnie będzie siedział na ławce, później wejdzie, walnie w pierwszym-drugim meczu jakiegoś klopsa i Urban będzie wolał Astiza czy Choto. Zacznie przesuwać go na bok, ale tam Suler się nie sprawdzi. Oczywiście – oby tak nie było, życzę Słoweńcowi wszystkiego najlepszego. Bo to podobno spokojny i poważny człowiek, który profesjonalnie podchodzi do zawodu. Cóż - pożyjemy, zobaczymy.
Uśmiech Radovicia, Vrdoljak oddaje opaskę
Oglądam zdjęcia ze zgrupowania i uderza jedno – Mirosław Radović uśmiechnięty od ucha do ucha. Właściwie na każdym zdjęciu rogal jak u Jimmiego Carreya. Mam nadzieję, że to nie jest syntetyczny uśmiech. Oby uśmiech Rado był szczery, oby to była zapowiedź dobrego sezonu, bo wiadomo, że za Urbana Rado jakoś nie szło (15 bramek w 110 meczach – statystyka za sport.pl). A właściwie nie jakoś nie szło, tylko nie szło dlatego, że Radović jest piłkarzem dość specyficznym i potrzebuje swobody psychicznej, żeby grać. Taką swobodę miał przy Wdowczyku, który go lubił jak własne dziecko i przy Skorży, który raczej nie był trenerem biorącym piłkarzy za chabety w przerwie nieudanego meczu – ale nie przy Urbanie. Przy Urbanie Radović czuł zawsze presję.
A propos przywództwa w Legii – Urban na zgrupowaniu wyłonił nowego kapitana. To znaczy kapitana wyłonili piłkarze. Ivica Vrdoljak oddał opaskę Michałowi Żewłakowowi. Wreszcie „Żewłak” będzie mógł w przerwie meczu w szatni bez żadnych skrupułów powiedzieć to i tamto, jak za czasów Benhakkera…
www.youtube.com/watch?v=gPJpUxdeQNU
Wydaje się, że decyzja o zmienia kapitana była słuszna, zresztą zgadza się z tym sam Ivica Vrdoljak, który stwierdził po fakcie, że „może to i lepiej”. Wiadomo – kurtuazja kurtuazją, jak to bywa w robocie, ale chyba lepiej byłoby gdyby Vrdoljak stwierdził, że nie komentuje tego, niż przyznał, że decyzja jego drużyny o zmianie kapitana (bo przecież mogli głosować na Vrdoljaka) to dobre posunięcie. Zresztą, Żewłakow i tak w poprzednim sezonie sprawował nieformalnie funkcję kapitana. Było to widać choćby po przegranych meczach, gdy wypowiadał się do mikrofonów i kamer za całą drużynę (po jednym z wygranych meczów, gdy ktoś z telewizji poprosił go o wypowiedź, ten zaskoczony odpowiedział pół żartem pół serio: - Ja? Dziś? Przecież wygraliśmy! Ja się wypowiadam jak przegrywamy!).
Sanjuan, Irribarren – co z tego wyjdzie?
Jeszcze a propos zgrupowania – jakby ktoś nie zauważył, pojawiła się na nim dwójka nowych obcokrajowców. Myślę o trenerach od przygotowania fizycznego: o wspomnianym już Cesarze Sanjuanie i Juanie Iribarrenie. Sanjuan od 2008 roku odpowiadał za przygotowanie fizyczne Młodej Legii – teraz dostał szanse trenować pierwszy zespół. Iribarren jest znajomym Urbana i Sanjuana, pracował w Primera Division i w składzie Meksyku na Mistrzostwach Świata w RPA. W Legii jest tylko przelotem, żeby pomóc Sanjuanowi. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Miejmy jednak nadzieję, że Meksykanin i Hiszpan przygotują drużynę do sezonu nie gorzej niż poprzedni trener Paolo Terziotti, który podszedł lojalnie wraz z Maciejem Skorżą. W końcu, na co jak na co, ale na przygotowanie fizyczne Legii w poprzednich dwóch sezonach nie można było narzekać.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.