News: Lech Poznań - Legia Warszawa 3:1 (2:0) Bolesny falstart

Lech Poznań - Legia Warszawa 3:1 (2:0) Bolesny falstart

Redakcja

Źródło: Legia.Net

10.07.2015 20:09

(akt. 07.12.2018 22:16)

Oficjalnie rozpoczęto sezon 2015/16 w Polsce meczem o Superpuchar Polski między Lechem Poznań a Legią Warszawa. Lech wygrał to spotkanie 3:1 po bramkach Tomasz Kędziory, Marcina Kamińskiego i Karola Linetty’ego i zdobył Superpuchar Polski. Honorowego gola dla Legii strzelił Michał Żyro. Legioniści nie mieli pomysłu na zagrożenie bramce rywala i trudno było im nawet o stworzenie sobie okazji do strzelenia bramki. Piątkowy mecz nie był na pewno pozytywnym bodźcem dla piłkarzy Legii przed czwartkowym meczem eliminacji Ligi Europy. Serwis Legia.Net zaprasza do lektury materiałów pomeczowych: zdjęć, wypowiedzi zawodników i trenerów oraz video.

Zapis relacji "na żywo"

 

Świetna oprawa widowiska, 40 tysięcy osób na trybunach poznańskiego stadionu i głośny doping z obu stron - tak wyglądała oprawa piątkowego meczu o Superpuchar. Lech - mistrz Polski, zmierzył się z Legią, która zdobyła krajowy puchar. Skład „Wojskowych” był lekkim zaskoczeniem. Największym zaskoczeniem w wyjściowym zestawieniu była obecność Adama Ryczkowskiego, biegającego tuż za Nemanją Nikoliciem. Zamiast Dominika Furmana w rolę defensywnego pomocnika wcielił się Michał Pazdan, a duet stoperów utworzyli Jakub Rzeźniczak i Igor Lewczuk. Gracz pozyskany z Jagiellonii momentami cofał się i warszawiacy grali wtedy piątką w defensywie.


Właśnie formacja obronna Legii skupiła na sobie uwagę obserwatorów w pierwszych minutach. Atakowali głównie lechici. Zawodnicy Macieja Skorży często próbowali oskrzydlających akcji. Rywale byli szybcy, wybiegani i zagrażali stołecznej defensywie. Alarmem było zagranie Szymona Pawłowskiego do Marcina Robaka, który chybił posyłając futbolówkę nad poprzeczką z około 10 metrów. Obrona „Wojskowych” nie tworzyła monolitu i było to aż nadto widoczne. Dodatkowym problemem były błędy indywidualne. Legioniści mieli kłopoty z dośrodkowaniami, a doskonale uwidoczniło się to w 10. minucie. W polu karnym doszło do zamieszania po dograniu ze skrzydła, źle wybita piłka trafiła do Tomasza Kędziory, a ten niewiele myśląc huknął w stronę bramki Dusana Kuciaka, futbolówka prześlizgnęła się jeszcze po jego rękawicach i wpadła do siatki. Fani Lecha byli w ekstazie, legioniści pierwszy raz w nowym sezonie mogli się zastanawiać: „co jest grane”?


Wydawało się, że strata gola obudziła legionistów. Warszawiacy zerwali się, próbowali zaatakować, ale finalnym efekt był taki, że od bramki grę rozpoczynał Jasmin Burić. Kolejne minuty obfitowały już w akcje „Kolejorza”. Gracze Legii momentami niczym bezbronne dzieci przypatrywali się silniejszym lechitom. Gospodarzy stać było na przemyślane akcje z szybką wymianą podań, jak również na dynamiczne kontry. Potencjał ofensywny „Wojskowych” ograniczał się do Nemanji Nikolicia, który próbował urywać się przeciwnikom, lecz nie mógł wiele zdziałać w pojedynkę. Brakowało podań do przodu. Starał się Michał Pazdan, który momentami starał się być wszędzie, ale faktycznie tak być nie mogło. W 30. minucie krew piłkarzy obu drużyn się zagotowała. Doszło do przepychanki, a kartkami ukarani zostali Douglas oraz Rzeźniczak. Emocje się jeszcze zwiększyły, ale po chwili ich eskalacja mogła cieszyć wyłącznie fanów gospodarzy. Marcin Kamiński wykorzystał piłkę spadającą w polu karnym i mocnym strzałem nie dał słowackiemu golkiperowi żadnych szans. Do końca pierwszej połowy wiele się już nie zmieniło. Legioniści przegrywali 0:2, grali źle i bez zmiany w grze nie można było mieć nadziei na lepsze 45 minut. 


Po przerwie Ryczkowskiego, który nie zdziałał wiele za plecami Nikolicia, zastąpił Ondrej Duda. Mogło to lekko dziwić, ponieważ w trakcie austriackiego zgrupowania legionistów w Leogang z reprezentantem Węgier zgrywano Michała Masłowskiego. Słowak wtedy albo leczył mały uraz, albo był wstawiany do drugiej „jedenastki” przez szkoleniowców. Utalentowany pomocnik wszedł jednak na boisko i starał się coś zdziałać. Kilka chwil po wznowieniu gry, ta została przerwana. Kibice „Kolejorza” odpalili solidną porcję pirotechniki i chwilę trzeba było poczekać na opadnięcie dymu.


W 57. minucie legioniści wreszcie realnie zagrozili bramce Buricia. Z rzutu wolnego dobrze dośrodkował Tomasz Brzyski, a spod opieki obrońców uwolnili się Pazdan oraz Nikolić. Piłkę uderzył pozyskany latem napastnik, a ta łagodnym łukiem przeleciała tuż obok słupka. Wkrótce strzałem z bliska odwdzięczył się Denis Thomalla, ale futbolówka poleciała ponad bramką Kuciaka. Na ostatnie 30 minut na placu gry pojawili się Dominik Furman i Michał Żyro, którzy zastąpili Pazdana, a także Guilherme, który potrafił stworzyć jakieś zagrożenie na skrzydle.


Na dwadzieścia minut przed końcem spotkania, kibice stołecznego zespołu wyrazili swoją dezaprobatę dla gry warszawiaków. „Legia grać, ku… mać” - usłyszeli piłkarze od stołecznych fanów. Nie zadziałało. Tuż po tym, Thomalla dośrodkował piłkę z prawej flanki, a tam nieoczekiwanie znalazł się strzelec drugiego gola i z bliska oddał strzał. Na szczęście dobrze ustawiony był Kuciak, który odbił futbolówkę na rzut rożny. Czwartą zmianę (w sumie każda ekipa mogła dokonać pięciu roszad w trakcie konfrontacji) dokonał też Berg wymieniając Kucharczyka na Masłowskiego.


Ostatnie dziesięć minuty spotkania na boisku spędził Marek Saganowski, który zastąpił Nemanję Nikolicia. Tuż po tej rotacji, na bramkę Kuciaka popędził Karol Linetty, lecz młody pomocnik „Kolejorza’ huknął ponad poprzeczką. Warszawiacy wyglądali też gorzej fizycznie od gospodarzy i taki stan rzeczy utrzymywał się przez całe spotkanie. Kiedy już w 84. minucie „Sagan” stworzył sobie kapitalną okazję do strzelenia kontaktowego gola, kopnął obok słupka. Poznaniacy skupiali się już na dowiezienie bezpiecznego wyniku do końca i nie przeprowadzali wielu akcji w ofensywie. Legioniści nie potrafili odrabiać strat, więc w 87. minucie na bramkę Kuciaka pobiegł Linetty. To właśnie pomocnik przymierzany przez media m.in. do Tottenhamu wyszedł sam na sam ze Słowakiem i pokonał go, wręcz dobijając całą Legię. Przed ostatnim gwizdkiem arbitra trybuny zaczęli opuszczać fani „Wojskowych”, którzy nie chcieli patrzeć na ostatnie sekundy spotkania.W doliczonym czasie gry legioniści wykorzystali rzut rożny - dośrodkowanie Brzyskiego na gola zamienił Lewczuk do spółki z Żyrą. Na nic wiećej Legii nie było stać.


Warszawiacy boleśnie i źle rozpoczęli sezon. Trudno określić to czymś innym, niż wielki falstart. - „Upokorzony jestem - wyłączam telefon i piję” - napisał na „Twitterze” obchodzący 10 lipca urodziny prezes wicemistrzów Polski Bogusław Leśnodorski, przed końcem konfrontacji. Warszawiacy dostali zapowiedź trudnego i wymagającego sezonu, a sternikowi klubu nie sprawili udanego prezentu.

 

Autor: Piotr Kamieniecki

 

Lech Poznań - Legia Warszawa 3:1 (2:0)


Lech:
Burić - Kędziora (67' Ceesay), Kamiński, Kadar, Douglas - Kownacki (79' Dudka), Linetty, Trałka, Hamalainen (67' Jevtić), Pawłowski (46' Formella) - Robak (46' Thomalla)


Legia:
Kuciak - Broź, Rzeźniczak, Lewczuk, Brzyski - Guilherme (64' Żyro), Pazdan (64' Furman), Jodłowiec, Ryczkowski (46' Duda), Kucharczyk (73' Masłowski) - Nikolić (82' Saganowski)


Żółte kartki: Douglas, Robak, Kadar - Rzeźniczak


Sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola)


Widzów: 40088

 

Polecamy

Komentarze (2485)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.