Domyślne zdjęcie Legia.Net

Najlepiej zarabiają żużlowcy, ale piłkarze też nieźle

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

12.11.2010 11:07

(akt. 15.12.2018 07:20)

W opublikowanym w Magazynie Sportowym rankingu najlepiej zarabiających sportowców w Polsce pierwsze siedem miejsc zajmują żużlowcy - Jason Crump, Leigh Adams, Greg Hancock, Nicki Pedersen, Andreas Jonsson, Ryan Sullivan i Kenneth Bjerre. Kolejne miejsce zajmuje kapitan Legii Warszawa Ivica Vrdoljak. Na dalszych miejsca w pierwszej trzydziestce jest jeszcze pięciu innych piłkarzy Legii - Manu, Bruno Mezenga, Alejandro Cabral, Miroslav Radović i Dickson Choto czyli sami obcokrajowcy. 

- Do Polski już od dawna przyjeżdzają obcokrajowcy, z tym że tacy piłkarze jak Borowka czy później Oleg Salenko czy Amaral (były reprezentant Brazylii szukali w Polsce jelenia, który im dużo zapłaci, choć nie zamierzali wypruwać sobie żył na boisku - ocenia były reprezentant Polski, a obecnie znany menedżer Cezary Kucharski.

Kolejne lata przyniosły znaczny wzrost płac w lidze, dzięki czemu zaczęli trafiać tu coraz lepsi obcokrajowcy. W tym sezonie na czele stawki jest Chorwat Ivica Vrdoljak z Legii Warszawa. Kosztował milion euro i dostał kontrakt na poziomie 1,2 mln zł rocznie. Niewiele mniej zarabiają inne nowe nabytki klubu z Łazienkowskiej, Manu, Alejandro Cabral czy Bruno Mezenga, mimo że ci dwaj ostatni na boisku nie udowadniają, że są warci tej kasy.

Dzięki napływowi przyzwoitej klasy obcokrajowców wyjazdy piłkarzy z Ekstraklasy na mecze w zagranicznych reprezentacjach przestały być czymś wyjątkowym. Na tegoroczny mundial pojechało aż trzech graczy z polskich klubów - Słowak Jan Mucha z Legii Warszawa, Słoweniec Andraż Kirm z Wisła Kraków i Serb Boris Isailovic z Zagłębia Lubin. Ten pierwszy trafił do kadry dzięki dobrej grze w Legii, pozostali dwaj przyszli do Polski już jako reprezentanci swoich państw. Po mundialu zatrudnienie w naszych klubach znalazło dwóch kolejnych uczestników tej imprezy - Osman Chavez z Hondurasu w Wiśle i Słoweniec Andrej Komac w Ruchu Chorzów.

- Na pewno są coraz większe pieniądze, dzięki czemu polska liga staje się coraz bardziej atrakcyjna. Ale nie łudźmy się, że doczekamy się w ciągu 5-10 lat graczy takiego choćby pokroju jak Govou czy Boumsong, którzy przeszli do Panathinaikosu Ateny - mówi Kucharski. I trudno się dziwić, bo cały czas naszą ligę dzieli przepaść nie tylko od najmocniejszych lig w Europie, ale choćby właśnie od Grecji czy Turcji, gdzie gwiazdy dostają po 2-3 mln euro netto. Ale wiele średniej klasy lig już Polska przegoniła pod względem finansowym. W rankingu UEFA obejmującym wyniki w pucharach w ostatnich pięciu latach Polska jest 24. Z kolei pod względem wydatków na transfery podczas ostatniego okienka zajęliśmy 15. pozycję. Piłkarze, wybierając zespół w innym kraju, kierują się różnymi względami, choć oczywiście kwestie finansowe są najważniejsze. - Poza pieniędzmi liczy się prestiż danej ligi, a ten w przypadku Polski jest niski, bo wcześnie odpadamy z europejskich pucharów. Za granicą ludzie czasami pytają, czy Poland to to samo co Holland. Ponadto jesteśmy kojarzeni z aferą korupcyjną i za granicą nie do końca ufają Polakom - dodaje Kucharski.

- Zarobki piłkarzy w Polsce wzrosły, ale trafiają tu raczej zawodnicy niechciani w mocniejszych ligach. Jeśli ktoś ma konkretną propozycję z Zachodu, to ją wybierze, bo dla nich Polska to wciąż egzotyka - zgadza się z Kucharskim inny czołowy menedżer Jarosław Kołakowski.

- W futbolu jak w biznesie. Aby sprowadzić fachowca np. z Francji, trzeba mu w Polsce zapewnić wyższe wynagrodzenie i stanowisko, bo do Niemiec może pojechać pracować za podobną stawkę, do Polski już nie. Tak samo jest z piłkarzami. Z Zachodu trafiają tu tylko gracze, którzy nie mają tam miejsca w składach, jak Astiz do Legii. Jesteśmy jakąś alternatywą dla piłkarzy ze Wschodu, ale jeśli taki zawodnik będzie miał ofertę z Niemiec czy z Rosji, to tam pojedzie. Dopiero jak takich nie ma, trafia do Polski. Ale powstają nowe stadiony, jest więc szansa, że piłkarsko nasz kraj będzie lepiej postrzegany - dodaje Kołakowski.

- EURO 2012 powinno nam pomóc uwiarygodnić się w oczach Europy. Ludzie zaczną bardziej kojarzyć nasz kraj, a jak będą mieć o nim lepsze zdanie, to zaczną tu przychodzić lepsi gracze - zgadza się Kucharski.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.