News: Przegląd prasy: Pogonili Legię

Przegląd prasy: Butem w tort

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

08.07.2016 09:53

(akt. 21.12.2018 15:34)

Piątkowa prasa wiele miejsca poświęca meczowi Legii z Lechem o Superpuchar Polski. Podkreślane są takie fakty jak słaba postawa legionistów, błędy w obronie i rezultat będący zimnym prysznicem dla "Wojskowych". Oto kilka wybranych tytułów prasowych: Przegląd Sportowy - Pierwszy skalp Kolejorza; Gazeta Wyborcza - Rozczarowujący wieczór przy Łazienkowskiej; Fakt: Malowany dał plamę; Polska the Times - Bezbarwny debiut Hasiego, Sport - Butem w tort.

Przegląd Sportowy -  Tradycji stało się zadość. Lech trzeci raz grał z Legią o Superpuchar i ma komplet wygranych. Niby to tylko poważniejszy sparing, niby ranga niska i brakowało wielu piłkarzy, ale mistrzowie Polski dostali lodowaty prysznic, bo przegrali wyraźnie. Kolejorz zagrał mądrze, wykorzystał swoje atuty, przyzwoitą grę w obronie, stałe fragmenty i umiejętności kontratakowania. To on zyska przewagę psychologiczną przed sezonem, a przy Łazienkowskiej mają o czym myśleć.


Lepiej, przynajmniej optycznie, rozpoczęła Legia. Zgodnie z tym, co obiecywał Besnik Hasi, starała się utrzymać przy piłce, rozgrywając atak pozycyjny. Kilkanaście minut mecz był nudny, bo Lech schował się na swojej połowie i czekał na okazję do kontrataku. Lista nieobecnych w obu drużynach była długa, ale to wiedzieliśmy od dawna. Szansę dostali zmiennicy, którzy kiedy jak nie teraz mogli pokazać trenerom, że są wartościowymi zawodnikami. Z rzadka im się to udawało. W Lechu rozczarowywał Nicki Bille Nielsen, który raz po raz albo przegrywał z legionistami, albo faulował. Machał rękami, irytował się, krzyczał na sędziego, w końcu dostał żółtą kartkę, a Jan Urban na drugą połowę zostawił go w szatni. Nim do tego doszło spotkanie nieco się ożywiło. Zadbali o to Maciej Makuszewski i Arkadiusz Malarz. Były piłkarz Lechii Gdańsk strzelił z rzutu wolnego w środek bramki, Malarz popełnił błąd i piłka wpadła do siatki.


Fakt
- Bramkarz Legii słynął z wpadek i wszyscy drżeli, gdy okazało się, że ma zastąpić w bramce Legii Dusana Kuciaka. „Malowany" miał jednak sezon życia. Mimo długiej kariery, dopiero pierwszy raz wywalczył jakieś trofeum, a nawet dwa. Nowy sezon rozpoczął jednak fatalnie. Przy strzale zza pola karnego, z boku boiska, nowego nabytku Lecha Macieja Makuszewskiego piłka... przeleciała mu przez ręce. Przepuścił aż cztery bramki! - Nie zamierzam zmieniać bramkarza po jednym meczu - stwierdził trener Besnik Hasi, który pracę w Legii rozpoczął od druzgocącej porażki. Inny doświadczony bramkarz Radosław Cierzniak będzie musiał jednak poczekać, by bronić bramki Legii.


Gazeta Wyborcza - Bez kompletu na trybunach, bez ważnych piłkarzy w składzie, z dwoma kuriozalnie straconymi golami w samej końcówce. W debiucie Besnika Hasiego mistrz Polski przegrał z Lechem mecz o Superpuchar aż 1:4. Ale gdyby nie doliczony czas drugiej połowy, to grę mistrzów Polski można byłoby nawet pochwalić. Legioniści - w połowie w rezerwowym składzie, bez najlepszych, którzy grali na Euro - od 65. minuty przegrywali z Lechem 1:2, ale do samej gry większych zastrzeżeń nie było. Próbowali odrobić straty. Walczyli. Może nie grali tak dobrze, jak w pierwszej połowie, ale gdyby wyrównali, to na pewno nikt nie napisałby, że z przebiegu spotkania ten gol im się nie należał. W samej końcówce stało się jednak coś dziwnego. Legioniści kompletnie się pogubili, na własnej połowie zaczęli grać lekceważąco, co wykorzystał wprowadzony po przerwie Dariusz Formella. To on w doliczonym czasie gry dwukrotnie pokonał Arkadiusza Malarza.

Polska the Times - Wielkiej walki o doprowadze­nie do wyrównania i rzutów kar­nych (w Superpucharze nie ma dogrywki) w szeregach legioni­stów nie było widać. Za­równo w poczynaniach piłkarzy, jak też Hasiego. Zmiany Brozia na Bereszyńskiego, Aleksan­drowa na Brzyskiego, Masłow­skiego na Vranjesa i Hlouska na debiutanta, 17-letniego Seba­stiana Szymańskiego, obrazu gry nie zmieniły. Najbardziej ofen­sywnie usposobiony zawodnik na ławce Legii, Jakub Kosecki, wszedł na boisko w 89 minucie. Chwilę później gwóźdź do trumny Legii wbił inny rezerwowy, Dariusz Fomiella. Wycho­dzących już powoli ze stadionu kibiców Legii pożegnała jeszcze bramka na 1:4, również autor­stwa 20-letniego Formelli. Lech znów pokazał, że nawet po słabym sezonie potrafią zdo­być kolejne trofeum do klubowej gabloty. A Legia? W Warszawie kibice mogą tylko pocieszać się, że gorzej być już nie może. Kolejny mecz legioniści rozegrają już we wtorek. W rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów zmierzą się z mistrzem Bośni, HSK Zrinjski Mostar. Zmagania ligowe otworzą podejmując w sobotę Jagiellonię.


Sport - Sezon 2016/17 rozpoczęty hucznie. Legioniści nie zdołali przeprosić swojego prezesa za zepsute urodziny sprzed roku. Zamiast słodkiego rewanżu był pogrom. Przed rokiem krajowe rozgrywki zostały zainaugurowane 10 lipca, czyli w dniu 40. urodzin prezesa Legii, Bogusława Leśnodorskiego. Skończyło się dużym niesmakiem jubilata. Przy Bułgarskiej Lech wygrał gładko 3:1. Napisać, że rewanż się nie udał? To... nic nie napisać.


Na widowni stadionu Legii zasiedli między innymi selekcjoner Adam Nawałka i prezes PZPN, Zbigniew Boniek. Od ich powrotu z Francji minęło ledwie sześć dni. Postanowili jednak swoją obecnością uświetnić otwarcie sezonu. Sternik krajowej federacji wręczył medale i główne trofeum. Wakacje dopiero od dzisiaj. Na trybunach widziany był także Miroslav Radović. Mówi otwarcie, że przy Łazienkowskiej chciałby zakończyć karierę, ale póki co musi się zadowolić rolą widza...

Polecamy

Komentarze (5)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.