Sporting Lizbona - Legia Warszawa 2:0 (2:0) - Światło po zmroku
27.09.2016 20:08
Relacja "na żywo"
W futbolu wszystko jest możliwe. Przecież nikt przed sezonem nie spodziewał się, że jeśli Legia Warszawa awansuje do Ligi Mistrzów, to zmieni trenera jeszcze przed końcem września. A jednak Besnika Hasiego zastąpił na ławce trenerskiej Jacek Magiera. Dlatego też „Magic” odważnie deklarował przed pojedynkiem ze Sportingiem Lizbona, iż zawsze walczy o zwycięstwo. Nowy szkoleniowiec legionistów dokonał trzech zmian w porównaniu do ligowego pojedynku z Wisłą Kraków. W pierwszej jedenastce mistrzów Polski nie zobaczyliśmy Łukasza Brozia, Michała Pazdana i Aleksandara Prijovicia. Zamiast nich od początku spotkania wystąpili Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak oraz Steeven Langil.
Na murawę legionistów wyprowadził Jakub Rzeźniczak. Legia miała stroje czerwono-białe, które fanom gospodarzy skojarzyły się z ich największymi rywalami – Benfiką Lizbona. Portugalscy kibice bardzo żywiołowo zareagowali, zagrzewając jednocześnie swoich ulubieńców do walki. Sympatycy mistrzów Polski również od pierwszych minut aktywnie dopingowali warszawiaków. Na boisku emocje zaczęły się już w 2. minucie, gdy w polu karnym starli się Thibault Moulin oraz Bryan Ruiz. Piłkarze Sportingu domagali się jedenastki, sędzia podyktował jednak rzut wolny dla gości. Kilka chwil później polski zespół wykonywał dwa stałe fragmenty gry, jednakże nie zdołali oddać po nich precyzyjnego strzału na bramkę.
Warszawiacy na mecz ze Sportingiem wyszli z innym nastawieniem niż na potyczkę z Borussią Dortmund. Legioniści początkowo postawili się Portugalczykom, starali się oddawać strzały, jednakże pierwsi celnie uderzyli rywale. Bruno Cesar kropnął z dystansu z dalszej odległości, lecz futbolówkę bez problemu chwycił Arkadiusz Malarz. W 17. minucie lizbończycy wykonywali stały fragment gry na wysokości pola karnego Legii. Do strzału doszedł najskuteczniejszy zawodnik wicemistrzów Portugali, Bast Dost, ale zablokował go Tomasz Jodłowiec. Chwilę później „Lwy” doszły do kolejnej okazji, tym razem jednak po kornerze Gelson Martins huknął w poprzeczkę. Zawodnicy Jorge Jesusa rozkręcali się z każdą kolejną akcją, ale „Wojskowi” próbowali się odeprzeć ich ataki. Niestety, w końcu gospodarze strzelili gola. Malarza pokonał Ruiz. Futbolówka została dograna z rzutu rożnego, podanie niefortunnie przedłużył Miroslav Radović, a Kostarykańczyk dopełnił formalności.
Sporting nie poprzestawał w swoich akcjach po zdobytej bramce. Gra cały czas toczyła się na połowie Legii, a nawet pod jej „szesnastką”. Raz za razem tworzyli sobie kolejne okazje, aż w końcu w 37. minucie strzelili drugiego gola. Autorem trafienia był Dost, który idealnie wbiegł pomiędzy obrońców. Futbolówkę dogrywał Adrien Silva, a niepilnowany napastnik „Lwów” płaskim strzałem pokonał Malarza. Kilka chwil później lizbończycy mogli trzeci raz trafić do siatki. Cesar posłał centrę z rzutu wolnego, z główki uderzył Sebastian Coates, ale tym razem fenomenalną interwencją popisał się golkiper „Wojskowych”. Przed przerwą legionistom udało się wymienić kilka podań, lecz nie potrafili zawiązać sytuacji bramkowej i arbiter gwizdnął po raz ostatni w pierwszej odsłonie.
Na drugą połowę trener Magiera na murawę desygnował Michaiła Aleksandrowa. Bułgar zmienił Langila. Nie minęło dużo czasu od wznowienia gry, a piłkarze obydwu drużyn próbowali naciągnąć arbitra na jedenastkę. Dwa razy w polu karnym Sportingu przewrócili się Nemanja Nikolić i Guilherme. Lizbończycy natomiast domagali się rzutu karnego, po tym jak Dost głową piłkę nabił łokieć Rzeźniczaka w „szesnastce”. Wicemistrzowie Portugali znów nabierali wiatru w skrzydła. Najpierw Malarz sparował uderzenie Ruiza. Później natomiast Silva znalazł się w dogodnej sytuacji, ale finalnie posłał futbolówkę nad poprzeczką warszawiaków. W 58. minucie blisko narożnika boiska Coates sfaulował Radovicia. „Gui” posłał centrę do reprezentanta Węgier, lecz powietrzny pojedynek wygrał z nim William Carvalho.
Legia coraz śmielej pojawiała się pod polem karnym Sportingu. Ciekawie wyglądała sytuacja w 66. minucie, gdy Jodłowiec wypuścił prawą flanką Guilherme. Brazylijczyk nie zagrywał jednak od razu w „szesnastkę”. „Gui” przełożył futbolówkę na lewą nogę i cała akcja straciła na dynamice. Brazylijski pomocnik posłał centrę, lecz jego podanie nie znalazło adresata. Chwilę później warszawiacy powinni zdobyć bramkę. Mistrzowie Polski skonstruowali ładną akcję lewym skrzydłem, którą niecelnym uderzeniem zakończył Radović. „Wojskowi” próbowali wykorzystać fakt, iż przeciwnicy nie forsowali już tempa, jednakże brakowało argumentów, żeby pokonać bramkarza, który pamięta potyczkę obydwu klubów z 2012 roku – Ruia Patricio.
Legia zostawiła lepsze wrażenie po meczu ze Sportingiem niż po rywalizacji ze Borussią. Jednakże mistrzowie Polski nie potrafili zatrzymać „Lwów” i mają zero punktów na koncie. Kolejnym rywalem „Wojskowych” w Lidze Mistrzów 18 października będzie Real Madryt.
Autor: Łukasz Pazuła
Sporting Lizbona - Legia Warszawa 2:0 (2:0)
Ruiz (28. min.), Dost (37. min.)
Żółte kartki: Guilherme, Rzeźniczak (Legia)
Sporting: Patricio - Pereira, Semedo, Coates, Jefferson - Silva, Carvalho - Cesar (67' Marković), Ruiz (88' Petrović), Martins (76' Campbell) - Dost
Legia: Malarz - Bereszyński, Rzeźniczak, Czerwiński, Hlousek - Jodłowiec, Moulin (86' Kopczyński) - Guilherme, Radović, Langil (46' Aleksandrow) - Nikolić (60' Odjidja-Ofoe)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.