Warszawska twierdza

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

30.11.2019 20:00

(akt. 02.12.2019 13:28)

Legia Warszawa pokonała 4:0 Koronę Kielce w spotkaniu 17. kolejki PKO Ekstraklasy. Gole dla stołecznej drużyny strzelili Luquinhas, Jarosław Niezgoda, Walerian Gwilia, a także Jose Kante. "Wojskowi" osiągają na własnym stadionie bardzo dobre wyniki, co sprawia, że Łazienkowska staje się twierdzą graczy Aleksandara Vukovicia.
PKO Ekstraklasa 2019/2020 - Kolejka 17
Legia WarszawaLegia Warszawa
4 0

(2:0)

Korona KielceKorona Kielce
30-11-2019 20:00 Warszawa
Paweł Gil Canal+Sport
20'
21'
33'
36'
40'
44'
54'
61'
64'
67'
69'
73'
75'
77'
90'
Centrum meczowe
Legia WarszawaKorona Kielce
  • 88. Marek Kozioł

  • 22. Mateusz Spychała

  • 33. Ivan Marquez

  • 5. Adnan Kovacević

  • 3. Daniel Dziwniel

  • 19. Andres Lioli

    61'
  • 23. Uros Djuranović

  • 14. Jakub Żubrowski

  • 6. Ognjen Gnatić

    21'
  • 7. Marcin Cebula

  • 72. Michal Papadopulos

    61'

Rezerwy

  • 1. Paweł Sokół

  • 4. Themistoklis Tzimopoulos

  • 8. Milan Radin

    21'
  • 9. Michał Żyro

    61'
  • 10. Ivan Jukić

  • 25. Grzegorz Szymusik

  • 27. Matej Pucko

  • 31. Nemanja Miletić

  • 39. Erik Pacinda

    61'

Zapis relacji tekstowej "na żywo"

Legia Warszawa pokonała 4:0 Koronę Kielce w spotkaniu siedemnastej kolejki PKO Ekstraklasy. Po wpadce w Szczecinie, wicemistrzowie Polski musieli udowodnić, że przegrana z Pogonią była wypadkiem przy pracy. Kielczanie, którzy przybyli na Łazienkowską, chcieli sprawdzić się na tle stołecznej drużyny. Weryfikacja była pozytywna, ale tylko dla gospodarzy, którzy nie rozgrywali wielkich zawodów, a i tak pewnie i niezagrożenie pokonali zespól Mirosława Smyły, który w trzech poprzednich kolejkach nie przegrał. Istotny był też fakt, że drużyna Aleksandara Vukovicia nie pozwoliła przeciwnikom na stworzenie sobie dobrej sytuacji. 

Kielczanie w Warszawie musieli ograniczyć się do prób z dystansu. Gra kombinacyjna, stałe fragmenty gry - to nie pomagało Koronie, która przez całe spotkanie nie stworzyła sobie solidnej okazji do strzelenia gola. Za najlepszą próbę trzeb tu uznać uderzenie z dystansu Ognjena Gnjaticia z ósmej minuty. Potem gracz Korony musiał zejść z murawy z powodu kontuzji, ale to samo spotkało Arvydasa Novikovasa. Litwin w 20. minucie został zastąpiony przez Jose Kante, a na skrzydło powędrował Luquinhas. Brazylijczykowi wyszło to na dobre. W 36. minucie były piłkarz CD Aves zbiegł piłką do środka, oddał techniczny strzał i pokonał Marka Kozioła. Była to pierwsza dobra okazja „Wojskowych” w trakcie sobotniej rywalizacji. Wtedy gracze Vukovicia mieli już przewagę na murawie, co udowodnili golem na 2:0. Legia ponownie zaatakowała, a błąd rywala, jego zagranie piłki ręką, sędzia Paweł Gil zamienił w „jedenastkę”dla miejscowych. Do piłki podszedł Jarosław Niezgoda i pewnie wykorzystał szansę na zdobycie bramki. Legioniści mogli prowadzić przed przerwą jeszcze wyżej, lecz piłkę kopniętą po przewrotce Artura Jędrzejczyka złapał Kozioł. Reprezentant Polski po dwóch miesiącach przerwy wrócił do środka defensywy i wraz z Igorem Lewczukiem ponownie stworzył duet, z którym nie mogli poradzić sobie rywale Legii. 

Przez całe spotkanie Legia prowadziła grę. Koronę było stać na momenty inicjatywy, lecz trudno było nie mieć wrażenia, że rywale atakowali tylko wtedy, gdy miejscowi specjalnie ustawiali się bliżej własnej bramki. Warszawiacy w sobotę nie mieli mnóstwa sytuacji, ale w odmienności do meczu w Szczecinie, byli skuteczni. Tak stało się również w 69. minucie, gdy wejście smoka zaliczył Walerian Gwilia. Gruzin wymienił podania z Luquinhasem, obrona kielczan została sforsowana, a „Vako” skutecznie wykończył akcję będąc sam na sam z bramkarzem rywali. Były gracz Górnika mógł mieć na koncie asystę, lecz sędzia nie uznał gola Jose Kante w 80. minucie. Zdaniem arbitra, reprezentant Gwinei był wtedy na pozycji spalonej. Potem szansę na gola miał również Andre Martins, lecz uderzenie z dystansu nie trafiło do bramki. A co się odwlecze, to nie uciecze. Kante ostatecznie zdobył swoją bramkę w doliczonym czasie gry. Po jego golu było 4:0 i na takim wyniku stanęło przy Łazienkowskiej, która staje się twierdzą warszawskiej drużyny. 

Legia zasłużenie pokonała kielecką Koronę, dominując na boisku i stwarzając sobie więcej sytuacji do strzelenia gola. Kluczowa była także skuteczność. „Wojskowi” pokazali, że w Szczecinie doszło do wypadku. Teraz, by zacząć budować kolejną serię wygranych, warszawiacy udadzą się do Łęcznej i zmierzą w Pucharze Polski z miejscowym Górnikiem. 

Autor: Maciej Ziółkowski

 

Polecamy

Komentarze (642)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.